NiuCon jest jednym z największych polskich konwentów o tematyce manga i anime. W tym roku odwiedziło go około 4 tysięcy ludzi. Jak się udał? Czy jego popularność jest zasłużona? Czy organizacja poradziła sobie z taką ilością ludzi? I najważniejsze pytanie - jak odebrali to ludzie z zewnątrz? Media, osoby spoza fandomu etc. Na te wszystkie pytania oraz na wiele więcej postaram się odpowiedzieć możliwie wyczerpująco.

Bytom, według konkursu Milki, to najmilsze miasto w Polsce. A jak to się ma do bytomskich konwentów? Szczerze przyznam, że coś w tym może być. Z organizowanych tam imprez wynosiłem raczej pozytywne przeżycia. Na Animachinie nie było inaczej. Udało mi się dowiedzieć, że zakredytowało się około tysiąca osób, co (jak na warunki niewielkiego miasta) jest zadowalającą ilością uczestników ;-).

Wonder Festiwal... Konwent organizowany przez grupę Wrocław Mangowcy. Wśród gości znajdowało się sporo ludzi znanych szeroko w fandomie, jak i poza nim. Wydawać by się mogło, że będzie to start czegoś wielkiego. As w rękawie Wrocławia. Jak było naprawdę? Zaraz się przekonacie.

Mokon 4: Clamp Festival był dziwną imprezą. Przedostatni konwent w roku, tuż przed Bożym Narodzeniem. Komu chciałoby się ruszyć? A jednak znaleźli się chętni, w tym także nasza ekipa. Czy było warto? O tym przeczytacie poniżej.

Na konwent zostałem w sumie zaproszony na jakieś dwa miesiące przed nim samym. Z tego co udało mi  się zauważyć, Snowdrop był nieźle reklamowany jak na jednodniowe wydarzenie. Plakaty promujące pojawiły się też na B-Xmass Con 4. Nie oczekiwałem wiele, ale też nie zaniechałem swoich obowiązków. Przygotowałem jak zwykle 4 godzinnego LARP-a (ostatecznie trwał nieco ponad trzy) i będąc gotowy poszedłem spać. Jedyny problem polegał na tym, że już godzinę później wstałem i zbierałem się na busa :-). Ach te zarwane noce... Ok godziny 6:40 wsiadłem do dosyć luksusowego PKSu wraz z siostrą i jej chłopakiem. Czekała nas dwugodzinna podróż w nocnych ciemnościach i jak się okazało, oni także snu nie zaznali. Zapowiadało się, lekko mówiąc, śpiąco ;-).

X-Mas Time odbył się 7-8 grudnia we Wrocławiu, został zorganizowany przez ekipę odpowiedzialną za Niucon. Zgodnie z nazwą, konwencją konwentu były święta i wszystko co z nimi związane.

Czwartek. Czas operacyjny: 15:05. Uciekam z pracy i pędem udaję się na Busa. „Ahoj przygodo!” krzyczę w duchu. Zasiadam na siedzeniu obok Aleksandra Gruszczyńskiego, znanego szerzej jako Mag. Wreszcie wracam do Wrocławia, by zobaczyć kolejny konwent w wykonaniu Niucon Teamu. Z powodu wysokiego poziomu, jaki zaprezentowali na Niuconie V zastanawiałem się, czy X-Mas Time będzie równie dobry. Czy był? Czytajcie poniżej!

Hej,
W końcu udało mi się pozbierać po B-XmassCon 4 i poukładać sobie mniej więcej w głowie wydarzenia z tego konwentu :-). Skoro ta chwila nastąpiła, to chyba czas na relację :-). I oto i ona.

Nie będę ukrywał, że na tą imprezę czekałem już od kilku miesięcy. Była dla mnie o tyleż wyjątkowa, gdyż obchodziłem na niej dwulecie mojej działalności jako twórca atrakcji. Był to też mój dwudziesty konwent. Wobec tego wszystkiego, miałem wysokie wymagania co do całości. Po kiepsko przespanej nocy i nieco ciężkim poranku wybrałem się wraz ze znajomymi nocującymi u mnie odebrać resztę paczki. Spotkać się mieliśmy pod Galerią Krakowską. Z 6 planowanych osób zrobiło się nas... Um. Dużo ;-). Wsiedliśmy wszyscy do tramwaju powodując absolutne zapchanie jego przestrzeni i ruszyliśmy tunelem udającym metro. Na conplace nie było ciężko trafić. W końcu to nie był pierwszy B-Con w tej szkole. Oczywiście była także druga, specjalnie przeznaczona na sleeproomy, ale przez to poszło tam znacznie mniej osób :-). Przynajmniej na początku bo później i tam ciężko było o miejsce.

Relację czas zacząć. Przedmiotem sprawy jest konwent Imladris - Krakowskie Weekendy z Fantastyką. Oskarżenie? Nie uprzedzajmy faktów...

O imprezie wiadomo było od dawna. Plakaty widać było już na kilku innych konwentach. Ponadto zapowiedzi i różne przecieki na długo przed samym Imladrisem krążyły po ludziach i internecie. Jest to reaktywacja projektu sprzed kilku lat, kiedy to Imladris odbywał się regularnie. Zaskoczeniem dla mnie było, że wiele osób zwyczajnie nie słyszało o nim, mimo sporej, jakby nie patrzeć, reklamy. Z kim nie rozmawiałem, okazywało się, że służę za informację. Minusem było też to, że konwent miał odbyć się w bardzo niebezpiecznej dzielnicy i to w jej najniebezpieczniejszej części, a organizacja na stronie napisała, że okolica jest bezpieczna i spokojna... Tak się nie robi. To było zwyczajne kłamstwo... Kiedy nadszedł upragniony dzień (a właściwie noc przed tym dniem) dostałem wiadomość i wyczytałem też na fanpage imprezy, że można, a nawet trzeba, wydrukować sobie kartkę z QR kodem by zostać zakredytowanym szybciej. Nie posiadam drukarki, więc wzruszyłem jedynie ramionami i poszedłem spać. Na conplace wejść można było dopiero o godzinie 17:00 więc pół dnia przeleżałem, zapychając głowę telewizyjnymi głupotami. Znacie to uczucie kiedy czeka się na coś, co jest na wyciągnięcie ręki, wszystko już gotowe, a tu jeszcze kilka godzin czekania? No to wszystko jasne. A jak nie znacie to niewiele tracicie ;-).

Najwyższy czas bym zrelacjonował konwent Bebok Nie zrobiłem tego dotychczas, bo jakoś nie mogłem się zebrać ;-). Byłem w Katowicach już w piątek i nocowałem u znajomych, żeby móc potem dłużej pospać. Niestety nie udało mi się to. Wstaliśmy rano i zebraliśmy się do Bytomia.