Już w przedsprzedaży Magnificon Winter EXPO zanotował ogromne zainteresowanie – sprzedano aż 4500 biletów. Nic więc dziwnego, że finalna liczba odwiedzających przekroczyła 5500 osób. To imponujący wynik, który jednoznacznie pokazuje, jak dużą popularnością cieszy się to wydarzenie wśród miłośników mangi, anime i kultury japońskiej. Wrażenie było też interesujące ze względu na naszą 8-letnią nieobecność na Magnificonach, więc można pokusić się o porównanie, jak na przestrzeni niemal dekady zmienił się ten event. Ale co dokładnie czekało na uczestników tegorocznej edycji i czy organizatorzy stanęli na wysokości zadania?
Abstrakt relacji i najważniejsze punkty
Magnificon Winter EXPO to konwent, który można by nazwać targami popkultury z mocnym naciskiem na mangę i anime ze względu na różnorodność atrakcji, wystawców, a także profesjonalnie wyglądający merch i branding. Organizatorzy nie poradzili sobie z dużą liczbą uczestników – w kolejce do wejścia stało się ponad dwie godziny. Atrakcje na obu scenach i w salkach na zadowalającym poziomie. Jedzenia dużo i różnorodnie. Samo wydarzenie bardzo na plus i widać duży profesjonalizm.
+ Profesjonalne, targowe wydarzenie…
+ …choć to nadal impreza mocno mangowa,
+ Bardzo dobry jakościowo merch i branding,
+ Szeroki zakres atrakcji dużych i małych,
+ Dużo dobrego jedzenia i picia,
+ Smyczki i materiałowe opaski na rękę,
+ Profesjonalne sceny (dwie!) z dużą liczbą dobrych oraz ciekawych atrakcji i gości,
+ Dominik Bos jako gość,
- Potężne kolejki do szatni i odbioru akredytacji,
- Tłok w środku i brak drugiej hali,
- Wysokie ceny na niektórych stoiskach,
- Nieprzygotowany Dominik Bos.
Kolejka i akredytacja – uzbrój się w cierpliwość
Liczba sprzedanych preakredytacji zrobiła swoje – tłumy chętnych pojawiły się już od samego rana, co przekroczyło możliwości przerobowe organizatorów. O godzinie 12:00 kolejka do akredytacji wciąż ciągnęła się na ponad 100 metrów, a niektórzy uczestnicy musieli czekać 2 godziny, a nawet i dłużej.. Organizatorzy obsadzili większość stanowisk akredytacyjnych, co i tak nie wystarczyło, by rozładować napływający tłum. Dowiedzieliśmy się od organizatora, że powodem takiej sytuacji były dwie rzeczy. Duża część biletów sprzedała się na kilka dni przed samym wydarzeniem, kiedy już grafiki obsługi, w tym ludzi obsługujących akredytację, były już ustalone. Drugim powodem było to, że niewielu uczestników odebrało bilety w piątek (a była taka możliwość), dlatego zdecydowana większość preakredytacji została wydana w sobotę. Organizatorzy już pracują nad tym, żeby usprawnić proces odbioru, aby taka sytuacja nie powtórzyła się w przyszłości, więc liczymy, że tak właśnie będzie.
Na pocieszenie uczestnicy po długim oczekiwaniu otrzymywali pakiet, na który warto zwrócić uwagę – materiałowe opaski oraz starannie wykonane identyfikatory z odbijającym światło konturowaniem. Do kompletu dodawano smycze, co staje się coraz rzadszym standardem na tego typu wydarzeniach, więc i kolekcjonerzy będą mieli co powiesić na ścianie (lub przy pasie).
To jednak nie jedyna kolejka – ponieważ jeżeli chciało się zostawić płaszcz w szatni, czekała na nas druga, której długość nie malała w zasadzie przez cały czas trwania wydarzenia.
Sklepik, scena i goście – przedsmak atrakcji już od wejścia
Tuż za akredytacją czekał sklepik konwentowy, który przyciągał uwagę świetnej jakości gadżetami. Same koszulki miały całkiem przyjemną dla oka grafikę i dobrą jakość materiału, choć nie to zwróciło moją uwagę. Poza tak standardowym (choć naprawdę jakościowym) merchem, jak przypinki czy kubki, można było zakupić emaliowany pin Magnificonu, który będzie kolekcjonerski, tj. co edycję konwentu będzie dostępna jego nowa wersja, co potwierdziliśmy u organizatora. Liczba pinów jest limitowana, a te, które nie zostaną wyprzedane, będą jeszcze dostępne na kolejnych konwentach, więc jeżeli chcecie zgarnąć swój, to nie warto czekać. Byłbym wielce rad, gdyby więcej konwentów poszło tą drogą i zamiast wiecznie gubiących się i rozpadających przypinek, były także dostępne metalowe piny. Za branding, merch i identyfikację wizualną od Magnificonu EXPO 2024 odpowiada Katarzyna „Kairi” SIedlecka i widać, że temat potraktowany jest na poważnie.
Zaraz obok sklepiku konwentowego rozlokowano małą, otwartą scenę, na której odbywały się prelekcje gości, Q&A oraz spotkania ze znanymi osobistościami. Wśród nich znaleźli się zagraniczni cosplayerzy, tacy jak Shunsuke, Ariderion, Sayochuu, Sab czy Reika, ale także wokalistka Cele. Dużym zainteresowaniem cieszył się także K-pop Random Dance, który wciągał do zabawy zarówno fanów, jak i przypadkowych widzów. Bank jednak rozbił przegląd profili na Facebooku z postami generowanymi przez AI prowadzony przez znanego YouTubera Dominika Bosa. Niestety, mimo olbrzymiego zainteresowania, atrakcja skończyła się w niecałe 20 minut ze względu na nieprzygotowanie prowadzącego, który przyznał, że w zasadzie materiał zbierał przed samym konwentem i miał zaledwie kilka zrzutów ekranu na 16 minut pokazu...
Jedzenie i picie na każdym kroku – od bubble tea po ramen
Przemierzając przestrzenie lobby, trafiliśmy do rozbudowanej strefy gastronomicznej. Yoppo Bubble Tea kusiło orzeźwiającymi napojami, a Bubble Waffle serwowało gofry bąbelkowe z różnorodnymi słodkimi dodatkami. Fani kuchni azjatyckiej mogli skosztować ramenu, curry czy nadziewanych rybek Taiyaki. Nie brakowało także bardziej klasycznych smaków, jak pizza, corn dogi, kawa czy nachosy. Dla szukających spokoju i bardziej klasycznego menu czekała restauracja z kawiarnią, usytuowana na piętrze budynku EXPO Kraków.
Prelekcje i wystawcy – czy to jeszcze konwent, czy już targi?
Strefa prelekcyjna również znajdowała się w lobby. Sale były przestronne, wyposażone w wygodne krzesła i nowoczesne rzutniki, co jest zasługą samego budynku. Przy wejściach umieszczone zostały ekrany z programem na dany dzień, a na terenie eventu w różnych miejscach była również rozwieszona rozpiska papierowa w dużym formacie. Same prelekcje przyciągały tłumy, a ich jakość mogła zadowolić zarówno nowicjuszy, jak i weteranów konwentowych atrakcji. Choć warto wspomnieć, że samych salek z atrakcjami mówionymi było 6, wliczając panelowo-konkursową i tę należącą do Project Genshin. Oprócz nich na terenie imprezy znajdowała się jeszcze sala stricte konkursowa. Czy to dużo? Z mojej perspektywy niewiele jak na konwent, jednak jeżeli uznamy, że Magnificon Winter EXPO 2024 to bardziej targi, taka liczba wydaje się bardziej niż zadowalająca.
W dużej hali umiejscowionej po lewej stronie od wejścia, rozlokowano strefę wystawców, która zaskakiwała różnorodnością. Oprócz typowych stoisk z gadżetami mangi i anime można było znaleźć te poświęcone fantastyce, grom (jak gry od Nintendo czy nowy Dragon Age), a nawet unikalne ozdoby skórzane, świeczki czy repliki mieczy ze znanych gier i filmów. To miejsce, które pokazało, że Magnificon Winter EXPO 2024 to coś więcej niż tylko konwent dla fanów kultury japońskiej i skłaniało do myślenia, że mamy tu do czynienia już bardziej z targami popkultury z mocnym motywem mangi i anime.
Scena – masa atrakcji i świetny poziom techniczny
Za strefą wystawców, za dużą kotarą, wydzielono przestrzeń na główną scenę. Rozmieszczenie było przemyślane – mimo teoretycznie bliskiego sąsiedztwa z halą wystawców, hałas nie stanowił dużego problemu, choć docierały głosy, że część najbliższych stoisk miała pod koniec dnia dosyć. Mimo wszystko ustawienie to i znacznie mniejszy poziom hałasu ze sceny były miłym kontrastem w porównaniu do tegorocznego Animatsuri 2024, gdzie umiejscowienie sceny w hali wystawców powodowało spory dyskomfort.
Sama scena była bardziej niż zadowalająca pod kątem realizacji. Profesjonalne oświetlenie, dobre nagłośnienie oraz trzy duże ekrany sprawiały, że wydarzenia były widoczne i słyszalne nawet z najdalszych miejsc, choć przynajmniej jeden ekran można było poświęcić na retransmisję atrakcji dla osób stojących czy siedzących z tyłu. Harmonogram atrakcji na scenie również nie był pusty. Na uczestników czekały m.in.: kameralny koncert muzyki symfonicznej z anime – Anime Symphony, konkurs cosplay: Standard+Debiut oraz eliminacje do międzynarodowych zawodów World Cosplay Summit i Cosplay World Masters. Nie zabrakło także koncertów japońskich artystów, takich jak Kota Shinzato czy G.L.A.M.S.
Planszówki i strefa chillu oraz inne atrakcje stałe
Po prawej stronie od wejścia umiejscowiono również salę z grami planszowymi obsługiwaną przez Klub Kregulec. Mimo niewielkiej liczby stolików, dało się znaleźć miejsce dla siebie. Część sali była jednocześnie chill roomem, gdzie mogliśmy usiąść i zrelaksować się (choć to raczej teoria, gdyż nie było to najcichsze miejsce). Warto również zwrócić uwagę na aranżację miejsca - mogliśmy znaleźć poduszki, ciepłe koce, jak i maskotki, do których można było się przytulić w chwilach stresu. Za to ciekawym urozmaiceniem okazało się granie w starsze tytuły konsolowe dzięki rzutnikowi dającemu obraz na jedną ze ścian. Ciekawie oglądało się Contrę na kilkusetcalowym „ekranie”.
Poza planszówkami, w salkach i na korytarzach mogliśmy znaleźć standardowe już gry rytmiczne wszelkich rodzajów – Rockbanda czy Ultrastar.
Zrezygnowano natomiast z wynajmu drugiej hali, co znacząco wpłynęło na tłok panujący w korytarzach i na halach. Tutaj ponownie wynikało to z zaskakującej frekwencji, o której organizatorzy dowiedzieli się na kilka dni przed samym konwentem, kiedy już było za późno na rozszerzenie dostępnej przestrzeni. Pokazuje to również, dlaczego warto zakupić akredytację wcześniej (poza oczywistym plusem, jakim są przeważnie niższe ceny przy zakupie w pierwszych turach biletów).
Podsumowanie i co się zmieniło po 8 latach?
Wydarzenie po tych 8 latach zdecydowanie stało się o wiele bardziej profesjonalne. Branding z dbałością o detale i jakość merchu, otwarta, mniejsza scena z dwójką ewidentnie doświadczonych prowadzących i goście znani nie tylko wśród stałych bywalców tego typu imprez. Zdecydowanie nie czułem tego klimatu staroszkolnych konwentów, tylko przeniesionych do większych budynków - co oczywiście będzie dla niektórych wadą. Poziom występujących w konkursach cosplay, zarówno pod względem przygotowania scenek czy jakości strojów, również pokazywał wysoką rangę wydarzenia. Na koncertach nie było już, jak niegdyś, kilkudziesięciu przysłuchujących się uczestników, a raczej tłumy bawiących się i reagujących ludzi. No i obecność Dominika Bosa także pokazywała, że to już nie jest impreza tylko dla mangowców.
Mam bardzo pozytywne odczucia co do Magnificonu Winter EXPO 2024, mimo tego że ze względów osobistych długo nie odwiedzałem Magnificonów. Ba, z trójcy największych wydarzeń mangowych w kraju, czyli RyuCon, Animatsuri i Magnificon, to właśnie tę ostatnią imprezę poleciłbym jako najlepszą pod względem organizacyjnym, mimo że była to edycja zimowa, a nie „główna”. Chętnie wrócę w ramach Magnificonu EXPO 2025 i sprawdzę, jak wypada druga impreza od MiOhi.