Już jutro czekają nas wielkie e-sportowe emocje, a to wszystko za sprawą Intel Extreme Masters 2017: League of Legends. Nie będziemy jednak czekać aż tak długo i jeszcze dziś wprawimy Was w bojowy nastrój naszym E-sportowym Przeglądem Tygodnia. A był to tydzień niezwykle ciekawy.

 

1. Zwycięstwo Virtus.pro w DreamHack Las Vegas. Jak zwykle w przypadku potyczek naszych rodaków, mecz z SK Gaming był prawdziwą kolejką górską emocji. Ciśnienie podniosło się już w trakcie pierwszego starcia, rozgrywanego na mapie Cobblestone. Mimo iż był to pick “Virtusów”, mieli oni spore problemy ze swoim brazylijskim rywalem. SK Gaming bez większego wahania wykorzystało swoją przewagę, co w konsekwencji doprowadziło do ich wygranej 16:8. Na szczęście kolejne mapy wyglądały już lepiej. Nasza ekipa podejmowała zdecydowanie lepsze decyzje, dzięki czemu była w stanie wygrać nawet kilka rund pod rząd. Przewaga ta ostatecznie przyczyniła się do zwycięstwa Virtus.pro 16:11 na Train i 16:12 na Mirage, kończąc całe spotkanie z wynikiem 2:1 i tytułem mistrza DreamHack Las Vegas. Miejmy nadzieję, że podobna forma dopisze im za tydzień na rodzimym gruncie.

Virtus.pro

2. Harmonogram rozgrywek w czasie Intel Extreme Masters 2017: CS:GO i SC2. Jeszcze nie zdążą dobrze opaść emocje po turnieju League of Legends, a znów w katowickim Spodku zagości e-sport z najwyższej półki. A my znamy jego harmonogram. 12 drużyn biorących udział w turnieju CS:GO podzielonych zostało na dwie grupy, w których zagrają ze sobą w systemie “każdy z każdym”. W grupie pierwszej zmierzą się ze sobą: OpTic, fnatic, Astralis, Immortals, FaZe oraz NiP. W grupie drugiej zobaczymy: Virtus.pro, Natus Vincere, SK Gaming, Cloud9, North oraz Heroic. Faza grupowa rozegrana zostanie pierwszego i drugiego marca, bez udziału publiczności. Trzy najlepsze drużyny z każdej grupy przechodzą do dalszej fazy rozgrywek, przy czym pierwsze miejsca lądują od razu w półfinale, natomiast reszta będzie musiała zagrać w dogrywce. Dodajmy jeszcze, że pula nagród wynosi aż 250.000 $, jest zatem o co walczyć.

IEM Logo

 

3. Śmierć w czasie streama. Gracz World of Tanks znany jako Poshybird zmarł w czasie 24-godzinnego streama, którego celem była zbiórka funduszy na działalność charytatywną. Udało mu się przeprowadzić 22 godziny transmisji, jednak w pewnym momencie oznajmił on widzom, że robi sobie krótką przerwę na papierosa. Nie wrócił już jednak na swoje stanowisko. Na początku widzowie myśleli, iż po prostu zasnął. Byli oni jednak w błędzie. Jak potwierdziły to później odpowiednie służby, przyczyną śmierci gracza były problemy z sercem spowodowane brakiem snu. Poshybird miał 35 lat i osierocił trójkę dzieci. W geście pomocy jego fani przeprowadzili zbiórkę pieniędzy dla rodziny.


4. Porażka Team Kinguin w starciu z Mouseports. W piątym sezonie ESL Pro League polskie “pingwiny” uległy przeciwnikowi z Niemiec, przegrywając wczorajszy dwumecz odpowiednio 5:16 na mapie Nuke i 14:16 na Cobblestone. Tym samym Niemcy wychodzą z tego starcia z kompletem 6 punktów do ogólnej klasyfikacji. Pierwsze spotkanie niestety należało w pełni do zawodników Mouseports. Poza dwoma rundami zdobytymi na samym początku, Team Kinguin nie był w stanie przebić się przez obronę przeciwnika. Grając po stronie CT, zespół z Polski z kolei pewnie wygrał pistoletówkę, co dało nadzieję na odzyskanie straconych punktów. Nadzieje te zostały jednak szybko rozwiane wraz z wygraniem przez rywali pierwszego fulla. Popsuło to ekonomię “pingwinów”, przez co nie byli oni w stanie już nic zrobić. Potyczkę na Cobblestone Team Kinguin rozpoczęło po stronie CT. Pierwsze 3 rundy należały  do obrońców, jednak wraz z pełnym zakupem terrorystów, sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu. Po przegraniu siedmiu rund pod rząd, antyterroryści w końcu zaczęli odpierać ataki wroga. Nastąpiło to jednak za późno i nie zmieniło już losów pierwszej połowy. Druga część spotkania wyglądała zdecydowanie lepiej dla zespołu z Polski. Perfekcyjna pistoletówka i wygrany full doprowadziły do objęcia przez terrorystów prowadzenia. Po przerwie technicznej Niemcy jednak zebrali się w sobie i przez resztę spotkania oddali tylko jedną rundę. Sezon trwa jednak dalej i jesteśmy pewni, że “pingwiny” pokażą jeszcze, na co ich stać.

Team Kinguin