Cosplay

  • Konkurs cosplay na Polconie odwołany!

    Jeżeli zapoznaliście się już z programem Polconu, z pewnością nie umknął Wam zaplanowany na piątek konkurs cosplay. Niestety, organizatorzy konwentu wraz z ostatnimi poprawkami harmonogramu będą musieli go usunąć, gdyż konkurs nie odbędzie się. Powodem jest zbyt mała liczba zgłoszeń. Organizacja planuje jednak zapełnić tę lukę w programie inną atrakcją.

    Banner Polconu

  • Relacja z Wrocławskich Dni Fantastyki - Czy konwent w parku to dobry pomysł?

    Mimo wieloletniego stażu konwentowego, zarówno w liczbie odwiedzonych imprez, jak i lat minionych od pierwszej, na której się pojawiłem, tegoroczne Dni Fantastyki we Wrocławiu były moimi pierwszymi. Wielokrotnie w ciągu ostatnich lat próbowałem dotrzeć do Leśnickiego Centrum Kultury Zamek i zawsze zdarzało się coś, co mi to uniemożliwiało. Tym razem wreszcie się udało i mogę porównać tę imprezę z innymi i opowiedzieć Wam, czy żałuję, że moje plany nie dochodziły do skutku, czy jednak DF-y są niewarte uwagi. Oczywiście argumentując i opisując przebieg imprezy, jej atrakcje oraz to, co ją wyróżnia.

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #118

    Wraz z ochłodzeniem, które przyszło po pełnym morderczych upałów tygodniu, nadchodzą trzy wydarzenia odbywające się mniej więcej na południu kraju. Będą to:

    1. Konwent mangi i anime - Magnificon Expo w Krakowie
    2. Dąbrowskie Dni Fantastyki
    3. Event poświęcony rozrywce elektronicznej – GameON w Kielcach

    Co oferują te imprezy? Sprawdźmy.

  • Nagrania z konkursu cosplay na Warsaw Comic Con [VIDEO]

    Jako że odwiedziliśmy tegoroczną edycję Warsaw Comic Con, nie mogło zabraknąć materiałów filmowych. Pierwszym z nich jest pełna playlista ze wszystkimi występami na konkursie cosplay, jaki odbył się podczas eventu. Znajdziecie ją na naszym kanale na YouTube.

  • Relacja z Pyrkon 2019 - czy widziałeś smoki i demony?

    Największy w Polsce festiwal fantastyki odbył się trzy tygodnie temu, a dokładniej w weekend 26-28 kwietnia. Termin idealny, bo zaraz po świętach i tuż przed długim majowym weekendem, więc zarwanie nocki bądź dwóch nie powinno przysporzyć nikomu problemu. Jak co roku Międzynarodowe Targi Poznańskie stały się jego domem. Mowa oczywiście o Festiwalu Fantastyki Pyrkon 2019. Jeśli jesteście zainteresowani relacją z imprezy, zapraszamy do lektury.

  • Cosplayer Leon Chiro na Warsaw Comic Conie!

    Poznaliśmy kolejnego sędziego konkursu Diamond International Cosplay Awards, Leona Chiro. Możecie kojarzyć go przede wszystkim jako Rakana z „Leauge of Legends” oraz z kampanii promocyjnej „Assassin’s Creed”, podczas której pracował z 20th Century Fox. Ma na swoim koncie również współpracę z dystrybutorami gier Bandai Namco („Dark Souls”, „Tekken”), Square Enix („Final Fantasy”, „Kingdom Hearts”) oraz Capcom („Monster Hunter”, „Devil May Cry”). W 2016 roku podczas Japan Expo reprezentował Włochy na konkursie European Cosplay Gathering.

    Banner Warsaw Comic Conu

  • Po rocznej przerwie FotoCon wraca do Przemyśla!

    FotoCon to konwent stworzony dla cosplayerów i fotografów poszukujących możliwości wykonania perfekcyjnych ujęć i poszerzenia swojego portfolio w pięknym otoczeniu i sprzyjającej rozwojowi atmosferze. Odbywające się w dniach 16-18 sierpnia wydarzenie FotoCon Summer Edition 2019 nie powinno zawieść tych oczekiwań – uczestnicy skorzystają nie tylko z budynków historycznej Twierdzy Przemyśl i uroków założonego w X wieku królewskiego miasta, ale będą mieli także okazję wykorzystać możliwości, jakie daje położona w okolicy Wioska Fantasy oraz pobliskie arboretum czy podziemia rozciągające się do dziesięciu metrów poniżej poziomu tych cudowności, a także innych lokacji, które wciąż jeszcze nie zostały oficjalnie ustalone. Udział w tym wydarzeniu kosztować będzie 20 euro od osoby. 
     wioska fantasy

  • Relacja ze Śląskich Dni Fantastyki - Prawie idealnie

    Od Śląskich Dni Fantastyki w Chorzowie minęło półtora tygodnia. Ten czas pozwolił możliwie obiektywnie spojrzeć na konwent, ponieważ emocje zdążyły opaść, a jednocześnie wspomnienia są na tyle świeże, że raczej nic ważnego nie umknie przy pisaniu tej relacji. ŚDF-y odwiedziło około 350-400 uczestników i była to druga edycja wydarzenia z rzędu po paroletniej przerwie. Co wyróżnia ten konwent na tle innych i czy warto się nań wybrać? Zobaczmy.

  • Zgłoś się na Wielki Bal Cosplayowy!

    Dokładnie o północy wystartowały zgłoszenia na Wielki Bal Cosplayowy, który odbędzie się 14 września w Łodzi.

    Jeśli masz pomysł na wykonanie stroju istniejącej lub oryginalnej postaci na wzór mody z XVII-XIX wieku w przypadku pań i XVIII-XIX wieku w przypadku panów albo po prostu kreacji wieczorowej wpasowującej się w konwencję, nie czekaj i wypełnij formularz zgłoszeniowy.

    Banner Wielkiego Balu Cosplayowego

  • Funtastyczna Parada cosplayerów w Nysie!

    8 czerwca na nyskim rynku rozpocznie się Funtastyczna Parada – cosplay walk będący promocją Festiwalu Fantastyki Nyskon.

    Parada zostanie podzielona na trzy części: prezentację zorganizowanych grup, przemarsz z elementami teatru ulicznego od pomnika Józefa Piłsudskiego do Wieży Ciśnień usytuowanej przy ul. Obrońców Tobruku oraz przeróżne atrakcje, występy i pokazy zorganizowane w Forcie Prusy i fortecznej części Wieży Ciśnień. Udział w imprezie może wziąć każdy – od cosplayerów, przez całe grupy, po osoby zupełnie niepowiązane z konwencją imprezy.

    Całość została przez nas objęta patronatem medialnym.Funtastyczna Parada

  • Relacja z konwentu: Aicon 2019 - miłosny konwent w marcu

    Konwent mangi i anime o tematyce miłosnej w marcu? Właściwie czemu nie! Aicon ma na to bardzo dobre wytłumaczenie, którym jest japońskie święto White Day, będące odpowiednikiem naszych walentynek i odbywające się właśnie miesiąc po nich, więc konwencja jest jak najbardziej zasadna. Okazuje się więc, że organizatorzy całkiem nieźle wybrnęli z przymusowej zmiany daty, która wynikła z powodu żałoby narodowej, i potrafili ściągnąć do Rybnika nieco ponad siedmiuset uczestników, co stanowi całkiem niezły wynik jak na pierwszą edycję konwentu. Ale czy było warto odwiedzić ten event? I czy podołano ze zorganizowaniem wszystkiego w nowym terminie? Przyjrzyjmy się temu bliżej…

  • Zgłoszenia na konkurs cosplay Aicon 2019!

    Przygotowania do Aiconu nieustannie trwają. Mieliśmy już nowy program atrakcji, czas więc na nowe zgłoszenia do konkursu cosplay. 

    Przyjmowanie zgłoszeń kończy się 10 marca o godzinie 22:00. Przyjęci cosplayerzy będą rywalizować w następujących kategoriach:

    • Najlepsza prezentacja indywidualna
    • Najlepsza prezentacja grupowa
    • Najlepszy strój
    • Najlepszy debiut

    Na zwycięzców czekają różnorodne nagrody: maszyna do szycia, multiszlifierka, długopis 3D, bony do sklepu Szalone Igły o nominałach 100 i 50 zł oraz nagroda pieniężna w wysokości 300 zł. Dodatkowo każdy uczestnik konkursu zdobędzie 10% zniżki na haft komputerowy u Szalonych Igieł oraz pamiątkowy medal.

    Banner konwentu Aicon

  • Relacja z konwentu - Gakkon 2019

    Kiedyś na polskich konwentach bywałem znacznie częściej, a w okresie kulminacyjnym praktycznie co tydzień, co było okropnie męczące. Fandom mangi i anime w Polsce wtedy się dopiero rozwijał i z mojego punktu widzenia teraz jest naprawdę bardzo rozbudowany. Mnóstwo osób nadal narzeka na konwenty, na ich jakość, ilość i organizację, ale taka już chyba po prostu przywara Polaków. Natomiast z punktu widzenia człowieka, który przyjechał na konwent z kraju, gdzie podobne imprezy organizowane są raz, maksymalnie trzy razy w roku, do tego po takim czasie nieobecności na polskich konwentach, wizyta na Gakkonie i na Wielkim Balu Cosplayowym (mowa o edycji walentynkowej) była jednocześnie nostalgiczna i odświeżająca.

  • Wywiad: Hall of Fame: Akatsu

    Imię i nazwisko: Aleksandra Leska
    Nick: Akatsu
    Fanpage: Akatsu Cosplay Nook
    Miasto: Łódź
    Wywiad

    D: Dzisiaj coś swojskiego, przynajmniej dla mnie, bo nasz gość pochodzi z mojego miasta.
    Nie ukrywam – Łódź to nie jest dobre miejsce na rozwój cosplayu, bo choć mamy wiele pasmanterii i sklepów z materiałami, a nawet pianką, to jednak brakuje... w zasadzie wszystkiego. Jednakże mamy perełki i jedną z nich jest Akatsu. Cześć! Jak tam życie i szycie?

    A: Cześć! Dzięki za zaproszenie. U mnie wszystko w porządku, życie polega na wiecznej walce o połączenie cosplayu jako mojej pasji ze studiami i życiem prywatnym, których staram się nie zaniedbywać. Co do Łodzi, jeśli mogę się wtrącić, to owszem, to wspaniałe miasto jeśli chodzi o materiały do tworzenia cospów, ale również czuję, że czegoś tu brakuje.

    D: Cosplayerów już nie, powoli zjeżdża się ich do nas coraz więcej, nieprawdaż? Co według Ciebie jest nie tak w tym mieście, że tak ciężko tu o jakikolwiek rozwój?

    A: Siedzę w łódzkim fandomie od wielu lat. I pamiętam różne jego okresy, te lepsze czy te gorsze. Może zabrzmię jak babcia, ale według mnie kiedyś był lepszy social. Spotkania mangowe odbywały się w dużych ekipach (ach, te spotkania w Manufakturze) i jakoś wszyscy bardziej trzymali się razem. Wydaje mi się, że w pewnym momencie z jakiegoś powodu każdy poszedł w swoją stronę i mniej patrzymy na fandom jako „my”, a bardziej jako „ja”. Oczywiście są wyjątki. Nadal jest tu wiele osób, na które zawsze mogę liczyć, z chęcią mi pomogą czy po prostu spotkają się, by porozmawiać i „pośmieszkować”.

    D: Myślisz, że ma na to wpływ mała, zerowa już liczba konwentów w Łodzi? Oczywiście nie liczymy Festiwalu Komiksów, Balu czy Dnia Japońskiego.

    A: Oczywiście, że tak. Konwenty bardzo pomagają w tworzeniu nowych znajomości. Sama poznałam na konwentach bardzo wielu ludzi, z którymi mam stały kontakt. Jeżeli ktoś mieszka w Łodzi, łatwiej jest mu pójść na konwent w jego mieście i tam nawiązać nowe znajomości. Ale to też chyba troszkę kwestia mentalności. Z tego, co słyszałam od znajomych wynika, że liczba spotkań poza konwentami (tych na większą skalę) też zmalała. Ludzie się zmieniają i możliwe, że takie spotkania są coraz mniej potrzebne. Mamy przyjaciół w całej Polsce (a nawet poza nią), kontakt z nimi jest banalnie prosty, a też połączenia z innymi miastami pozwalają na podróże i odwiedzanie ich.

    D: Nie idzie się z tym nie zgodzić. Jesteś dobra nie tylko w szyciu, ale i w scenkach. Na deskach sceny wręcz szalejesz, szczególnie jeśli chodzi o występy grupowe. Czy to jakieś ukryte marzenie małej Oli?

     A: Szczerze mówiąc, tak. Właśnie mnie rozgryzłaś w stu procentach. Jako małe dziecko marzyłam o karierze aktorskiej. Wymyślałam do bajek nowe postacie, w które – kiedy nikt nie patrzył – wczuwałam się i sama przed lustrem je udawałam. Tak samo, gdy byłam między ludźmi, ciągle myślałam o tym, jakby w danej sytuacji zachowała się postać, którą lubiłam odgrywać (kolejny sekret – robię to do dziś!). W przedszkolu pierwszy raz występowałam na scenie w jasełkach i to wtedy pokochałam aktorstwo jeszcze mocniej. Od tego czasu regularnie brałam udział w różnych inicjatywach recytatorskich, a do zakończenia gimnazjum byłam członkiem kół teatralnych, gdzie zawsze udawało mi się zgarniać główne role i dawałam z siebie wszystko, żeby wypaść jak najlepiej. Dlatego też pokochałam cosplay – za możliwość odgrywania danej postaci, przenoszenia publiczności w nowy świat i wywoływania w ludziach różnych emocji. Kiedy tworzę prezentację cosplay, daję z siebie 101 procent i chcę, żeby widz zapamiętał ją na długo. Korzystam ze swojego wieloletniego doświadczenia i nigdy nie idę na łatwiznę. Jestem bardzo wymagającym liderem. *śmiech*

    D: Masz jakąś zaufaną grupę ludzi, którym powierzasz projekty?

    A: Wolę pracować z osobami, które dobrze znam i którym mogę zaufać. Prezentacje przygotowujemy przez dobre kilka miesięcy, od rekwizytów, strojów, przez scenariusz, aż po podkład dźwiękowy. Trochę tego jest. Dużo pracy razem, dużo zaufania, że każdy wywiąże się ze swojej roboty, bo zawsze się nią dzielimy. Nad wszystkim staram się czuwać i pomagać w razie problemu. Jedziemy na tym samym wózku. Poza tym moim głównym powiedzonkiem jest: „grupa jest jak samochód – nawet bez jednej części nie pojedzie”. Dlatego bardziej komfortowo pracuje mi się z osobami, o których wiem, że nie zawiodą i poświęcenie całej ekipy nie pójdzie na marne.

    D: I może właśnie to jest sekretem Waszych sukcesów? Dwa Niucony z rzędu, Gakkony... celujecie dalej, wyżej?

    A: Wybierając konwent, patrzymy głównie na to, czy każdemu odpowiada miasto i termin. Moja ekipa w tamtych występach składała się z osób z różnych miast i będących w różnym wieku (miały pracę, studia, szkołę itp.). Najważniejsze jest, żeby każdy spokojnie dotarł na miejsce. Nie wykluczam możliwości, że w przyszłości „zaatakuję” z grupą coś większego. Ze sceny na 100 procent nie schodzę i mam na oku parę serii, z których może coś uda mi się wykombinować. Ale nic na siłę. Na razie chwilowa przerwa po Niuconie. *śmiech*

    D: Na czym się skupiasz, wybierając serię?

    A: Po pierwsze, muszę daną serię bardzo dobrze znać i lubić. Kolejną sprawą jest zrozumienie postaci. Zazwyczaj pomysł przychodzi sam, coś w rodzaju przypływu weny. Potem siedzę ze słuchawkami w uszach (leci mi w nich soundtrack z serii lub muzyka, która mi do niej pasuje) i spisuję różne pomysły. Staram się, żeby każdy widz, nawet ten nieznający serii znalazł tu coś dla siebie. Potem wstępny scenariusz – pokazuję go osobom, które chcę poprosić o przyłączenie się do mnie, i jeżeli się zgodzą dołączyć, mamy debaty, co ewentualnie zmienić, a co dodać do scenariusza. Czasami ogranicza nas regulamin, niekiedy czas, a czasem nasza wyobraźnia lub brak możliwości transportu ewentualnego rekwizytu.

    D: Grupa ludzi to zawsze jakieś konflikty. Czy zdarzały się takie? Jak – jako lider – sobie z nimi radzisz?

    A: Oczywiście, że konflikty się zdarzają, w końcu każdy z nas jest człowiekiem. Po pierwsze, bycie liderem to dla mnie wieczne lawirowanie między byciem wyrozumiałym i wymagającym. Trzeba wiedzieć, kiedy odpuścić (może dana osoba ma swoje prywatne powody), a kiedy ochrzanić za brak jakichkolwiek starań. Ja jestem zawsze tajnym agentem i w rozmowie lubię zadawać ukryte pytania, jak ludziom idzie z jej częścią roboty. Zdarzyło mi się dwa razy kogoś solidnie okrzyczeć za totalny brak zainteresowania, ale zazwyczaj po tym potrafimy znaleźć rozwiązanie sytuacji. Jak wcześniej mówiłam, działam z zaufanymi ludźmi, więc tych konfliktów jest bardzo mało. A jak coś już jest nie tak, to staram się razem z osobą, która ma jakiś problem, znaleźć rozwiązanie, ewentualnie sama szukam wyjścia awaryjnego, żeby reszta grupy nie ucierpiała. Przykład mojej ostatniej prezentacji: tworzyliśmy ją razem od listopada 2017 r., jeżeli w lipcu by coś nie wyszło, to jednak byłoby bolesne doświadczenie.

    D: To wiele czasu, zawsze potencjalnie straconego, chociażby przez przypadki losowe. Masz swoją zarówno cosplayową, jak i życiową partnerkę Sae. Połączył Was wspólny cosplay czy może seria?

    A: Bardziej przypadek i wspólni znajomi. Może to wydawać się zabawne, ale więcej zaczęłyśmy ze sobą pisać w momencie, kiedy wyszło anime „Yuri!!! on Ice”. Ja robiłam cosplay Yuuri’ego Katsuki’ego a ona Victora Nikiforova. Potem okazało się, że mamy wiele wspólnych zainteresowań oraz serii, które lubimy, i nagle pomysły na wspólne cosplaye rozmnożyły się jak grzyby po deszczu.

    D: Nocą zapalony cosplayer i aktor, za dnia zaś...? Czym zajmujesz się na co dzień?

    A: Jestem studentką Politechniki Łódzkiej. Próbuję przeżyć na studiach magisterskich na kierunku biotechnologia. Prócz aktorstwa lubię biologię molekularną, inżynierię genetyczną i chemię. Próbuję łączyć pasję z obowiązkami, kosztuje mnie to dużo pracy, ale warto. Oprócz tego jestem typową 23-latką, nie wyróżniam się z tłumu i spędzam czas wolny jak każdy inny. Nie przepadam za klubami, wolę wyjść na kawę albo do pubu na piwo, ewentualnie pochodzić z przyjaciółmi po parku i pogadać o bzdurach. Najważniejsze to w całym tym szaleństwie (również cosplayowym) nie zgubić siebie gdzieś po drodze.

    D: To prawda, nie wolno dać się pochłonąć szaleństwu. 
    A co do szaleństw: Twoja najbardziej zwariowana rzecz, jaką zrobiłaś w zakresie cosplayu i konwentów.

    A: Parę takich rzeczy było. Sesja zdjęciowa w cosplayu Seidou Takizawie w opuszczonej drukarni (i modlenie się, żeby nikogo obcego nie spotkać i nie spowodować u niego zawału) czy sesja zdjęciowa w stroju bitewnym Kanekiego Kena przy minusowej temperaturze i w śniegu, kiedy miałam na sobie tylko cieniutki kombinezon. Zamawianie „asortymentu” do sesji zdjęciowej z „Ten Count” (kto zna serię, ten wie, o co chodzi) też było bardzo ciekawym doświadczeniem. Dużo tego było, ale wszystko w granicach rozsądku. Chyba. Przynajmniej w moim odczuciu. *śmiech*

    D: Bez czego nie wyobrażasz sobie konwentu? Co jest takim must be?

    A: Social przede wszystkim. Nie wyobrażam sobie konwentu bez osób, z którymi mogę go spędzić. I tutaj też mówię o ludziach, których nie znam, bo jednak każdy z osobna tworzy konwent. Jako cosplayerowi wielką radość sprawia mi, gdy ktoś pozna, jaką postać wystawiam – to bardzo wielka przyjemność i zawsze jest mi miło, dlatego zazwyczaj przed konwentami pytam również obserwujących, w jakim cosplayu woleliby mnie zobaczyć. Wspólna zabawa na konwencie to priorytet. Tak samo lepiej mi się występuje na scenie, kiedy mogę pokazać swoją pracę większej liczbie osób. I zupełnie nieironicznie – ochrona na konwencie też jest ważna. Człowiek czuje się bezpieczniej.

    D: Obecne konkursy cosplay wyglądają jak wyglądają, ich formuła jest niemal niezmienna od paru lat. Wprowadziłabyś jakieś zmiany?

    A: Czasami prezentacje grupowe traktuje się gorzej niż te solowe. Moim zdaniem fajnie by było traktować je na jednakowym poziomie. A najważniejsze to traktować wszystkich z szacunkiem i uszanować pracę każdego z osobna.

    D: Mówisz tu o jakiejś konkretnej sytuacji?

    A: Powiedzmy. Czasami zdarzyło mi się widzieć bardzo duże zamieszanie organizacyjne, a czasami cosplayerzy na backstage’u nie traktowali konkursu jako zdrową rywalizację, ale jak wojnę. To jest coś, czego szczerze nie znoszę. To, że każdy tam walczy o nagrodę, nie oznacza, że trzeba być dla siebie niemiłym i patrzeć na innych z góry. Doświadczyłam tego na sobie i do dzisiaj jak o tym myślę, to ciśnienie mi skacze. 

    D: Powoli zbliżamy się do końca. Powiedz nam jeszcze, na jakich konwentach/eventach można Cię dorwać.

    A: Myślę nad Tsuru, Niuconem i Xmassem. Póki co nie zadecydowałam, ale mam je na celowniku! 

    D: Są eventy, jak Fotocon, Pixelmania czy łódzki Bal Cosplayowy, które proponują wejście osobom, które dobrze szyją i są bardzo reprezentatywne. Myślisz, że warto byłoby zrobić coś właśnie dla osób, które są mocne w scenkach?

     A: Byłoby super! Szycie nie jest moją bardzo mocną stroną, nie przepadam za tym. Kiedy muszę, to to zrobię i postaram się, ale o wiele więcej radości sprawia mi występowanie na scenie. Taki Fotocon, w czasie którego zamiast zdjęć byłyby kręcone CMV-ki, byłby ciekawym eventem. *śmiech*

    D: Klucz tkwi w zabawie. Masz jakieś słowa na koniec dla czytelników?

     A: Bawcie się jak chcecie i nie bójcie się próbować czy ryzykować. Do zobaczenia na jakimś evencie! Nie wstydźcie się i podchodźcie, ja na serio nie gryzę, mimo często zmulonego wzroku.

     

  • Zgłoś się na Cosplayowy Bal Walentynkowy!

    Cosplayowy Bal Walentynkowy zbliża się malutkimi kroczkami, ukradkiem podsuwając nam kolejne informacje na swój temat. Znamy już datę, miejsce oraz przewidywaną liczbę uczestników. Pora na konkrety.

  • Wywiad: Hall of Fame: Ruki i Glon Cosplay

    Nick: Ruki oraz Glon 
    Fanpage: GlonCosplayRuki no Cosplay
    Miasto: Lublin/Poznań
    Wywiad

    Dzisiaj, po długim czasie, wracamy do wywiadów, a zaczynamy z impetem, bo mamy duecik: Ruki oraz Glon. Cześć dziewczyny!

    Glon: Hejo!
    Ruki: Dzień dobry!

    D: Powiedzcie mi: znałyście się, zanim zaczęłyście robić cosplaye? Od jak dawna jesteście cosplayową parą?

    G: Nie jestem dobra w datach, więc zostawiam to pytanie dla Ruksa. *śmiech* Ale znamy się naprawdę długo.
    R: Nasza znajomość trwa już siedem lat. To dosyć długo, więc cieszę się, że nadal możemy w tym trwać. Przygoda z cosplayem zaczęła się około czterech lat temu. Miałyśmy wspólne zainteresowania i jakoś jedna zaraziła się od drugiej. Potem robienie cosplayu weszło nam w krew i chciało się tylko więcej i więcej.

    D: Bardziej jako nawyk czy uzależnienie?

    R: Nie do końca jestem pewna, czy można to uznać za pewnego rodzaju nawyk, lecz robienie cosplayu jest dla mnie zajęciem bardzo odprężającym. Nie potrafię sobie wyobrazić mojej rzeczywistości bez szycia.
    G: W sumie to ani jedno, ani drugie. Nigdy nie starałyśmy się robić strojów „na potęgę”, tylko bardziej dla siebie. Bo to nam sprawia radość, szczególnie gdy możemy zrekonstruować strój z teatru czy ulubionego musicalu, więc bardziej traktujemy to jako – jak by to ująć ładnie – odprężenie się po trudach zwykłej codzienności. *uśmiech*

    D: Tego nie da się ukryć, Wasze stroje są oszałamiające zarówno jeśli chodzi o wybór, jak i dbałość o detale. Widać, że staracie się odtworzyć je w stu procentach, ale dlaczego akurat teatr i musicale? Czyżby kreacje z MMORPG czy anime nie były tak wymagające?

    R: Hmm, nie mam nic do anime, wręcz przeciwnie – dużo strojów z mang czy anime bardzo mi się podoba. Jednakże od dziecka interesuję się teatrem. Osobiście nigdy nie miałam możliwości, by pójść bardziej w tę stronę, więc szycie pozwoliło mi mieć chociaż jakąś namiastkę. Poza tym stroje teatralne są połączeniem dosyć wymyślnych materiałów z pięknymi detalami, a temu kompletnie nie potrafię się oprzeć. Chyba nawet do tego stopnia, że Glonika również zaraziłam miłością do teatru i musicali.
    G: Dziękuję za miłe słowa! Na samym początku były stroje z mangi i anime, czyli tak jak zaczyna prawie każdy, a później pojawiło się takie wrażenie: „Kurczę, potrzebujemy czegoś ciekawszego”. No i Ruki stwierdziła wtedy: „Zróbmy mundury z >>Róży Wersalu<<”. I tak rozpoczęła się nasza przygoda ze strojami z teatrów. Co do reszty strojów (manga/anime), ja na przykład mam tak, że... są dla mnie za proste, wolę „podłubać” coś przy cosplayu, pokombinować czy pogłowić się trochę nad projektem. Po prostu im dłużej wykonuję strój z tego, co kocham, tym później mam jeszcze większą przyjemność z nakładania go. *uśmiech* Szkoda, że nie widzicie mnie w dzień wykończenia stroju w stu procentach. Jestem wtedy kłębkiem energii pomimo nieprzespanych nocy przez naszywanie guzików.

    D: Jesteście jednymi z nielicznych cosplayerów, jakich znam, którzy faktycznie „idą” bardzo mocno w jakość i to stroju, którego nie da się zrobić w tydzień. Dbacie o detale takie jak ułożenie wzoru na materiale, który nie jest prosty, jak paski zebry, koraliki, kontrafałdy, tasiemki i koronki – z tego głównie się Was kojarzy. Myślałyście kiedyś nad odtwórstwem strojów?

    R: Parę razy zdarzyło mi się o tym myśleć, lecz gdy patrzę na swoje prace, nie do końca jestem pewna, czy moje umiejętności są do tego wystarczające. Jestem wobec siebie bardzo surowa i uważam, że powinnam jeszcze trochę popracować, by móc być lepszą w tym, co robię.
    G: Ja na przykład kocham detale, mogłabym wykupić pół hurtowni materiałów do stroju naraz ale... nade mną zawsze stoi Ruki i stara się mnie wspomagać właśnie w tym wyborze kolorów lamówek, tasiemek itp. Czasem podobają mi się różne rzeczy, ale niekoniecznie pasujące do stroju, więc tu nadchodzi pomocna dłoń o nazwie Ruki. *śmiech* Ale nie zawsze potrafię odpuścić. Co do odtwórstwa strojów: cóż, fajnie by było, lecz ja nie jestem niestety po żadnej szkole krawieckiej, jestem samoukiem, który uczy się na swoich błędach podczas szycia, a tam potrzebne są certyfikaty kwalifikacji. Tak więc jedyne, czym mogę się teraz cieszyć, to rekonstrukcja strojów dla siebie.

    D: Wszyscy jesteśmy samoukami, którzy po czasie poszli na kurs albo do odpowiedniej szkoły. Jednak to absolutnie nie uwłacza Waszej godności i nie ujmuje Waszym zdolnościom. Ile kosztuje Was taka przyjemność i odprężenie? Czy można to już liczyć w tysiącach złotych?

    R: Jeśli chodzi o mnie, to jestem bardzo surowa odnośnie do tworzonych przez siebie kreacji. Cieszę się, gdy ktoś je zachwala, lecz to nie zmienia faktu, że nie zawsze jestem z siebie dumna. Jeśli dopatrzę się jakichś szczegółów na oryginale, to tak ma być, więc moje ostatnie stroje pochłaniały około 1500-2000 zł.
    G: *śmiech* Przestałam liczyć, naprawdę. Po rekonstrukcji André doszłam do wniosku, że kupienie czegoś detalicznie się nie opłaca. Plus trzeba milion razy jeździć do sklepu, bo na przykład zabraknie tych nieszczęsnych dziesięciu centymetrów taśmy ozdobnej. Tak więc zaczęłam kupować hurtowe ilości, przez co jest taniej i zostaje nam zapas, którym później możemy się poratować. Koszt to ponad 1000 złotych minimalnie... I to czasem są same taśmy, lamówki, cekiny itp. Ale kosztuje nas to też dużo czasu i cierpliwości. *śmiech*

    D: Z takimi strojami nic tylko jeździć na eliminacje, prawda?

    R: Chciałabym bardzo i obecnie zaczynam powoli zmierzać w tym kierunku, lecz niestety stroje z teatru czy musicali w większości eliminacji nie są dopuszczalne. Jeśli chodzi o eliminacje, to z tego, co wiem, jedynie ICL akceptuje tego typu kreacje.
    G: Niestety, tu jest ta smutna wiadomość – stroje z musicalu/teatru nie są dopuszczane do konkursu. W sumie zależy też, o które eliminacje chodzi. Dlatego prawie nigdzie przynajmniej ja nie występuję. Ostatni raz byłam na scenie cosplayowej w 2016 roku. W 2017 roku chciałyśmy wystawić Marię i Fersena na ECG, lecz dowiedziałyśmy się, że nie możemy, więc parę łez się w oczku zakręciło.

    D: Wielka szkoda. Znacie powody, dla których takie stroje nie są przyjmowane?

    G: Z tego, co pamiętam, to usłyszałam, że stroje z teatru są wizją reżysera, przez co są uznawane za własny projekt. Ale nie jestem pewna tak na sto procent, musiałabym dokopać się do czeluści piekieł, by dokładnie powiedzieć, co nie grało. *śmiech* Mimo to bardzo szkoda, że nie są dopuszczane, bo są naprawdę piękne. Nie wiedzą, co tracą. *szept*

    D: Jak to u Was wygląda z doborem strojów? Czym się kierujecie? Razem coś omawiacie czy to raczej jedna z Was podejmuje decyzje? Stroje są do pary?

    G: Najpierw są debaty. Na początku czy pod koniec roku omawiamy, co chcemy zrobić, jakie stroje i ile, lecz przez koszty z tym związane zazwyczaj jest to dwa, czasem jeden strój. Kierujemy się wszystkim: wzrostem, budową no i atutami, jakie posiadamy. Czasem jest tak, że Ruki podejmuje decyzję, a później ja mam takie „Ej, ja też CHCĘ! Boże, ten żakard!”. I tak to się kończy. *śmiech* Czasem bywa, że pokręci się troszkę noskiem, ale i tak później dobrze się bawimy. Stroje zazwyczaj są do pary, zawsze jest jakieś powiązanie postaci – kochankowie, rodzina czy podwładni, inaczej nasze cosplaye nie miałyby sensu. Dlatego ja zwykle robię wysokich mężczyzn, a Ruki słodkie księżniczki szukające księcia na białym koniu. *śmiech*
    R: Przyznam się, że bardzo często jest to niestety moja wina. *śmiech* Jak zachwycam się pewnym spektaklem czy konkretnymi strojami, to zdarza się, że namawiam Glonika na jakąś konkretną parę. Stroje zazwyczaj są do pary, ale jak widać, tegoroczny bal był doskonałym przykładem, że nie zawsze muszą być spójne, jednakże zazwyczaj są.

    D: Kim byłyście na tegorocznym balu?

    R: Na tegorocznym balu miałyśmy przyjemność wcielić się w André i Hizakiego. Strój André pochodzi ze spektaklu „Róża Wersalu” z naszego ukochanego teatru Takarazuka, a Hizaki to jrockowa księżniczka. Mam słabość do szczegółowych strojów. Zespół ten od początku opierał się na osiemnastowiecznym stylu, dlatego też zarówno André, jak i Hizaki bardzo do siebie pasowały.

    D: Zawsze, ale to zawsze jest taki strój, który śni się po nocach, nie można przez niego jeść, zaprząta myśli. Który cosplay byłby szczytem Waszych marzeń, nirwaną i czubkiem Everestu?

    R: Hmm, w sumie teraz sama nie jestem pewna. Po zrobieniu Hizakiego wiem, że chciałabym odtworzyć więcej jego sukienek. *śmiech* Lecz gdyby się nad tym zastanowić, to bardzo chciałabym zrobić cosplay cesarzowej Elisabeth. Prawdziwa historia Sisi według mnie jest bardzo interesująca, a jej suknie w musicalu zrekonstruowane na podstawie prawdziwych portretów są naprawdę powalające, więc myślę, że to byłby mój mały sen. *uśmiech*
    G: W sumie nie mam takiego stroju, który mnie męczy w snach, chociaż ostatnio znalazłam historyczny strój i jest tam to, co kocham, czyli żakard, trochę ozdobnych ornamentów, nakrycie głowy. Boże, wreszcie propsy no i postać, którą zawsze chciałam zrobić, czyli kat. Wiem, że to nietypowa zachcianka robić osiemnastowiecznego francuskiego kata, ale przy każdym spektaklu, jaki oglądam, zawsze zwracam szczególną uwagę na aktorów grających tę właśnie rolę. Magee w roli kata od zawsze w moim serduszku. *śmiech* No i nadal mam w sercu ten ostatni strój śmierci z Elisabeth, lecz wiem, że ten trzymetrowy pióropusz zabiłby mnie i mój cosplayowy portfel.

    D: Skoczmy więc na drugą stronę. Który z wykonanych strojów jest najmniej lubiany?

    G: Myślę, że nie ma w mojej szafie cosplayowej strojów nielubianych. Ja wszystkie kocham, jednak istnieją te niewygodne, które założyłam tylko dwa razy, na sesję i jeden konwent. Na pierwszym miejscu jest Kunzite z „Sailor Moon”. Płachty w strojach są złem koniecznym, szczególnie te, które „magicznie” trzymają się całości...
    R: Szczerze powiedziawszy, najmniej lubianym przeze mnie strojem jest Lady Oscar. Był to jeden z moich pierwszych bardziej złożonych strojów, dlatego teraz, gdy na niego patrzę, wiem, że wiele rzeczy mogłabym w nim zmienić, od peruki po samą konstrukcję. „Lady Oscar” to moja ulubiona manga, a sama postać jest dla mnie naprawdę niezwykła, dlatego też chciałabym zrobić ten strój jeszcze raz, tym razem poprawnie.

    D: Ruki, podejmiesz się tego?

    R: Szczerze powiedziawszy, to sama nie wiem. Bardzo bym chciała, ale nie jestem pewna, kiedy się na to zdecyduję. *śmiech*

    D: Wróćmy jeszcze na moment do konkursów. W tym roku niestety się nie udało, ale czy macie już w głowie jakieś plany na kolejny rok?

    R: Myślę, że powoli pewne plany się zarysowują, ale nie mamy jeszcze pewności, czy jesteśmy na to gotowe, czy naprawdę chcemy coś konkretnego zrobić, więc myślę, że lepiej by było, gdyby zostało to słodką tajemnicą.
    G: Jakiś zarys tego, co chciałybyśmy zrobić, już mamy, ale tak naprawdę żadna z nas nie wie, co przyniesie nam jutro. Co do konkursów: kocham scenę bardzo mocno przez wieloletnią styczność z nią, ale jak na razie nie mam parcia na to, że muszę gdzieś wystąpić. Owszem, długo nie pojawiałam się na scenie, bo od 2016 roku... Zobaczymy, co przyniesie nam nowy rok. Może na coś się zdecyduję.

    D: Ruki uważa za idola Hizakiego, widzi w nim to „coś”. Jak z tobą, Glon? Masz jakiegoś idola?

    G: *śmiech* Właśnie w tym jest problem, że niełatwo mnie zaskoczyć. Rzadko podoba mi się jakiś piosenkarz, aktor czy członek zespołu. Mimo to, gdy rozpoczęłam swoją przygodę z Takarazuką, dostrzegłam tam aktorkę, która jest dla mnie ogólnie motywacją do działania. Dzięki Ruki mam nawet pocztówkę z nią prosto z Takarazuki! Jej zachowanie, zabawa na scenie no i jej role są tak cudowne! Kaito Seijo, czyli Magee oficjalnie niestety nie jest już aktorką Takarazuki, ale nadal mogę ją podziwiać na Instagramie i w nagraniach spektakli. To jedyna osoba, którą ubóstwiam no i gdy ją widzę, to piszczę w środeczku jak małe dziecko. Nawet teraz na samo wspomnienie o niej zaczęłam się uśmiechać jak głupia, przypominając sobie urywek z „The Merry Widow”, gdzie tak zagrała, że druga aktorka musiała zakryć się wachlarzem, bo parsknęła śmiechem. W sumie też bym tak zrobiła. Przepraszam, ale gdy poruszany jest temat idola, w sumie idolki, to gdy mówię o Magee, to strasznie się rozgaduję. *śmiech*

    D: Dziewczyny, rozmawiałyśmy o strojach, o idolach, opowiedzcie coś o sobie. Kim jesteście na co dzień?

    G: Na co dzień jestem uczniem, który uczy się na kierunku technik logistyk, w tym roku muszę napisać ostatnią kwalifikację, by uzyskać pełny tytuł i nareszcie będę mogła powiedzieć temu kierunkowi pa, pa! Wiem, że to nie ma nic wspólnego z cosplayem i bardziej artystycznymi stronami mnie, no ale tak wyszło. *śmiech* Można powiedzieć, że za dnia logistyk, w nocy zaś cosplayer.
    R: Na co dzień? Chyba nikim specjalnym. *śmiech* Wydaje mi się, że na co dzień raczej zlewam się z tłumem. Jestem dosyć spokojną osobą, która nie mówi o sobie zbyt wiele. Studiuję japonistykę i obecnie rozmyślam o szkole muzycznej, po zakończeniu licencjatu, ale to jeszcze nic nie wiadomo. Poza cosplayem interesuję się teatrem, muzyką, jak i japońską modą. W przyszłości bardzo chciałabym mieć własną firmę i szyć sukienki typu lolita.

    D:Macie jakieś ukochane eventy, na które zawsze jeździcie? Nie tylko jako organizatorzy, co też Wam się zdarzyło, czy uczestnicy, ale właśnie jako cosplayerzy. Które wydarzenia zapadły Wam szczególnie w pamięć?

    R: Hmm, nie wiem, czy mam jakiś ulubiony event, ale takim, na który zawsze jeżdżę już od trzech lat, jest właśnie Japanicon. Wiem, że mogę spotkać tam wielu znajomych i wspierać ich w konkursach czy innych przedsięwzięciach.
    G: Myślę, że Wielki Bal Cosplayowy jest jedynym takim eventem, na który jeździłabym co roku ze względu na stroje. Przez to, że lubię ubiory z osiemnastego wieku, mogę się tym nacieszyć. Jeśli chodzi o konwenty, to lubiłam na nie jeździć, a teraz jest to rzadkością. Kiedyś byłam helperem działu magazynowego na konwencie, gdyż przy okazji chciałam się spełnić jako logistyk – o wiele bardziej wolę praktykę niż teorię. W tym roku dzięki ostatniej kwalifikacji zawodowej będę mogła również organizować imprezy masowe, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie, bo wiemy, że zabiera to dużo czasu i wymaga mnóstwa pracy. Ostatni raz, kiedy byłam na konwencie jako cosplayer, było to może rok temu, gdy znajoma wyciągnęła mnie do Warszawy na ComicCon, lecz od tamtej pory jedynie jeżdżę na sesje i do innych miast po materiały. Chyba najśmieszniejsze, co mi się przytrafiło, to to, jak kiedyś dwie panie podczas sesji, słysząc mój głos, powiedziały: „Ej to jest kobieta”. Jak widać, gdy się odzywam, czar pryska. *śmiech* Jedyne wydarzenie, jakie zapadło mi w sercu, to gdy na Magnificonie uzyskałam pierwsze miejsce za mundur André – tego się nie spodziewałam. No i jeszcze bardzo miłe słowa od jurorów. Kostium André był dla mnie wyzwaniem i rzuceniem się na głęboką wodę, gdyż nigdy nie robiłam tak szczegółowego stroju.

    D: W tym tkwi cała tajemnica cosplayu, by nie dać po sobie poznać, że nie jest się tym, na kogo się wygląda. Ostatnie pytania na liście, które prowadzą nas do końca wywiadu: jakie macie plany na przyszłość? Co chcecie jeszcze osiągnąć?

    G: W życiu? Chciałabym skończyć logistykę, a później zabrać się za grafikę komputerową, a następnie, jeśli czas pozwoli, to za fotografię. Później zapewne będę pracować i kto wie, może zrodzą się plany na jakąś firmę? Może Ruki mnie zatrudni i nie będę musiała rozsyłać swoich CV po innych firmach? *śmiech* A w cosplayu? Hmm, chciałabym kiedyś spróbować swoich sił w reprezentacji, ale to wtedy, gdy poczuję, że jestem na to gotowa i gdy mój strój będzie moim oczkiem w głowie. Co chciałabym osiągnąć? Myślę, że jest wiele takich rzeczy, ale na nie musi przyjść ten czas, gdy będę się czuła pewnie na gruncie, na którym będę stała.
    R: To jest naprawdę niezwykle trudne pytanie. Chciałabym na pewno nieco udoskonalić siebie. Wiem, że nie ma na świecie ludzi perfekcyjnych i każdy z nas ma mankamenty. Lecz mimo to chciałabym stać się osobą spokojniejszą i mniej krytyczną, jeśli chodzi o stosunek do własnej osoby. Po tym, jak zakończę przygodę z japońskim, chciałabym dostać się do wspomnianej już akademii muzycznej, by móc nieco spełnić swoje marzenia i otworzyć się na ludzi. A jeśli chodzi o cosplay, to chciałabym pokazać się na scenie, ponieważ ostatnio doszłam do wniosku, że historia się powtarza. Wiele razy zdarzało się tak, że bardzo długo pracowałam nad strojem, a potem leżał on w szafie i tylko wyglądał ładnie. Więc na pewno w przyszłym roku zgłoszę się do eliminacji w paru konkursach. *uśmiech*

    D: Myślicie, że same sobie z tym poradzicie, czy macie jakieś wsparcie z zewnątrz?

    G: Moim dużym wsparciem na samym początku, gdy zaczynałam z cosplayem, była moja ciocia, która zawsze mówiła, bym szyła i nie przejmowała się zdaniem innych, szczególnie negatywnymi komentarzami. Myślę, że gdyby widziała, jak jej słowa bardzo mi pomogły, to by się cieszyła ze mną z każdego nowego stroju i występu. Na pewno dużym wsparciem będą rodzice no i bliscy znajomi, którzy w jakiś sposób w nas wierzą.
    R: Zazwyczaj staram się radzić sobie sama, ale naprawdę wielkim wsparciem od zawsze jest dla mnie mama Glonik oraz Shironi. Sama nie jestem pewna tego, co robię, nigdy nie byłam, a ich wsparcie jest dla mnie najważniejsze. Bez tego nie byłabym w stanie robić tego, co robię.

    D: Moje pytania już się wyczerpały, może Wy macie coś do przekazania czytelnikom?

    G: Trzeba wierzyć w siebie, a nie w słowa innych, mieć swoje zdanie na jakiś temat no i starać się być uczciwym wobec siebie i innych. Cosplay to tylko zabawa, która ma być czymś radosnym. Każdy chce coś osiągnąć w życiu, więc starajmy się nie podkładać nikomu kłód pod nogi, bo czasem mogą one wrócić jak bumerang. Myślę, że praca zespołowa to coś, co się ceni. Wiecie, niektórzy są dobrzy w scenkach, inni w strojach, a jeszcze inni w zbrojach i propsach. No i oczywiście nie ma tak że zrobienie zbroi jest trudniejsze niż szycie i na odwrót, obie te rzeczy są na równi. Obie są tak samo kosztowne i potrzebują wiele czasu w zależności od projektu, więc powiem tak, jak mówi się w czasie każdych wyborów miss: pokoju na świecie w społeczności cosplayowej! *śmiech* Kurczę, ja to jak zwykle muszę się rozgadać...
    R: Chciałabym tylko powiedzieć, że bardzo doceniam ludzi, którzy poświęcają swoje serce dla strojów, potrafią wytrzymać nad tym dłużej niż tydzień i wykańczać wszystkie detale w każdym stopniu. Doceniam bardzo pracę innych i chciałbym poznawać takich ludzi coraz więcej.
    G: Zgodzę się z Ruksem. *śmiech*

     

     

  • Relacja z konwentu: Tsuru Japan Festiwal 2018 - Stagnacja

    Kolejna edycja Tsuru w Rybniku wypadła 24 listopada, a nie, jak przez ostatnie dwa lata, 11. Za lokalizację konwentu ponownie służył Zespół Szkół Technicznych przy ul. Tadeusza Kościuszki 5. Tradycyjnie impreza jest też okazją do naszego małego redakcyjnego zjazdu, to tu możecie nas spotkać dosłownie wszędzie. Patrząc na poprzednie edycje i tegoroczną myślę, że zbyt wiele się nie zmieniło. Po szczegóły przebiegu imprezy zapraszam do rozwinięcia.

  • Miłość wisi w powietrzu, czyli Cosplayowy Bal Walentynkowy

    Zapewne wszyscy znają już Wielki Bal Cosplayowy, wydarzenie, podczas którego każdy z nas może poczuć się jak w bajce, otoczony dekoracjami oraz pięknymi sukniami. Ponieważ balów nigdy za wiele, w przyszłym roku odbędzie się również Cosplayowy Bal Walentynkowy! Wydarzenie to ma się odbyć we współpracy z Gakkonem, dnia 9 lutego w Łodzi. Przewidywany jest limit zgłoszeń do 150 osób. Ponadto uczestnicy konkursu cosplay na zimowej edycji łódzkiego konwentu będą mieli okazję zgarnąć wejście na Wielki Bal Cosplayowy. Więcej informacji na temat walentynkowego balu pojawi się na dniach.

    Wydarzenie na Facebooku tutaj.

    Logo Cosplayowego Balu Walentynkowego

  • Konkurs cosplay na Xmasconie 2018!

    Do 2 grudnia będzie można składać zgłoszenia na konkurs cosplay, który pojawi się na tegorocznym Xmasconie. Swoją kandydaturę można zgłosić przez system Nagato, opłaciwszy wcześniej bilet na wydarzenie.

    Uczestnicy konkursu rywalizować będą w następujących kategoriach: debiut, prezentacja grupowa, prezentacja solo, podobieństwo do postaci, wykonanie techniczne. Do zdobycia będzie także nagroda Grand Prix, czyli podsumowanie wykonania technicznego, podobieństwa do postaci i prezentacji solo.

    Nagroda główna Grand Prix jest sponsorowana przez Włókno-land i wynosi 1000 zł.

    Banner konwentu Xmascon

  • Relacja z konwentu: AnimeCon Halloween 2018

    Pochmurne niebo, kolorowe liście leżące na chodnikach, powiew zimnego wiatru – z tym kojarzy nam się październik. Jednak nie zapominajmy o „strasznym” święcie, podczas którego królują dynie, lampiony, duchy, czarownice oraz inne potwory. Po raz drugi portal anime24.pl postanowił wykorzystać zwyczaj związany z maskaradą jako motyw przewodni swojego wydarzenia AnimeCon Halloween. Jak wypadła tegoroczna edycja tej imprezy i czy można ją uznać za udaną? Jeśli chcesz poznać odpowiedzi na te, a także inne pytania, zapraszam do rozwinięcia poniżej.