Mangowe święta w Krakowie. Takim właśnie hasłem kusi nas od pięciu lat konwent B-XmassCon, który jest tworem grupy B-Team. Jak co roku, tak i teraz, pojawił się na nim komplet ludzi. Wszystkie wejściówki sprzedały się natychmiast we wszystkich turach. Sama impreza jest niepowtarzalna klimatem i tematyką (próbowano zrobić coś podobnego, jednak nie przyjęło się to zbytnio). Wydarzenie odwiedziło około 1500 uczestników. Ja natomiast powiem Wam co udało mi się zobaczyć, a że jestem wścibski i staram się nauczyć bilokacji, to jest tego troszeczkę ;-).
Mokon 5. Konwent, który odwiedziło niemal 1000 osób w stolicy naszego kraju, a wydarzyło się to zaledwie cztery dni temu (18 – 19 grudnia 2014). Co oferował nam okrągły stwór? Czy było warto wybrać się aż z Krakowa? Dlaczego tak mało lub tak dużo ludzi odwiedziło Warszawę, by uczestniczyć w piątej edycji tego wydarzenia? Postaramy się odpowiedzieć na te i inne pytania ;-).
W zeszłym tygodniu (14 do 16 listopada) we wrocławskiej Hali Stulecia odbyła się pierwsza edycja Hall of Games – targów gier komputerowych. Pomimo nazwy można było również zagrać w gry planszowe, a także układać klocki lego. Zaciekawiona całą imprezą, a także pamiętając jak dobrze bawiłam się na Vip Day podczas Poznań Game Arena, przybyłam do Wrocławia. Niestety, miałam ograniczony czas zwiedzania targów, ponieważ byłam na nich jedynie w piątek. Mimo to zamierzałam się dobrze bawić oraz zobaczyć wszystko, co tylko się dało.
Turu Japan Festival 2 był konwentem, o którym sporo się mówiło i słyszało. To całkiem niezły wyczyn jak na wydarzenie w Rybniku, w dodatku była to zaledwie druga edycja. Organizacja zadbała o rozgłos. Czy tylko tym Tsuru mogło się pochwalić? Należy dodać, że udało się zgromadzić aż 1200 uczestników. Zeszłoroczny TJF wzbudził wiele mieszanych emocji. Słyszało się, że konwent był słaby, ale ma potencjał. Czy został on wykorzystany? Przekonajmy się.
W długi weekend, 7 – 10 listopada 2014, w Lublinie, odbyła się piętnasta edycja Festiwalu Fantastyki Falkon. Dla uczestników udostępnione były hale Targów Lublin, a także dwie szkoły – jedna LARPowa, druga zaś noclegowa. Rekordowa ilość uczestników (6 tysięcy) padła już sobotę wieczorem, dlatego szacuję, że na cały festiwal przybyło jeszcze więcej osób. Niestety, oficjalnej informacji nadal nie podano.
W dniach 24, 25 oraz 26 października 2014 roku na Międzynarodowych Targach Poznańskich odbyła się 9 edycja Poznań Game Arena (w skrócie PGA). Przez trzy dni trwania targów przez hale przewinęło się około 59 tysięcy osób. W piątek 24 października odbył się tak zwany Vip Day. Ze strony oficjalnej PGA możemy przeczytać, że „VIP Day to dzień dedykowany precyzyjne wyselekcjonowanym gościom, reprezentującym branżę gier, rozrywki i multimediów oraz mediom”. Wyższe ceny biletów sprawiają, że osób na targach jest o wiele mniej. W tym roku odwiedziłam PGA tylko i wyłącznie w piątek. Jakie były moje wrażenia? Przeczytacie o tym poniżej.
Imladris powrócił dwa lata temu z bardzo długiego zimowego snu. Nie zrobił tego z wielkim hukiem i nie zdobył kraju przyćmiewając swoją wielkością i epickością największe festiwale fantastyczne. Jednak mimo to, zapisał się w pamięci obecnych i miał bardzo pozytywny wydźwięk w polskim fandomie fantastycznym. Co mnie najbardziej urzekło? Poziom atrakcji. Były solidne, ciekawe i różnorodne. Tym co mnie najbardziej wtedy bolało, był nijaki klimat i mało ludzi. To było w 2013 roku. Dwa tygodnie temu odbyła się kolejna edycja Imladrisu i zamierzam opowiedzieć Wam jak się bawiłem.
Na pewno jedliście kiedyś zupkę instant. Szybka do zrobienia, praktycznie bez smaku, zapychacz przed porządnym, dobrym posiłkiem. I taki, niestety, był też Licon 2 – mały beforek przed wielkimi, wyrazistymi poznańskimi imprezami: Japaniconem, PGA i Pyrkonem.
Powierzchnia? To tylko marzenie, sen, opowieści stalkerów. Całe swoje życie spędziłam w moskiewskim metrze, na stacji Timirjazewska. Nigdy stąd nie wychodziłam. Być może dlatego, ponieważ się bałam. Za to mój ojciec Wiktor uczestniczył w wielu ekspedycjach, nie chciał tak łatwo się poddawać. Pewnego dnia nie wrócił, a po nim pozostało mi tylko kilka rzeczy, takich jak podniszczony paszport, kilka ubrań, hełm oraz broń.
Nazywam się Anna Orelova. Jestem felczerem. Opowiem Wam historię, która zmieniła moje życie na zawsze.
Konwenty na północy naszego kraju to niestety rzadka rzecz. Niby istnieją, ale w rzeczywistości mało kto o nich słyszy poza ludźmi z okolic (wyjątkiem jest w sumie Copernicon, ale to już dzięki temu, że w jakiś sposób udało mu się wybić). Nie ma co ukrywać, że południe Polski ma o wiele większe znaczenie na fandomowej mapie. Przez to też w zeszłym roku całkowicie ominęły mnie informacje o dwóch konwentach w mojej okolicy. Mowa o Baltikonie oraz Tetconie. Tym razem jednak informacje te do mnie dotarły, w związku z czym pojawiłem się na kolejnej edycji sopockiej imprezy o przed chwilą wspomnianej przeze mnie nazwie - Baltikonie!