Na Atarashi zostałem zaproszony jeszcze przed oficjalną zapowiedzią konwentu. Miał to być średniej wielkości konwent w Nowym Sączu, tworzony przez grupę odpowiedzialną za Risukon i Snowdrop. Na tym drugim nawet zdarzyło mi się być i nie narzekałem. Postanowiłem więc przyjąć zaproszenie i oprócz zrobienia atrakcji i zdjęć, zabrałem się oczywiście do zrelacjonowania tego wydarzenia, na którym bawiło się 112 osób.
Pomimo kłopotów związanych z włamaniem na Fanpage’a i stronę www, konwent grupy B-Team odbył się i gościł około 1500 osób. Jaki był? Czy warto było jechać przez pół Polski, żeby zostać wojownikiem, magiem czy innym bohaterem?
Wstępniak
Nazywam się Ania, niektórzy znają mnie jako Ven. Na konwenty jeżdżę dopiero od kilku lat. Tegoroczny NiuCon był drugą edycją, na której się pojawiłam. Pełniłam na nim aż trzy role – gżdacza, prelegenta, a także cosplayera. To sprawiło, że byłam naprawdę zajętym człowiekiem i często nie wiedziałam od czego mam zacząć.
NiuCon jest jednym z największych polskich konwentów o tematyce manga i anime. W tym roku odwiedziło go około 4 tysięcy ludzi. Jak się udał? Czy jego popularność jest zasłużona? Czy organizacja poradziła sobie z taką ilością ludzi? I najważniejsze pytanie - jak odebrali to ludzie z zewnątrz? Media, osoby spoza fandomu etc. Na te wszystkie pytania oraz na wiele więcej postaram się odpowiedzieć możliwie wyczerpująco.
Bytom, według konkursu Milki, to najmilsze miasto w Polsce. A jak to się ma do bytomskich konwentów? Szczerze przyznam, że coś w tym może być. Z organizowanych tam imprez wynosiłem raczej pozytywne przeżycia. Na Animachinie nie było inaczej. Udało mi się dowiedzieć, że zakredytowało się około tysiąca osób, co (jak na warunki niewielkiego miasta) jest zadowalającą ilością uczestników ;-).
Wonder Festiwal... Konwent organizowany przez grupę Wrocław Mangowcy. Wśród gości znajdowało się sporo ludzi znanych szeroko w fandomie, jak i poza nim. Wydawać by się mogło, że będzie to start czegoś wielkiego. As w rękawie Wrocławia. Jak było naprawdę? Zaraz się przekonacie.
Mokon 4: Clamp Festival był dziwną imprezą. Przedostatni konwent w roku, tuż przed Bożym Narodzeniem. Komu chciałoby się ruszyć? A jednak znaleźli się chętni, w tym także nasza ekipa. Czy było warto? O tym przeczytacie poniżej.
Na konwent zostałem w sumie zaproszony na jakieś dwa miesiące przed nim samym. Z tego co udało mi się zauważyć, Snowdrop był nieźle reklamowany jak na jednodniowe wydarzenie. Plakaty promujące pojawiły się też na B-Xmass Con 4. Nie oczekiwałem wiele, ale też nie zaniechałem swoich obowiązków. Przygotowałem jak zwykle 4 godzinnego LARP-a (ostatecznie trwał nieco ponad trzy) i będąc gotowy poszedłem spać. Jedyny problem polegał na tym, że już godzinę później wstałem i zbierałem się na busa :-). Ach te zarwane noce... Ok godziny 6:40 wsiadłem do dosyć luksusowego PKSu wraz z siostrą i jej chłopakiem. Czekała nas dwugodzinna podróż w nocnych ciemnościach i jak się okazało, oni także snu nie zaznali. Zapowiadało się, lekko mówiąc, śpiąco ;-).
X-Mas Time odbył się 7-8 grudnia we Wrocławiu, został zorganizowany przez ekipę odpowiedzialną za Niucon. Zgodnie z nazwą, konwencją konwentu były święta i wszystko co z nimi związane.
Czwartek. Czas operacyjny: 15:05. Uciekam z pracy i pędem udaję się na Busa. „Ahoj przygodo!” krzyczę w duchu. Zasiadam na siedzeniu obok Aleksandra Gruszczyńskiego, znanego szerzej jako Mag. Wreszcie wracam do Wrocławia, by zobaczyć kolejny konwent w wykonaniu Niucon Teamu. Z powodu wysokiego poziomu, jaki zaprezentowali na Niuconie V zastanawiałem się, czy X-Mas Time będzie równie dobry. Czy był? Czytajcie poniżej!