redakcja Konwentów Południowych na Pyrkonie 2014Jeśli chodzi o konwenty, to myślałem, że widziałem już wszystko. A później pojechałem na Pyrkon. Nie żałuję ani minuty spędzonej w Poznaniu. A dlaczego? Tego dowiecie się z następnych akapitów.

Pyrkon. Słowo to zapisze się na długo w pamięci co najmniej 24 tysięcy ludzi, bo tylu właśnie gościło na tym największym w Polsce festiwalu fantastyki. To niesamowite, jak ta impreza z roku na rok niemal podwaja ilość uczestników :-).

Słowem wstępu, muszę przyznać, że wietrzyłem porażkę festiwalu. Z różnych stron docierało do mnie sporo sygnałów o poważnej opieszałości w odpisywaniu na maile (co przytrafiło się także w naszym przypadku, bo wymiana kilku maili trwała blisko 3 miesiące...). Była także afera z kostkową kąpielą, którą osobiście uważam za bezsensowną i niepotrzebną. Gorsze reklamy w telewizji w środku dnia da się zobaczyć. Jedyne co mam do zarzucenia to tandetność ;-). Nie uprzedzajmy jednak faktów.

Rozpoczynając tę relację, mam spory dylemat jak właściwie opisać tegoroczny IEM. Był niesamowicie skrajny jeżeli chodzi o odczucia i wydarzenia, które miały miejsce na nim lub były ściśle z nim związane.

Konwent Love 5 był imprezą zapowiedzianą zaledwie trzy tygodnie przed jej rozpoczęciem. Pomimo tego, że jest to coroczny event, wiele osób zaczynało się niepokoić czy w ogóle się odbędzie. Kiedy kości zostały rzucone, ja sam miałem obawy czy uda się wszystko dopiąć na ostatni guzik w tak krótkim czasie. Pozytywnym zaskoczeniem była bardzo szybka odpowiedź na moje zgłoszone atrakcje. Już na niemal tydzień przed, dostaliśmy także pełną rozpiskę godzinową, więc MiOhi dało radę. Była możliwość przybycia dzień wcześniej, co z racji 3 godzinnej podróży brzmiało bardzo kusząco, finalnie jednak postanowiłem wraz z towarzyszami wyruszyć w sobotę rano. Jak się później okazało - był to błąd...

Na konwentowej mapie Polski Zjava jest jednym z pierwszych w roku wydarzeń. Słyszałem o niej wcześniej, najwięcej od zapalonych RPGowców, lecz dopiero przy piątej odsłonie zdecydowałem się zawitać i zweryfikować zasłyszane opinie.

Rok konwentowy rozpocząłem małym, jednodniowym wydarzeniem w Opolu zwanym inaczej Yukicon. Teoretycznie małym. Pierwszą rzeczą, która uderzyła mnie po wejściu był tłum. Może też z powodu mojego opóźnienia w przybyciu, z którego spowiadać się nie będę, bo nie od tego są relacje. O samym miejscu powiedzieć mogę tyle, że był to typowy MDK. Mały budynek dostosowany idealnie do małych wydarzeń. Miejsce usytuowane tak, by łatwo było do niego dotrzeć. Przyjemne z mnóstwem produkcji po zajęciach w nim - czyli 'typowy MDK'.

Myślę, że czas na pierwszą relację. Tak. Chodzi o Krakon... Kto był ten wie, kto nie był zaraz się dowie. Spróbuję wypisać jak najwięcej choć coś mogło mi umknąć:-). Wiem, że jest już dzień po, ale musiałem się wyspać:P.