Alchelor: Pierwszym pytaniem, na które wielu czytelników pewnie chciałoby znać odpowiedź, jest to, dlaczego właściwie Miku Hatsune? Co skłoniło Cię do przebrania się za tę właśnie postać?
Miku: Pewnego dnia w pracy, gdy zbliżał się termin IEM-u w Katowicach, kolega zaczął mi opowiadać o świecie e-sportu, a potem bardzo łatwo przeszedł na temat cosplayerów. Zaraz potem dowiedziałem się co nieco o konwentach. Następnie w domu, w internecie zacząłem szukać informacji na temat cosplayu . Moim oczom ukazało się wiele zdjęć i filmików z różnych wydarzeń związanych z nim. Jedną z najczęściej widocznych postaci na moim wyświetlaczu była Hatsune Miku. Więc zacząłem szukać elementów stroju do tej postaci. Jako pierwsza ukazała mi się wtedy oferta kupna używanego wiga w zielonym kolorze o długości około półtorej metra. U krawcowej zamówiłem czarną spódniczkę z zieloną lamówką itd. Koszula, buty, zielony krawat… Wtedy też znalazłem informację, że w pobliżu mojego miejsca zamieszkania odbędzie się konwent Mochicon, do którego miałem, jak się okazało, dwa tygodnie czasu – na przygotowanie. Więc w ten sposób „narodziła się” moja pierwsza wersja Miku. Na różnych forach czytałem informacje o tym, co dzieje się na konwentach. Przeczytałem też, że można być tam jakąkolwiek postacią, o jakiej się tylko zamarzy… Chłopak może być księżniczką, dziewczyna może przebrać się za rycerza, i nikt nikomu z tego powodu nie będzie robił przykrości. Fajna zabawa przy tworzeniu i kompletowaniu strojów. Na konwentach też bardzo miło spędza się czas po trudach tygodnia w pracy.
A: W Twoim repertuarze obecnie znajduje się więcej postaci. Jakie są to stroje/kreacje?
M: Cosplaye postaci Miku, Kanny, Kurumi Tokisaki, Rory Mercury. Niedawno zakupiłem używany cosplay 2B, który muszę przygotować do mojego użytku ;-) Ale… od pewnego czasu pracuje nad dużym, popularnym strojem, o którym marzyłem od dawna, by go pokazać szerszej publiczności. Ale na razie to tajemnica…;-) Liczne prace i pomiary obciążeniowe są w toku, więc trzeba będzie jeszcze poczekać, aż będę mógł ten cosplay nosić.
A: Brzmi to naprawdę dobrze! Zżera mnie ciekawość co to będzie za strój! Widząc tę listę i Ciebie na konwentach, nie mogę nie zapytać, dlaczego damskie postacie? Kryje się za tym coś więcej, czy po prostu te właśnie kreacje Ci się podobają?
M: Najprościej mówiąc, te stroje są po prostu bardzo ładne, przynajmniej dla mojego oka. Dlaczego damskie cosplaye? Bo na konwentach mogę być kim tylko zechcę, i to wykorzystuję. Może niedługo przebiorę się za ślimaka? Kto wie…
A: Bardzo dobrze rozumiesz ideę konwentów i wiele osób powinno się od Ciebie uczyć. Czy sam tworzysz elementy strojów, czy raczej wszystko kupujesz? To, co nosisz wygląda na dobre jakościowo i jest świetnie dopasowane.
M: Strój mojej wersji Miku jest szyty przez krawcowe. Pozostałe stroje są kupione od innych osób, używane. Przed kupnem pytam o wymiary, jeśli są ok, to finalizujemy transakcję.
A: Czy myślałeś o wystąpieniu w konkursie cosplay? Mógłbyś na przykład zgłosić się w kategorii występu scenicznego.
M: Osobiście uważam, ze chłopak w żeńskim cosplayu ma marne szanse. Kiedyś wziąłem udział w takim malutkim konkursie organizowanym przez jedną z wielu firm na Warsaw Comic Con. Miałem się przedstawić z imienia i podać nazwę postaci, którą naśladuję (Hatsune Miku). Do dziś w pamięci pozostał mi widok zażenowanej publiczności… Największą nagrodą jest dla mnie usłyszeć „świetny cosplay!”. To mi wystarczy.
A: To trochę smutne, bo, jak wspomniałem, te stroje są naprawdę wysokiej jakości i widać, że nie jest to kreacja tworzona i traktowana byle jak. Aż ciężko uwierzyć, że w większości są to stroje kupione, a nie szyte na zamówienie. Chciałbym Cię zapytać o te elektroniczne uszka, które nosisz. Jak one działają? Czy ciężko było je zdobyć? Dotąd nie widziałem, żeby ktokolwiek inny je posiadał.
M: Ruszające się uszka, które czasem mam na sobie, są to uszka, które odbierają fale mózgowe i odpowiednio reagują na nie. Nazwa handlowa to Necomimi. Kupiłem je kilka lat temu za kilkaset złotych. Jakiś czas temu, gdzieś w internecie wyczytałem, że jakiś naukowiec napisał, że te uszka szkodzą mózgowi. Mam nadzieje, że to tylko plotka. Ale od pewnego czasu widzę, że cena tych uszek w zagranicznych sklepach jest coraz wyższa. Być może jest to prawda, że zaprzestano produkcji tej zabawki. Polecam wpisać w Google lub YouTube frazę Necomimi. Jak to z zabawkami bywa, niestety i te uszka się psują, i od czasu do czasu muszę je naprawić.
A: Nie brzmi to optymistycznie, ale jak to z zaawansowaną technologią bywa, mogą to być niepotwierdzone informacje. Za to można to potraktować jak swego rodzaju inwestycję, skoro cena rośnie. Co się w nich psuje? Jesteś w stanie naprawić tak skomplikowaną rzecz? Czym więc zajmujesz się zawodowo?
M: Elementy, które się psują, to serwomechanizmy. Po prostu je wymieniam. Zawodowo zajmuję się elektroniką i elektryką.
A: Czyli faktycznie brzmi, jakbyś był w stanie to naprawić samodzielnie. A co z inną Twoją aktywnością konwentową? Nieraz widywałem Cię w roli helpera. Często pomagasz tworzyć konwent? I czy poza akredytacją zdarza Ci się brać inne dyżury?
M: Na konwenty jeżdżę głównie po to, aby spotykać się z innymi uczestnikami, pospacerować sobie, pogadać o wszystkim i o niczym, pograć w jakieś gry, czy to na planszy, czy to na komputerze.
Helperem bywam dla Śląskiego Klubu Fantastyki. Klub ten organizuje konwenty Asucon oraz Śląskie Dni Fantastyki. Na konwentach helper może się nauczyć nowych rzeczy, nabyć nowe umiejętności i doświadczenie. Helper przed konwentem przygotowuje pomieszczenia dla uczestników imprezy, umawiane są dyżury ze szczególnym uwzględnieniem umiejętności danej osoby i jej predyspozycji. Praktycznie wszyscy helperzy na bieżąco utrzymują porządek na konwencie, a niektórzy z nich otrzymują zadania, w których najlepiej się czują, biorąc pod uwagę godziny prelekcji, na których chcą być. Gdy ja pomagałem na konwentach, to wykonywałem następujące czynności: przygotowanie pomieszczeń do konwentu, akredytacja uczestników kupujących bilet na miejscu, dyżury w toaletach i bieżące utrzymanie czystości koszy na śmieci. Na dwudziestej rocznicy Asuconu pracowałem na scenie auli, gdzie odbywał się konkurs cosplay. Po zakończeniu konwentu brałem udział w sprzątaniu pomieszczeń, aby je przywrócić do stanu pierwotnego. Układanie stolików, krzeseł…
A: Czyli byłeś full wypas helperem, parającym się wszystkim, bez wybrzydzania. To się chwali. Czy dużo konwentów odwiedzasz w ciągu roku? Widuję Cię całkiem często. I czy są to imprezy tylko mangowe?
M: Odwiedzam konwenty, jeśli mi pozwalają czas i fundusze. Bardzo je lubię, chciałbym być na wszystkich, ale trochę się nie da… Bywam na imprezach mangowych, jak i na konwentach o tematyce fantastyki. Generalnie nie patrzę czy to jest konwent mangowy, czy fantastyczny. Jadę spotkać się z ludźmi, zrobić sobie wolne od tygodnia spędzonego w pracy. Te spotkania działają na mnie odprężająco.
A: A jak to wygląda w Twoim życiu prywatnym? Co na to Twoi najbliżsi? Wspierają Cię w Twojej pasji?
M: Jeszcze nie wszyscy wiedzą o moim nowym zainteresowaniu. Ci, którzy dowiadują się o moim hobby, zadają mnóstwo pytań. Trzeba czasem długo wyjaśniać, o co chodzi z cosplayem, konwentami… Reakcje są różne, więc sam od siebie mało się chwalę tym, czym zajmuję się hobbystycznie.
A: Ostatnie pytanie. Czy nie przeszkadza Ci, że jesteś starszy od większości uczestników? Nie czujesz żadnej bariery w kontaktach na konwencie?
M: Trochę przeszkadza, ale tylko trochę. Zauważyłem, że na konwenty przychodzą czasem całe rodziny, wiec nie czuję się tak całkiem osamotniony. Ale skoro wchodzę na konwent i widzę, że średnia wieku to około osiemnastu lat, to i ja się czuję nieco młodszy.
A: Wielkie dzięki za wywiad, myślę że sporo osób chętnie go przeczyta i wyciągnie wnioski. Pozostaje nam czekać na Twój specjalny projekt :-)