Fantastyka

  • Zostań współtwórcą Falkonu!

    Tegoroczna, 20. edycja Falkonu odbędzie się w dniach 8-10 listopada na terenie Targów Lublin. Podobnie jak w czasie poprzednich edycji, tak i teraz możemy spodziewać się spotkań z ciekawymi gośćmi, paneli dyskusyjnych i prelekcji tematycznych, warsztatów, konkursów, szerokiej oferty gier komputerowych i planszowych, LARP-ów oraz RPG.

    Żeby jednak to wszystko się odbyło, potrzebni są ludzie: wystawcy, twórcy atrakcji i helperzy. 

    Dla twórców programu przewidziana jest zniżka rozpoczynająca się od 30%, zależna od długości, ilości oraz złożoności przygotowanej atrakcji. 

    Formularz zgłoszeniowy programu

    Przedstawiono również ofertę dla wystawców, którą znajdziecie tutaj. Formularz zgłoszeniowy widnieje pod tym linkiem.

    Do niedzieli mają pojawić się formularze rekrutacyjne dla helperów.

    Banner Falkonu

  • Recenzja książki: Alvin Schwartz „Upiorne opowieści po zmroku”

    Upiorne opowiesci

    Alvin Schwartz - „Upiorne opowieści po zmroku”

    Nazwa WydawnictwaWydawnictwo: Zysk i S-ka
    Liczba stron: 140
    Cena okładkowa: 29,90 zł

    Niedawno do kin trafił horror inspirowany wydanym w 1981 roku zbiorem opowieści z dreszczykiem. Podczas gdy promocja filmu opierała się przede wszystkim na kuszeniu znanymi nazwiskami i nagradzanymi tytułami, ja – dzięki wydawnictwu Zysk i S-ka – miałam okazję zajrzeć do materiału źródłowego i sprawdzić, czy ten obroni się bez nich.

    „Upiorne opowieści po zmroku” to jedna z tych pozycji, których sam tytuł dokładnie zdradza, czego możemy się spodziewać. Zebrane przez Alvina Schwartza historie są zwięzłe, jednowątkowe i mają jedno zadanie: wywołać strach u odbiorcy. Tylko czy lektura o objętości niespełna 150 stron jest w stanie naprawdę przerazić czytelników?

    Książkę otwiera krótki wstęp od autora, poświęcony rozważaniom nad powodem ludzkiego zainteresowania strachem i źródłem przerażających opowieści. Opowiadania zebrane są w rozdziały opatrzone krótkim wyjaśnieniem. Pierwsza część zawiera w sobie historie nieskomplikowane, skupione na jednej przerażającej postaci lub zdarzeniu. To właśnie w tych opowiadaniach (i piosence!) najbardziej widoczne jest przeznaczenie książki dla młodszych odbiorców: oprócz klimatu przywodzącego na myśl wieczorne opowieści przy ognisku, charakterystyczne są umieszczone na końcu wskazówki od autora, w jaki sposób się zachować, by wywołać przerażenie u swoich słuchaczy.
    W rozdziale drugim, w całości poświęconym duchom w wielu ich wcieleniach, Schwartz prezentuje nie tylko nieszczęśliwe dusze wracające do bliskich, ale i zjawy przynoszące nieszczęście czy lamentujące widma poszukujące zemsty.
    Na wstępie kolejnej części autor ostrzega, że będzie ona pełna przerażających elementów. I faktycznie, przewijają się tu wszystkie miejsca, przedmioty i postaci charakterystyczne dla strasznych historii – cmentarze, karawany, wiedźmy i zmiennokształtni ludzie, a na końcu rozdziału czeka na nas nawet propozycja makabrycznej zabawy na Halloween.
    Chociaż większość spisanych przez Schwartza opowieści straszy ludzi od pokoleń, przedostatni rozdział poświęcony jest przekazom stosunkowo nowym, a w efekcie bardziej przerażającym dla współczesnego odbiorcy. Z wszystkich tekstów to właśnie „Opiekunka do dzieci”, opowiadająca o szaleńcu ukrywającym się bliżej, niż może się wydawać, i „Długie światła”, które swego czasu stały się podstawą popularnej creepypasty, najbardziej zwróciły moją uwagę.
    Każda historia oferuje ciekawe spojrzenie na jeden ze znanych, upiornych motywów, dlatego postanowiłam nie zdradzać zbyt dużo, by nie odbierać czytelnikom zabawy z odkrywania ich samemu.

    Podczas gdy powyższych tekstów można spodziewać się w książce o tak wymownym tytule, ciekawym zabiegiem okazuje się umieszczenie w niej ostatniego rozdziału, zawierającego historie o zabawnym zakończeniu. Podobnie jak poprzednie opowiadania, zaczynają się od atmosfery grozy i niepewności, ale przez nagły zwrot akcji bawią zamiast przerażać i „odciążają” czytelnika po wywołanym wcześniej strachu.

    W trakcie czytania trudno oprzeć się wrażeniu, że zna się przynajmniej część historii w mniej lub bardziej zmienionej formie. Prawdziwą gratkę dla fanów gatunku stanowią ostatnie strony książki, gdzie Schwartz wymienia źródła zebranych opowieści, sięgające wieki wstecz, do miejscowych legend i przypowieści.

    Ogromnym plusem wydania są klimatyczne ilustracje – chociaż okładka przyciąga wzrok grafiką z filmu, to wewnątrz czekają na nas rysunki Stephena Gammella. Czasem to nie samo opowiadanie, ale ilustracja była w stanie wywołać dreszcz strachu przy przewracaniu kolejnych stron. Trudno natomiast wskazać, co najbardziej działa na niekorzyść książki. Jeśli musiałabym wybierać najsłabszą jej część, wskazałabym na „Pieśń karawanu”, gdzie przez dosłowne tłumaczenie piosenka,  w oryginale bardzo rytmiczna, traci swoją formę.

    Należy więc zapytać: skąd biorą się tak negatywne oceny? Czy opowieści przedstawione przez Schwartza są naprawdę tak upiorne? Krótka odpowiedź brzmi: nie.
    Największym problemem tej pozycji może być jej niewłaściwa promocja jako mrożącego krew w żyłach horroru. Choć teksty mają potencjał, by – na przykład przeniesione na ekran – wywoływać strach, same w sobie nie są przerażające i nie zrobią wrażenia na fanach filmów i powieści grozy. 
    Autor pisał przede wszystkim dla dzieci i również ten zbiór opowiadań został wydany z myślą o zapoznaniu młodszego czytelnika z tematyką śmierci, potworów i zjawisk paranormalnych. Zamiast ciężkiej i przejmującej lektury dla dorosłego fana powieści grozy, przypomina raczej książeczkę ze strasznymi opowieściami, które można przeczytać przyjaciołom w czasie wspólnego nocowania. 

    Pomimo tego uważam, że „Upiorne opowieści po zmroku” to książka, która znajdzie swoje miejsce na półce każdego czytelnika – zarówno dziecka, które dopiero zapoznaje się z pierwszymi strasznymi opowiadaniami, jak i pasjonata horroru, który rozpozna w nich źródła wielu przeniesionych na ekran czy spisanych jako creepypasty historii.

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #124

    Po małym urlopie powracamy z naszą serią pod tytułem Poniedziałkowy Flash Konwentowy, czyli cotygodniowym zestawieniem imprez odbywających się w danym tygodniu. A jest o czym mówić, bo to początek września i czas powrotu do szkoły! Czy to wpłynie na frekwencję uczestników na konwentach? Zobaczymy. Tymczasem sprawdźmy, jakie imprezy odbywają się w ten weekend.

    Pierwszy na liście jest Festiwal Fantastyki Twierdza w Giżycku, następnie Łódzki Kapitularz  – także konwent fantastyki, oraz dwie nieco mniejsze imprezy: fantastyczny Pilkon w Pile i  mangowy Wizard Time we Wrocławiu.

  • „Wiedźmin” od Netflixa z datą premiery!

    Serial o rodzimym pogromcy potworów jest z pewnością jedną z najbardziej wyczekiwanych ostatnio produkcji, budzącą jednak mieszane uczucia – od zachwytu, przez zarzucanie „braku klimatu”, po osądzanie o zbytni amerykanizm. Wiemy już, kiedy wszelkie wątpliwości zostaną rozwiane, a to dzięki wpisom producenta serialu na Twitterze.

    Początkowo premierę zapowiedziano na czwarty kwartał 2019 roku i wszystko wskazuje na to, że twórcy dotrzymają terminu, gdyż serial ma pojawić się na Netflixie pod koniec października. Najbardziej prawdopodobną datą jest piątek 1 listopada.

    Wiedźmin logo

  • Program Festiwalu Twierdza ujawniony!

    Organizatorzy Festiwalu Fantastyki Twierdza, odbywającego się w dniach 6-8 września, udostępnili program atrakcji. Klimatyczna XIX-wieczna Twierdza Boyen, w której odbędzie się konwent, sprzyja organizacji LARP-ów i pomaga w budowaniu atmosfery w trakcie sesji RPG, a tych będzie całkiem sporo. Podobnie jak warsztatów. Zainteresowani będą mogli wziąć udział w warsztatach runicznych, introligatorskich, kuglarskich i walki rycerskiej. W salach prelekcyjnych będzie można porozmawiać na tematy związane z fantastyką, cosplayem, historią i dowiedzieć się czegoś o grach RPG, a wieczory umilą koncerty zespołów Velesar i Cronica.

    Pełen program znajdziecie tutaj.

    Banner Festiwalu Fantastyki Twierdza

  • „Mój przyjaciel Kaligula” Jacka Piekary pod patronatem!

    moj przyjaciel kaligulaZnana książka Jacka Piekary, jednego z najpopularniejszych pisarzy polskiej fantastyki, zawita w nowej odsłonie na półki księgarń! Czy warto po nią sięgnąć?

    „Mój przyjaciel Kaligula” to piętnaście historii, które zabiorą czytelników w podróż po niezwykłych światach – od antycznego Rzymu po współczesną Amerykę, a nawet przeniosą do granic naszej Galaktyki czy oprowadzą po Piekle pełnym demonów i potępionych. Jedne z nich wzruszą, inne rozbawią czy przestraszą, a z całą pewnością nie pozwolą ani na chwilę oderwać się od lektury.

    Macie ochotę na horror? Opowieść science fiction? A może historię obyczajową? Wszystko to znajdziecie w książce „Mój przyjaciel Kaligula”, której nowe wydanie trafi do sprzedaży już 13 września. Konwenty Południowe obejmują tę pozycję patronatem.

  • Molly Blackwater powraca

    To nie tak miało wyglądać. Molly Blackwater powinna była bezpiecznie wrócić do domu, do rodziny i wieść spokojne życie, podobnie jak jej rówieśnicy. Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z tym planem, a przyszłość Molly nie maluje się w zbyt jasnych barwach. Co przygotował dla dziewczynki przewrotny los? Tego dowiecie się z drugiego tomu cyklu „Blackwater” Nika Pierumowa, który dla Was zrecenzowaliśmy!

  • Relacja z festiwalu Confiction - Echo i pustynne krzaki z westernów

    Od kilku lat na konwentowej mapie Polski pojawia się coraz więcej wydarzeń profesjonalnych: z budżetem, porządnym marketingiem, wykwalifikowaną kadrą organizacyjną oraz z promocją skierowaną nie tylko do samego fandomu, ale i do szerszej publiczności. Imprezy takie są często inne od tych, do których przywykliśmy, co udowodnił m.in. nadarzyński Comic Con. Tym razem, w Krakowie, zorganizowano Confiction – festiwal popkultury.confictionProjekt z założenia ambitny – ale mógł taki być, gdyż zorganizowała go grupa MTP (Międzynarodowe Targi Poznańskie), a jej wielu członków to wygi znane choćby z Coperniconu czy Pyrkonu (z którego zresztą sporo czerpano, o czym napiszę później). Planowano event na około 5000 uczestników. Miesiąc przed konwentem w całym Krakowie pojawiły się bilboardy, a na przystankach także plakaty promujące wydarzenie. Również w mediach społecznościowych i w internecie widziałem trochę płatnych reklam. Czy więc organizatorom udało się osiągnąć cel? Czy rośnie nam drugi Pyrkon? I czy wyłożone pieniądze się zwróciły? Przyjrzyjmy się temu.

  • Recenzja mangi: Haruto Ryo - „Wypaczona"

    Tytuł mangi

    Wypaczona

    Nazwa Wydawnictwa

    Autor: Haruto Ryo
    Wydawnictwo: Waneko
    Ilość tomów: 1 
    Cena okładkowa: 29,99 zł

    Każdy miłośnik Japonii prędzej czy później zetknie się z legendami wywodzącymi się z Kraju Kwitnącej Wiśni, także tymi miejskimi. Japończycy często wykorzystują motywy baśni w swojej popkulturze. W „Wypaczonej” spotykamy się z mitem o potwornej lolicie. Jest to historia o brudnej, brzydkiej dziewczynie w stroju gotyckiej lolity. Nocą błąka się po ulicach, zaczepiając mężczyzn i ciągle zadając to samo pytanie: „Czy masz siostrzyczkę?”. I w tym momencie wszystko zależy od tego, jakiej odpowiedzi pytany mężczyzna udzieli. Jeśli odpowie twierdząco, to upiorna dziewczyna zacznie go prześladować i dołoży wszelkich starań, aby zostać siostrą zapytanego. Natomiast gdy wymiga się od odpowiedzi, uratuję skórę.

    Głównym bohaterem mangi autorstwa Haruto Ryo jest Kazuki. To zwyczajny chłopak, student, który mieszka sam, ma kumpli i siostrę. W jego życiu nie dzieje się nic niezwykłego. Pewnego wieczoru młodzieniec spotyka przed swoim domem wspomnianą wcześniej lolitę z miejskiej legendy. Chłopak, pomimo niepokoju, na swoje nieszczęście odpowiada jej, że siostrę ma. Tak oto wbija gwóźdź do swojej trumny. Jaki los czeka naszego młodego bohatera? Czy jest sposób, by uwolnił się od swojego prześladowcy? Skoro to horror, to możemy się spodziewać, że happy endem ta historia się nie zakończy.

    Co można rzec o postaciach występujących w mandze? Nie ma ich zbyt wiele. Osoby ze szkoły Kazukiego nie są szczegółowo przedstawione. Główny bohater nie wyróżnia się niczym niezwykłym, nie licząc tego, że nie potrafi utrzymać porządku w wynajmowanym mieszkaniu. Na szczęście posiada bardzo sympatyczną, energiczną siostrę, która angażuje się w domowe porządki. Pierwsza połowa „Wypaczonej” koncentruje się wokół jej osoby. W końcu to rodzona siostra, z którą połączyła Kazukiego silna więź. Na pierwszy plan wysuwa się jeszcze postać negatywna, która nakręca całą historię. Jednak wolałabym nie zdradzać zbyt wiele, ponieważ stanowi ona główną przeszkodę, z którą muszą zmierzyć się bohaterowie. Oprócz wymienionej trójki pojawiają się też postacie poboczne, które nie wnoszą dużo do fabuły. Można rzec, że wypełniają kadry, aby Kazuki nie czuł się osamotniony, i robią za żywe tarcze.

    Jednak manga to nie tylko postacie, ale też elementy artystyczne. Haruto Ryo ma specyficzną kreskę, która zdradza nam od razu: „tu stanie się coś złego”. Normalne postacie rysowane są przeciętnie, choć dość realistycznie, zaś całkowicie inaczej wygląda lolita, która prezentuje się jak zjawa z upiornych filmów. Nie chodzi tutaj tylko o powłokę zewnętrzną, ale też mimikę postaci, jej zachowanie, przybierane pozy. Każdy kadr z nią krzyczy, że to istota oderwana od świata rzeczywistego. Jak wskazuje sam tytuł, jest wypaczona do krwi i kości. Można to oczywiście uznać za zaletę, bo im bardziej przeraża odbiorców, tym lepiej dla ogólnej oceny tomu. Czytelnik musi poczuć niepokój, wręcz obrzydzenie, by z ręką na sercu powiedzieć, że czytał horror. Pełne brutalności kadry dodają pikanterii oraz potrafią wzbudzić niesmak, grozę. Co tu dużo mówić, współczujemy bohaterom, którzy są barbarzyńsko, niehumanitarnie katowani. W mandze znalazły się nawet kadry o charakterze erotycznym, jednak „zatapiają” się one w tej mrocznej części  tomu. Obwoluta książki przedstawia główne zło tej historii i „mówi” prosto z mostu: lolita ma nierówno pod sufitem.

    Podsumowując, moim zdaniem „Wypaczona” jest przeznaczona dla konkretnej grupy czytelników. Dla mnie to tytuł mierny, ponieważ nie jestem zwolennikiem horrorów. Manga nawet mnie nie tyle przeraziła, co zniesmaczyła. Jeśli ktoś lubi horrory, powinien chociaż do niej zajrzeć i sprawdzić, czy przypadnie mu do gustu. To tylko jeden tomik, więc w razie czego dużo się nie straci. Miłośnicy krwawych tortur w ciasnych pomieszczeniach, gotowi przymknąć oko na brak realizmu, mogą kupować w ciemno. W tomiku dodano też dwie niezwiązane z główną historią opowieści, również dotyczące japońskich legend miejskich. Stanowią one miły bonus od autora.

  • Recenzja mangi: Saru Hashino, PSYCHO-PASS Committee - „Psycho - Pass 2"

    Tytuł mangi

    Psycho-Pass 2

    Nazwa Wydawnictwa

    Autor: Saru Hashino, PSYCHO-PASS Committee
    Wydawnictwo: Waneko
    Ilość tomów: 5
    Cena okładkowa: 19,99 zł

    „Psycho-Pass 2” to kontynuacja tytułu „Inspektor Akane Tsunemori” i adaptacja drugiej serii anime. Powracamy do wydarzeń z zakończenia poprzedniej części – sprawa Makishimy Shougo została oficjalnie zamknięta, chociaż nie wszyscy są z tego powodu zadowoleni. Oddział Pierwszy, do którego należy Akane, przeszedł wielkie zmiany. Kougami odszedł, a zespół stracił dwóch członków. Główna bohaterka dojrzała do roli inspektor oraz dowiedziała się prawdy o Sybilli. Jednakże nowe informacje musi zachować dla siebie. Z tym „świeżym” bagażem doświadczeń przyjmuje pod swoje skrzydła nową inspektor – Mikę Shimatsuki. Młodej dziewczynie już w wieku 17 lat udaje się dostać do Wydziału Dochodzeniowego. Od razu zostaje rzucona na głęboką wodę i przydzielona do nowej sprawy. Oczywiście między nią a Akane dochodzi do spięć, których podłożem jest różnica w dostrzeganiu świata oraz inne metody wykorzystywane w pracy.

    Inspektor Tsunemori nie ma lekko, nie może sobie nawet pozwolić na opłakiwanie poległych przyjaciół. Pojawił się nowy niejednoznaczny przeciwnik – „duch”, którego skanery nie wykrywają. Na dodatek Akane zmaga się ze swoimi wewnętrznymi problemami, a unikający wzroku przeciwnik wykorzystuje to na swoją korzyść.

    Podczas lektury „Psycho-Pass 2” moja początkowa ekscytacja kontynuacją serii z każdym kolejnym tomem zmieniała się stopniowo w obojętność. Główny antagonista to wymyślne indywiduum, które stara przypominać Makishimę, ale z marnym skutkiem. Oddziałowi Pierwszemu także się obrywa, ponieważ nowi członkowie wypadają blado w porównaniu ze stałą obsadą. Są pionkami zastępczymi, nie ma z nimi wiele momentów, które mogłyby sprawić, by czytelnik poznał bliżej ich historię i zapałał do nich gorętszym uczuciem. Nowi bohaterzy zapełniają wolne wakaty w oddziale Tsunemori. Jedynie jedną z tych twarzy możemy poznać bliżej, ponieważ trzyma się blisko Akane. Starzy towarzysze naszej inspektor zostali zepchnięci na dalszy plan. Pominięto także ich rozwój po incydencie z Makishimą. Tak jakby tamte wydarzenia wcale nie miały miejsca i nie zostawiły śladu na ich psychice. Zostało to jedynie jakoś zaprezentowane na przykładzie inspektor Tsunemori, która stara się wyciągnąć wnioski z przeszłości. Całkiem na bok odsunięto sprawę odejścia Kougamiego, tak jakby nic nie znaczył dla całej drużyny (oprócz Akane).

    Fabuła od początku do końca trzyma poziom, a zwrotem akcji zaskakuje zaledwie dwa razy. Detektywistyczne spawy są rozwiązywane jedna po drugiej, a na końcu każda z nich tworzy ogniwo łańcucha wydarzeń zaplanowanych przez jednego bohatera. Dobrym posunięciem jest przedstawienie wątku wewnętrznych zmów w Biurze Bezpieczeństwa, jednak odnoszę wrażenie, że nie został odpowiednio poprowadzony i rozwinięty.

    Niestety, poziom artystyczny mocno się obniżył w porównaniu z pierwszą częścią. Kreska Hikaru Miyoshi w „Inspektor Akane Tsunemori” przyciągała wzrok i nadawała wydarzeniom klimat thrillera. Natomiast Saru Hashino nie utrzymał tego poziomu, a jego częstym zabiegiem jest pozostawianie pustego tła oraz niedopracowanego cieniowania. Kadry autora są chaotyczne, zdecydowanie nie wie, jak przeprowadzić czytelnika przez wydarzenia. Na obwolutach tomów zaprezentowana jest Akane z głównymi postaciami serii. Natomiast pod obwolutą ujrzymy okładkę, która przypomina obraz szumu z telewizora, na który naniesiono logo Wydziału Dochodzeniowego. Pierwsza strona to kolorowa kartka przedstawiająca ważnych dla linii fabularnej bohaterów.

    „Psycho-Pass 2” to obowiązkowy tytuł dla miłośników tej serii, którzy są zainteresowani dalszą drogą głównej bohaterki i polubili futurystyczną Japonię, zdominowaną przez system Sybilla. Jednakże w porównaniu z pierwszą częścią widać wyraźnie spadek poziomu i mocne „odgrzewanie” wykorzystanych schematów. Jeśli ktoś oczekuje wysokiej jakości mangi oraz dobrze połączonych wątków fabularnych, niech zastanowi się przed zakupem. W ten sposób może zaoszczędzić pieniądze, a kontynuację obejrzeć w wersji anime.

  • Mamy program Brzeskich Dni Fantastyki!

    Brzeskie Dni Fantastyki odbędą się 24 sierpnia na terenie Zamku Piastów Śląskich, Amfiteatru Miejskiego i w miejskiej bibliotece. W każdym z tych miejsc będzie można wziąć udział w różnych atrakcjach. Na uczestników czekają m.in.: prelekcje i panele na temat fantastyki, spotkania autorskie z G.F. Darwin, Andrzejem Ziemiańskim, Anną Kłosowską i Robertem Wegnerem, warsztaty tańców dawnych, pokaz fechtunku wikingów, turnieje gier planszowych i karcianych oraz koncert folk-metalowego zespołu Runika. Pełen program znajdziecie poniżej. 

  • Bachanalia Fantastyczne 2019 pod patronatem!

    Kolejna edycja darmowej imprezy w Zielonej Górze zbliża się wielkimi krokami. 33. Ogólnopolski Festiwal Miłośników Fantastyki – Bachanalia Fantastyczne 2019 odbędzie się w dniach 27–29 września. Program imprezy przewiduje mnóstwo atrakcji dla fanów gier planszowych, elektronicznych, komiksów, popkultury i fantastyki oczywiście. Nie zabraknie sesji RPG i LARP-ów. Oprócz tego, będzie można spotkać wielu ciekawych gości. Na imprezie z pewnością pojawią się Łukasz Orbitowski, Michał Gołkowski, Bartek Biedrzycki oraz Cyber Marian.

    Cały czas prowadzona jest rejestracja uczestników. Jest ona opcjonalna, jednak każdy, kto się zarejestruje, może liczyć na spersonifikowany identyfikator oraz będzie mógł zarezerwować koszulkę konwentową.

    Link do rejestracji

    logo konwentu fantastyki Bachanalia Fantastyczne 2019

  • Molly Blackwater kontra magia i stal

    magia i stalWiele ciekawych rzeczy zaczyna się od katastrofy. Tym razem Kataklizm przewrócił do góry nogami znany ludziom świat, powodując nieodwracalne zmiany – przekształcił kontynenty, przemodelował całe krainy, przesunął granice państw, a nawet zmienił bieg czasu. A jak wpłynął na życie dwunastoletniej Mollyniard Evergreen Blackwater, bohaterki powieści „Magia i stal” Nika Pierumowa? Między innymi o tym przeczytacie w naszej recenzji!

  • Relacja z konwentu: Nyskon 2019 - Konwent dla każdego?

    Coraz więcej konwentów plenerowych pojawia się w ciągu ostatnich lat. Wydarzenia w zamkach, centrach kultury, parkach czy... fortach. I nie chodzi tu o imprezy LARP-owe, bo w ich przypadku to norma. Mowa o klasycznych konwentach z programem, atrakcjami stałymi i noclegiem. Ostatnio pisałem o Wrocławskich Dniach Fantastyki, które kupiły mnie rodzinnym klimatem festynu, a dziś na tapet weźmiemy Nyskon, który odbył się w starym forcie, blisko kilometr od czegoś, co można nazwać cywilizacją. Czy konwent w takim miejscu może się udać? Gdzie właściwie był nocleg? I skąd tutaj wziąć prąd lub prysznice? wejscie na teren Fortu

  • Fantastyczny weekend w Brzegu – Brzeskie Dni Fantastyki pod patronatem!

    W brzeskim Zamku Piastów Śląskich w województwie opolskim 24 sierpnia odbędą się Brzeskie Dni Fantastyki. Chociaż impreza potrwa tylko jeden dzień, nie zabraknie mnóstwa atrakcji i gości.

    Przygotowany zostanie games room z grami planszowymi, stanowiskami komputerowymi i konsolami oraz biblioteką kultowych gier wideo. Gracze będą mogli spróbować swoich sił w turniejach, a także wziąć udział w różnego typu LARP-ach i sesjach RPG.

    Ci zainteresowani literaturą odnajdą się na spotkaniach autorskich z Robertem M. Wegnerem, Martą Kisiel, Andrzejem Ziemiańskim, Jakubem Ćwiekiem, Mileną Wójtowicz i Tomaszem Duszyńskim. Pisarze będą opowiadać o swoich planach na przyszłość, książkach i rozdawać autografy. Wśród zaproszonych gości znajdzie się także Grupa Filmowa Darwin i prowadzący kanału PoGraMy.

    Tradycyjnie nie zabraknie oczywiście sal prelekcyjnych, wystawców i wydawnictw. Uczestnicy będą mogli wziąć udział w pokazie „kuźni na żywo” i zapoznać się z Grupą Rekonstrukcji Historycznych Wiwerny, którzy zaprezentują dawne sztuki rycerskie i rzemieślnicze oraz poprowadzą warsztaty. Znajdzie się także strefa dla najmłodszych, zapewniająca animacje i warsztaty dla dzieci.

    Konwent zakończy się koncertem muzyki dawnej, a następnie w brzeskim amfiteatrze odbędzie się pokaz kina plenerowego.

    Wstęp na wydarzenie jest bezpłatny.

    Banner Brzeskich Dni Fantastyki

  • Znamy zwycięzców Nagrody im. Janusza A. Zajdla!

    Wczoraj na Polconie rozdano Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla za rok 2018. Autorzy rywalizowali w dwóch kategoriach: powieść i opowiadanie.

    W kategorii „Powieść” zwycięzcą został Robert M. Wegner i jego „Każde martwe marzenie”. Za najlepsze opowiadanie uznano „Pierwsze Słowo” autorstwa Marty Kisiel

    Zajdel 2018

  • Między prawdą a fikcją

    ostatni prorokJesteś tylko obserwatorem. Nie istniejesz, a jednak egzystujesz. Nie masz na nic wpływu. Podróżujesz tylko od wspomnień do wspomnień, nie mogąc ani umrzeć, ani w pełni żyć... Niezbyt kusząca perspektywa? Wybierzcie się z nami w czytelniczą podróż po kartach powieści „Ostatni prorok” Marcina Kiszeli i przekonajcie się, co jest prawdą, a co tylko fikcją. Recenzję książki znajdziecie tutaj.

  • Tegoroczny Arkhamer nie odbędzie się!

    Arkhamer to konwent o tematyce fantastycznej odbywający się w Kaliszu od 2015 roku i z każdą kolejną edycją przyciągający coraz więcej fanów fantastyki. Tegoroczna, niezapowiedziana edycja konwentu nie dojdzie jednak do skutku z powodu licznych problemów z organizacją imprezy. Organizatorzy zapewniają, że zeszłoroczna edycja nie była ostatnią i Arkhamer z pewnością powróci w przyszłości.

    Banner konwentu Arkhamer

  • Recenzja książki: Miroslav Żamboch „Bakly. Szukając śmierci. Tom 1”

    Tytuł książki

    Miroslav Żamboch - „Bakly. Szukając śmierci. Tom 1.”

    Nazwa WydawnictwaWydawnictwo: Fabryka Słów
    Liczba stron: 506
    Cena okładkowa: 44,90 zł

    Wygląda na to, że uniwersum znane z przygód Koniasza ostatecznie rozstało się ze swoim tytułowym bohaterem – „wrażliwy zabijaka” doczekał się wreszcie stanowiska i bez większego zaangażowania steruje wydarzeniami zza kulis, a rezultaty jego działań obserwujemy od kilku powieści oczami kogoś innego. Bakly może i jest dużo prostszą postacią, trzeba jednak przyznać, że traktujące o nim historie potrafiły zaangażować i dać sporo rozrywki komuś, komu odpowiada specyficzny styl Miroslava Żambocha. „Bakly. Szukając śmierci” to kolejna opowieść o „zabijace niewrażliwym” i zarazem okazja, by zanurzyć się w niezwykłym świecie wykreowanym przez pisarza z Moraw. I w samą porę – wydaje się bowiem, że zbliża się coś dużego…

    Grafzatza jest jednym z największych miast Imperium Crambijskiego. To prawdziwy nadmorski klejnot, stolica lokalnego handlu i istny tygiel, w którym sprzeczne dążenia wielu zwaśnionych stronnictw wciąż i wciąż owocują krwawymi konfliktami odbywającymi się pod fasadą dobrobytu i splendoru. Do tego jakże barwnego i malowniczego miejsca przybywa Bakly. Zmęczony życiem awanturnik ma jeszcze jedną rzecz do zrobienia, jedyny cel, który powstrzymuje pragnienie śmierci. Jego przybrana córka jest teraz agentką tajemniczego Księcia, którego wolą jest stworzenie stałego przyczółka w trzewiach miasta – pozując na dziedziczkę bogatego barona z prowincji, Zuzanna narazi się wielu osobom, a jeśli ktokolwiek dowie się o jej prawdziwej misji, grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo. Bakly nie wcieli się jednak w rolę prostego ochroniarza – zamiast tego, chcąc wywołać nieco zamieszania i odciągnąć uwagę wroga, wypowie właściwie jednoosobową wojnę półświatkowi Grafzatzy.

    Jednak to nie wszystko. Znany z poprzednich części czarodziej Janick nieco awansował w szeregach klanu Rumelkowego. Obecnie jako jego Wielki Mistrz bada zapomniane sekrety magii. Po setkach lat od wielkiej wojny, która spustoszyła świat i sprawiła, że tajemna sztuka wydawała się stracona na zawsze, przybywa ludzi obdarzonych zdolnościami jej kształtowania. Gdy kolejny wielki konflikt wstrząśnie posadami świata, młody, ambitny czarownik chce być pewny, że jego klan będzie na to gotowy. Nie jest to jednak łatwe zadanie – wśród doświadczonych magów ledwie wyrostek nie wzbudza szacunku ani lojalności, nie brakuje też takich, którzy chętnie zajęliby jego miejsce.

    Jak sugeruje powyższy opis, fabułę „Szukając śmierci” śledzimy oczami kilkorga bohaterów. Akcja przenosi się od jednego do drugiego naprzemiennie pomiędzy rozdziałami, gdzieniegdzie demonstrując jeszcze wątki poboczne – w tym pracującego na zlecenie Janicka szpiega i zabójcy Grumana, a także dziwną istotę, efekt jakiegoś pokręconego eksperymentu, która stopniowo rozrasta się w podmiejskich kanałach, ucząc się i odkrywając nowe rezerwy świadomości wraz z kolejną upolowaną ofiarą. W powieści dzieje się więc dużo – ani przez chwilę nie miałem jednak wrażenia, że omawiane wątki się ze sobą nie łączą. Przeciwnie, służy to budowaniu wrażenia, że w Grafzatzy rzeczywiście ma miejsce coś, co na zawsze odmieni losy świata.

    Sposób prowadzenia narracji zmienia się w zauważalny sposób w zależności od tego, o kim opowiada dany rozdział. Fragmenty poświęcone Bakly’emu cechuje narracja pierwszoosobowa, podlana typową dla tej postaci dozą wisielczego humoru, których nie uświadczymy, na przykład, w rozdziałach o Janicku. Te utrzymane są w znacznie poważniejszym tonie, a ciągłe snucie przypuszczeń dość skutecznie portretuje tę postać jako niepewnego własnej pozycji paranoika. Zuzanna jest intrygantką – najwięcej opisów związanych z lokalną polityką i zależnościami między poszczególnymi stronnictwami znajduje się właśnie we fragmentach tekstów skupionych na niej. Istnym majstersztykiem były, moim zdaniem, fragmenty poświęcone rzeczy w kanałach. Opis powoli rodzącej się nowej, obcej inteligencji był dokładnie taki, jaki powinien być – to znaczy bardzo, bardzo niepokojący.

    Można powiedzieć, że w „Szukając śmierci” widzimy Żambocha u szczytu formy. Misterna konstrukcja fabuły, ciekawie zaplanowane wątki wraz z ich bohaterami i płynne, ewokatywne opisy sprawiają, że czas spędzony na lekturze płynął mi szybko i przyjemnie. Jak u tego autora bywa, wszystko okraszone zostało przemyślanymi, widowiskowymi sekwencjami starć, które, wraz z okazjonalnym, niewymuszonym humorem sytuacyjnym sprawiły, że napięcie dawkowane było niezwykle umiejętnie. Jedyne, co mi przeszkadzało – to zakończenie.

    Jest ono po prostu frustrujące. Podobnie jak wcześniejsze powieści Żambocha wydane nakładem Fabryki Słów, takie jak „Krawędź żelaza” czy „Wilk samotnik”, również „Szukając śmierci” zaplanowano na co najmniej dwa tomy. Jednak wybór miejsca, w którym kończy się tom pierwszy, wydaje mi się co najmniej dziwny. To pewne, że przy takiej konstrukcji część wątków musiała pozostać niedomknięta – jednak tutaj zwyczajnie nic nie zapowiadało, że zbliżamy się do końca. Nie miało miejsca żadne wielkie wydarzenie, które postawiłoby całą sytuację na głowie, wszyscy bohaterowie nadal wydają się przygotowywać do czegoś dużego… Co zwyczajnie nie następuje. Powieść wydaje się po prostu ucięta, na dodatek nie w jakimś kluczowym momencie, którego rozwiązanie mogłoby podsycać zainteresowanie ciągiem dalszym.

    Ostatecznie nie wiem, co powiedzieć o „Szukając śmierci”. Zdecydowanie jest to bardzo dobry tekst swojego autora, który czyta się przyjemnie – ale pozbawiony puenty wydaje się tracić sens. Z pewnością premiera drugiego tomu w końcu zmaże to przykre wrażenie, jeśli całość utrzyma aktualny poziom, jednak na chwilę obecną ciężko go nazwać satysfakcjonującą lekturą. Z niecierpliwością będę jednak czekać na ciąg dalszy – co chyba świadczy o tym, że mimo wszystko warto.

  • Relacja z Wrocławskich Dni Fantastyki 2019 – Bez szaleństw

    5 sierpnia Centrum Kultury „ZAMEK” mieszczące się w leśnickim pałacyku po raz kolejny uraczyło nas klimatyczną imprezą – Wrocławskimi Dniami Fantastyki 2019. Pierwsza edycja WDF odbyła się w 2004 roku, tak więc tegoroczna była już piętnastą. Jak myślicie, dorównała swoim poprzedniczkom czy może je przebiła? Jeśli chcecie poznać więcej szczegółów, zapraszam do rozwinięcia.