Imladris powrócił dwa lata temu z bardzo długiego zimowego snu. Nie zrobił tego z wielkim hukiem i nie zdobył kraju przyćmiewając swoją wielkością i epickością największe festiwale fantastyczne. Jednak mimo to, zapisał się w pamięci obecnych i miał bardzo pozytywny wydźwięk w polskim fandomie fantastycznym. Co mnie najbardziej urzekło? Poziom atrakcji. Były solidne, ciekawe i różnorodne. Tym co mnie najbardziej wtedy bolało, był nijaki klimat i mało ludzi. To było w 2013 roku. Dwa tygodnie temu odbyła się kolejna edycja Imladrisu i zamierzam opowiedzieć Wam jak się bawiłem.

Na pewno jedliście kiedyś zupkę instant. Szybka do zrobienia, praktycznie bez smaku, zapychacz przed porządnym, dobrym posiłkiem. I taki, niestety, był też Licon 2 – mały beforek przed wielkimi, wyrazistymi poznańskimi imprezami: Japaniconem, PGA i Pyrkonem.

Powierzchnia? To tylko marzenie, sen, opowieści stalkerów. Całe swoje życie spędziłam w moskiewskim metrze, na stacji Timirjazewska. Nigdy stąd nie wychodziłam. Być może dlatego, ponieważ się bałam. Za to mój ojciec Wiktor uczestniczył w wielu ekspedycjach, nie chciał tak łatwo się poddawać. Pewnego dnia nie wrócił, a po nim pozostało mi tylko kilka rzeczy, takich jak podniszczony paszport, kilka ubrań, hełm oraz broń.
Nazywam się Anna Orelova. Jestem felczerem. Opowiem Wam historię, która zmieniła moje życie na zawsze. 

Konwenty na północy naszego kraju to niestety rzadka rzecz. Niby istnieją, ale w rzeczywistości mało kto o nich słyszy poza ludźmi z okolic (wyjątkiem jest w sumie Copernicon, ale to już dzięki temu, że w jakiś sposób udało mu się wybić). Nie ma co ukrywać, że południe Polski ma o wiele większe znaczenie na fandomowej mapie. Przez to też w zeszłym roku całkowicie ominęły mnie informacje o dwóch konwentach w mojej okolicy. Mowa o Baltikonie oraz Tetconie. Tym razem jednak informacje te do mnie dotarły, w związku z czym pojawiłem się na kolejnej edycji sopockiej imprezy o przed chwilą wspomnianej przeze mnie nazwie - Baltikonie!

Tegoroczny Copernicon odbył się 19 – 21 września (tak jak zwykle) w Toruniu. Organizacją festiwalu po raz trzeci zajęło się Stowarzyszenie Miłośników Gier i Fantastyki Thorn. Do dyspozycji konwentowiczów oddano aż pięć budynków: Collegium Maius (można było tam znaleźć między innymi konsolownię, Rock Band, Ultrastar, RPGownię oraz LARPownię), Collegium Minus (odbywało się tutaj większość prelekcji), Młodzieżowy Dom Kultury (były tam sale Japan-Anime-Manga, a także odbywały się niektóre LARPy oraz konkurs cosplay), Centrum Sztuki Współczesnej (przeznaczony na Fantastyczne Targi oraz Games Room) oraz salę gimnastyczną Liceum numer X na placu Świętej Katarzyny (sleeproom). Po wyczerpaniu limitu miejsc na sali gimnastycznej, otworzono drugi sleeproom przy Szkole Podstawowej numer 1. Na terenie festiwalu w sobotę trwała gra konwentowa, w której można było wygrać cenne nagrody, zaś wieczorem w MDK odbył się konkurs cosplay.

Według danych podanych na Facebooku festiwal odwiedziło ponad dwa tysiące osób, nie licząc oczywiście gości odwiedzających Fantastyczne Targi, których wstęp był bezpłatny.

To już piętnasty raz, kiedy Śląski Klub Fantastyki przygotował dla nas konwent Asucon. Piętnaście lat w branży to jakby nie patrzeć bardzo długo. Czy po takim czasie coś się zmieniło? Czy staż w tworzeniu tego typu wydarzeń pomógł w przygotowaniu dobrej imprezy? Jeszcze niedawno około 900 osób zebrało się wspólnie w Śląskich Technicznych Zakładach Naukowych, aby wspólnie uczestniczyć w Asuconie XV. My także tam byliśmy i teraz opowiemy Wam jak było według nas.

Polcon. Była to XXIX(29) edycja jednego z najstarszych festiwali fantastycznych w Polsce. Jego tradycja sięga daleko wstecz. Co ciekawe, jest organizowany w różnych miastach i przez różne organizacje. Jak wyglądało to w roku 2014? Postaram się opowiedzieć to, co sam widziałem i czego miałem okazję doświadczyć.

Na Atarashi zostałem zaproszony jeszcze przed oficjalną zapowiedzią konwentu. Miał to być średniej wielkości konwent w Nowym Sączu, tworzony przez grupę odpowiedzialną za Risukon i Snowdrop. Na tym drugim nawet zdarzyło mi się być i nie narzekałem. Postanowiłem więc przyjąć zaproszenie i oprócz zrobienia atrakcji i zdjęć, zabrałem się oczywiście do zrelacjonowania tego wydarzenia, na którym bawiło się 112 osób.

Pomimo kłopotów związanych z włamaniem na Fanpage’a i stronę www, konwent grupy B-Team odbył się i gościł około 1500 osób. Jaki był? Czy warto było jechać przez pół Polski, żeby zostać wojownikiem, magiem czy innym bohaterem?

Wstępniak

Nazywam się Ania, niektórzy znają mnie jako Ven. Na konwenty jeżdżę dopiero od kilku lat. Tegoroczny NiuCon był drugą edycją, na której się pojawiłam. Pełniłam na nim aż trzy role – gżdacza, prelegenta, a także cosplayera. To sprawiło, że byłam naprawdę zajętym człowiekiem i często nie wiedziałam od czego mam zacząć.