Fantastyka

  • Bilety na Wizard Time już w sprzedaży!

    Ruszyły zapisy na konwent Wizard Time, który odbędzie się w dniach 29–30 czerwca we Wrocławiu. Dostępne są dwa typy biletów: gracza (99 złotych) oraz uczestnika (50 złotych). Oprócz wszystkich przywilejów uczestnika gracze wezmą udział w grze konwentowej oraz otrzymają dodatkowe prawa i obowiązki.

    Wszyscy gracze zostaną przydzieleni do jednego z trzech domów. Każdy z nich reprezentuje inną dziedzinę magii, a także stawia inne wyzwania. Dodatkowo czekają na nich osobny sleep roomi regulamin, plan lekcji, różdżka oraz odpowiednia przypinka, informująca o przynależności do danego domu.

    W ramach gry są przewidziane zajęcia z numerologii, historii magii, transmutacji i obrony przed czarną magią, w których mogą wziąć udział wszyscy uczestnicy, jednak gracze będą musieli się na nich meldować, aby zdobyć punkty.

    Na koniec konwentu nastąpi podliczenie wyników, a gracze ze zwycięskiego domu otrzymają dyplom ukończenia szkoły z wyróżnieniem.

    Rekrutacja kończy się 14 kwietnia wieczorem! Zostało niewiele czasu!

    logo konwentu fantastyki Wizard Time

  • Netflixowy „Wiedźmin” kręcony w Polsce!

    Odkąd w ruch poszła informacja o produkcji serialu opowiadającego historię Białego Wilka, świat z niecierpliwością wyczekuje kolejnych nowinek. Najnowszą jest informacja o kręceniu zdjęć w Polsce, a konkretniej w zamku Ogrodzieniec, znajdującym się w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Początkowe spekulacje na temat przebywającej tam nieznanej ekipy filmowej zostały potwierdzone przez showrunnerkę serialu, Lauren Schmidt Hissrich, która udostępniła na swoim Instagramie zdjęcie z budowlą w tle. Oficjalnie zamek jest zamknięty dla zwiedzających z powodu prac naprawczych.

    Fot. Piotr Miemiec

    Zamek Ogrodzieniec

  • „Płomień i krzyż” po raz trzeci

    plomien i krzyz 3Kolejna część Cyklu Inkwizytorskiego Jacka Piekary, czyli powieść „Płomień i krzyż. Tom III”, została objęta patronatem Konwentów Południowych, dlatego na naszej stronie nie mogło zabraknąć recenzji tej książki. Zastanawiacie się, jak wypada w porównaniu do poprzednich części? Jeśli klikniecie w ten link, Wasza ciekawość na pewno zostanie zaspokojona.

  • Konwent Legendarium odwołany!

    Legendarium – dzień Tolkiena miał być wydarzeniem zorganizowanym z okazji polskiej premiery filmu pt. „Tolkien”. Film do naszych kin trafi jednak 10 maja, a nie 14 czerwca, co znacznie utrudniło organizację całego konwentu, który – mimo szczerych chęci organizatorów – nie może zostać przesunięty o cały miesiąc wcześniej. W związku z tymi komplikacjami wydarzenie nie odbędzie się. 

     

  • Sekrety „Złego lasu” Andrzeja Pilipiuka ujawnione!

    zly lasAndrzej Pilipiuk, obsypany nagrodami autor, ma na koncie wielotomowe serie opowiadające o Jakubie Wędrowyczu, kuzynkach Kruszewskich czy trylogię „Norweski dziennik”, które skutecznie przyciągają do lektury nie tylko fanów fantastyki. „Zły las”, najnowsza książka tego pisarza, powinna spodobać się przede wszystkim wielbicielom krótszych form. Jesteście ciekawi, co ten zbiór opowiadań ma nam do zaoferowania? Odpowiedź znajdziecie w naszej recenzji!

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #110 - wszystko za darmo!

    Ponieważ dzisiaj poniedziałek, to na pewno nie możecie doczekać się Poniedziałkowego Flasha Konwentowego z najświeższymi informacjami o wydarzeniach popkulturalnych, które odbędą się w tym tygodniu. Dlatego z przyjemnością przekazujemy w Wasze ręce (a raczej oczy) informacje o takich eventach jak:

    1. 8 Edycja Dnia Kultury Japońskiej i Festiwalu Kultur Azjatyckich w Łodzi
    2. VIII Międzynarodowe Targi Książki w Białymstoku
    3. Czekon - Częstochowskie Święto Fantastyki
    4. Chorcon 2019 - Festiwal Fantastyki w Choroszczy
    5. Gorcon 2019 w Gorzowie Wielkopolskim

    Zapraszamy!

  • Recenzja książki: Charlie Fletcher - „Ostatni”

    ostatni charlie fletcher

    Charlie Fletcher - „Ostatni”

    fabryka slowWydawnictwo: Fabryka Słów
    Liczba stron: 503
    Cena okładkowa: 39,90

    Uwaga, poniższa recenzja zawiera spoilery poprzednich części!

    Oto i jest – trzecia, ostatnia część trylogii „Nadzór”. Muszę przyznać, że pomimo moich raczej negatywnych opinii na temat dwóch poprzednich książek czekałam na zakończenie serii. Już w pierwszym tomie wyczułam ogromny potencjał, który nie został jednak wykorzystany. Jak zatem wypadła część trzecia?

    Członkowie Ręki są rozproszeni po świecie, zdani na samych siebie i zagubieni. Po utracie zniszczonej siedziby trudno im znaleźć pomoc, a sojuszników brakuje. Na szczęście do Londynu wracają Sara i Sharp, niosący nowe informacje.

    Rozwój wydarzeń, podobnie jak w poprzednich częściach, obserwujemy z perspektywy różnych osób, które z wydarzeniami są w jakiś sposób związane. Jest to problem, z którym spotykamy się już od początku serii. Momentami trudno zorientować się, co się dzieje i czyje kroki śledzimy w danej chwili. Czytelnik po kilku rozdziałach czuje się zmęczony ciągłymi przeskokami, które mogą zniechęcić go do lektury. Do tego dochodzi liczba wątków. Dla każdej postaci stworzono odrębny, toczący się na swój sposób i łączący z innymi dopiero w ostatnich rozdziałach. Nie wiadomo, na czym się skupić. Brakuje głównych bohaterów – wszyscy są tak samo ważni i jednakowo zdobywają naszą uwagę.

    Duży plus książki to ostateczne złączenie się wątków. Jest to co prawda naturalne dla ostatnich części wielotomowego cyklu, ale tutaj przyniosło mi nieco radości. Wreszcie autor daje możliwość w pełni zrozumieć fabułę, która dotychczas rozchodziła się w różnych kierunkach. Niestety, według mnie zrobił to w złym momencie. Wszystkie intrygi nagromadzone w trylogii rozwiązano nagle, w ostatnich rozdziałach, przez co czujemy się przytłoczeni. Lepiej byłoby niektóre sprawy zakończyć wcześniej. Główny wątek nieco gubi się w natłoku pozostałych i nie możemy dostatecznie się na nim skupić.

    Nacisk na poboczne wątki sprawia jednak, że dostajemy więcej informacji o niektórych bohaterach. Mam wrażenie, że autor skupił się trochę bardziej na ich charakterze. Dzięki temu stali się mniej płascy i zyskali możliwość wywołania w nas emocji. Brakowało tego w dwóch poprzednich tomach. Gdyby bohaterowie zostali tak przedstawieni już wcześniej, poprzednie części cyklu czytałoby się znacznie lepiej.

    Mimo że w Trylogii Nadzoru dużo zmieniło się na lepsze, wciąż pozostaje wrażenie niewykorzystanego potencjału. Autor mógł stworzyć potężne uniwersum w klimacie wiktoriańskiego Londynu, z interesującym motywem podróży „międzylustrzanych”, jednak potraktował wszystko bardzo powierzchownie. Widać, że miał pomysł na wiele ciekawych elementów fabuły, ale pokazał nam tylko mały ułamek każdego z nich.

    Sporą zaletą polskiego wydania są ilustracje Pawła Zaręby rozdzielające poszczególne części. W graficzno-rysunkowy sposób wprowadzają nas w akcję rozgrywającą się na następnych stronach. W przyjemny dla oka sposób oddają wiktoriański klimat, którego często brakuje w warstwie tekstowej.

    Mimo wszystko trzecia część trylogii, „Ostatni”, wypada zdecydowanie lepiej niż poprzedzające ją „Nadzór” i „Paradoks”. Książka potrafi wciągnąć czytelnika i znacznie przyjemniej się ją odbiera. Fletcher z każdym kolejnym tomem poprawia swój warsztat i coraz bardziej świadomie korzysta ze swoich pisarskich zdolności. Serdecznie polecam jego najnowsze dzieło osobom, które czytały poprzednie części.

  • Recenzja książki: Lisa Maxwell - „Ostatni mag"

    ostatni mag

    Lisa Maxwell - „Ostatni mag”

    wydawnictwo dolnoslaskieWydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
    Liczba stron: 488
    Cena okładkowa: 39,90 zł

    Akcja książki „Ostatni mag” ma miejsce na Manhattanie, Nowy Jork, czas jednak nie jest równie stały co jej miejsce, ponieważ osadzona jest zarówno w przeszłości sięgającej aż do 1902 roku po dobrze nam znaną teraźniejszość. Rozpoczyna się momentem, kiedy to misja głównej bohaterki, Esty, idzie nie do końca zgodnie z planem, a jej drużyna, jak i wszyscy Magini, przez nierozwagę i impulsywność dziewczyny zostają narażeni na niebezpieczne konsekwencje. Mimo to, profesor Lachlan decyduje się powierzyć jej najważniejsze ze wszystkich dotychczasowych zadań, a mianowicie zdobycie Ars Arcana, księgi tajemnic, w której posiadaniu jest Zakon. Dziewczyna, z pomocą swojego daru, jakim jest podróżowanie w czasie, rozpoczyna swój najważniejszy jak dotąd sprawdzian. Musi odzyskać skradziony lata temu skarb od Maga zdrajcy, który oszukał członków swojego zespołu składającego się z Maginów i z nią zaginął..

    Muszę przyznać, że na przekór ciekawemu opisowi z okładki, książka z początku kompletnie mi się nie spodobała. Z każdą kolejną stroną moje negatywne nastawienie do niej tylko rosło i rosło. Częste zmiany perspektywy i czasu utrudniały czytanie, i nie pozwalały wczuć się odpowiednio w akcję. Gdy tylko wydarzenie zbliżało się do punktu kulminacyjnego, a czytelnik z zapartym tchem zastanawiał się, co nastąpi dalej, autorka wątek urywała, zastępując go nowym, po czym z kolejnym robiła to samo. Główna bohaterka, Esta, była niezwykle irytująca. Dziewczyna ma wiele zalet, pozornie też wiele wad, ale mimo to jest w jakiś sposób zbyt doskonała. Niby jest impulsywna, co autorka przedstawia jako dużą wadę postaci, jednak to właśnie dzięki temu i co ważniejsze pomimo tego, wszystko wychodzi idealnie tak, jak miało. Opisy innych bohaterów z początku wyglądały też jak jeden wielki żart, czarę goryczy przelało sformułowanie „(…) zbliżając do niej swoją zbyt przystojną twarz”, przy którym wybuchnęłam śmiechem. Na tamten moment był to jedyny opis jakiegokolwiek bohatera, jaki dostałam i zabrzmiał on jak wyjęty z podrzędnego Harlequina, a nie fajnej powieści fantasy, jaką okazała się ta książka.

    Dużym plusem lektury na pewno jest wciągająca historia, która z początku wydawała się łatwym i tanim romansem, jednak z biegiem stron wszystko przestawało być jednoznaczne. Gdy już wydawało mi się, że rozgryzłam całą książkę, a przyznaję, że w niektórych momentach tak było, autorka umiała tak zręcznie manipulować linią fabularną, że mimo tej wiedzy byłam zaskoczona, gdy prawda wychodziła na jaw.

    Postacie w „Ostatnim magu”, mają własną historię i marzenia, co nadaje im pewnego rodzaju realizmu, ale ich osobowość, gdyby nie ich szczegółowo przedstawiona przeszłość, wydaje się nie istnieć.

    Język w książce jest prosty, jednak czasem pojawiają się dziwaczne i z tego, co mi wiadomo, mało znane sformułowania, takie jak „buńczuczne spojrzenie”, co samo w sobie nie stanowi problemu, ale wypada dość śmiesznie w kontraście z dość potocznym słownictwem reszty książki. Możliwe, że jest to po prostu kwestia przekładu. Znajdziemy też całe zdania w języku francuskim oraz hiszpańskim pozostawione bez tłumaczenia, co czytelników nieznających tych języków może wprowadzić w lekki dyskomfort. Na szczęście dzieje się tak tylko w paru miejscach, ale jest gafą ze strony autorki bądź tłumacza. Można by było temu z łatwością zapobiec zamieszczając przypisy z tłumaczeniem.

    Drama w powieści Lisy Maxwell goni dramę i w niektórych momentach książka przez swój aż zbyt skomplikowany bieg zaczyna przypominać hiszpańską telenowelę. „Spiski, nieszczęścia i magia!” – tak bym w skrócie opisała tę powieść.

    W moim odczuciu „Ostatni mag” jest opowieścią zagmatwaną, a jednak przez prostotę słownictwa łatwą do pochłonięcia w parę wieczorów. Bardzo spodobały mi się rozbudowane historie bohaterów oraz umiejętność autorki do przeplatania komedii z poważniejszymi tonami. Jeśli chcecie przeczytać coś luźnego, co nie wymaga skupienia całej uwagi na tym, o co autorowi tak właściwie chodzi, to ta książka na pewno jest dla was. Samo zakończenie naprawdę mnie wciągnęło i pozostawiło po sobie ogromny niedosyt, przez co z niecierpliwością czekam na drugą część.

  • Recenzja książki: Tomi Adeyemi – „Dzieci krwi i kości”

    dzieci krwi i kosci

    Tomi Adeyemi - „Dzieci krwi i kości”

    wydawnictwo dolnoslaskieWydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
    Liczba stron: 512
    Cena okładkowa: 39,90 zł

    Żyjemy w społeczeństwie konsumpcyjnym. Nauczono nas, że pieniądze mają ogromne znaczenie, wszystko można wycenić, kupić lub sprzedać. Liczy się każda przehandlowana sztuka towaru. Nic więc dziwnego, że i wydawcy prześcigają się w próbach zachęcenia potencjalnych klientów do zakupu książek. Właśnie dlatego okładki kuszą nas wyświechtanymi hasłami: „wspaniała”, „wyjątkowa”, „oryginalna”, „bestseller”, które często mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Czasami, znęceni reklamą, zapowiedziami i kilkoma pozytywnymi opiniami, sięgamy po taką pozycję i rozczarowujemy się, bo za ogromną liczbą sprzedanych egzemplarzy nie idzie nic więcej. Za określeniem „bestseller” nie kryje się rzeczywista wartość książki i wynikające z niej zadowolenie nabywców.

    „Dzieci krwi i kości”, debiutancka powieść Tomi Adeyemi i pierwsza część trylogii „Dziedzictwo Oriszy”, także określana jest jako książka wyjątkowa, polecają ją znane osobistości ze świata literatury młodzieżowej, m.in. autorka bestsellerów Marie Lu, oraz poczytne magazyny, jak „New York Times” czy „Entertainment Weekly”. Tylko czy na pewno taka jest? Czy ma w sobie coś niezwykłego, co sprawia, że kupują ją ludzie na całym świecie? Czy znajdziemy tu coś jeszcze poza sukcesem sprzedażowym? Przekonajmy się.

    Niegdyś królestwo Oriszy było krainą tętniącą magią. Jego mieszkańcy chętnie korzystali z dobrodziejstw, jakie zapewniało posiadanie nadnaturalnych umiejętności, a magowie i zwykli ludzie żyli obok siebie w zgodzie. Niestety, król Saran w odwecie za śmierć swojej rodziny postanowił całkowicie wyplenić magię. W noc Obławy zamordowano wielu władających mocą, między innymi matkę sześcioletniej wówczas Zélie. Teraz już nastolatka i jej rodzina żyją w strachu, gdyż potomkowie magów, wyróżniający się białym kolorem włosów, są prześladowani, dyskryminowani, tępieni i zabijani bez większych konsekwencji. Zélie trwa w poczuciu ciągłego zagrożenia i musi walczyć o swoje życie. Niespodziewanie jednak spotyka na swej drodze księżniczkę Amari i staje przed szansą przywrócenia magii, która z niewiadomego powodu zniknęła bezpośrednio przed Obławą. Walka o zwrócenie mocy mieszkańcom Oriszy będzie mozolna, najeżona nie tylko piętrzącymi się przeciwnościami losu, ale przede wszystkim wewnętrzną walką z samym sobą.

    Dzięki wprowadzeniu narracji pierwszoosobowej wszystkie wydarzenia możemy obserwować z perspektywy trzech osób, w dodatku znacznie różniących się od siebie, w odmienny sposób patrzących na świat i wywodzących się z różnych środowisk. Na pierwszy plan wysuwa się opowieść Zélie – osoby, która powinna posiadać magiczne zdolności, lecz zostały jej one odebrane, zanim odkryła, co tak naprawdę oznacza bycie magiem. Tę młodą kobietę dotknęło straszne nieszczęście, które odcisnęło swoje piętno na całym jej późniejszym życiu. Ze względu na warunki panujące w królestwie Oriszy zmaga się ze strachem towarzyszącym jej od momentu, gdy była świadkiem morderstwa matki. Nie poddaje się jednak beznadziei i ze wszystkich sił walczy, by odzyskać godność odebraną jej w noc Obławy.

    Drugą ważną postacią jest księżniczka Amari. Wychowana pod kloszem i w cieniu despotycznego ojca w jednej chwili podjęła decyzję, która wpłynęła na losy znanego jej świata. Dziewczyna porzuciła królewski pałac i luksusy. Kierują nią zupełnie inne pobudki niż Zélie, ale jednocześnie jest tak samo zmotywowana, aby zmienić rzeczywistość w swoim kraju i przywrócić magię. Brakuje jej czasem odwagi i pewności siebie, jednak robi to, co należy zrobić, niejednokrotnie narażając życie. W przeciwieństwie do swojego brata Inana doskonale wie, co chce osiągnąć i którą drogą powinna podążać, a w czasie tej wędrówki dojrzewa do bycia królową.

    Książę Inan tymczasem jest porywczy, nerwowy i rozdarty między powinnościami wobec swojego kraju i stanowczego, brutalnego ojca a magią, którą nagle zyskał, oraz miłością. Przez to często podejmuje decyzje, które doprowadzają do tragedii. Wybiera jedną ścieżkę, by za chwilę z niej zawrócić i podążyć inną. A my, obserwując te zmagania, zastanawiamy się, co będzie najlepsze dla Oriszy. Jesteśmy tak samo rozdarci jak Inan, bo widzimy wszystkie wydarzenia z różnych perspektyw. Doskonale wiemy o tym, że utopia, o której marzą bohaterowie, nie ma racji bytu.

    Trzeba przyznać, że Tomi Adeyemi wykreowała w swojej powieści niezwykły świat. Oczami wyobraźni zobaczymy kraj dotknięty klęską nienawiści, w którym jedni żyją dostatnio, a drudzy są prześladowani tylko dlatego, że odrobinę różnią się od większości. Ta książka to głos w dyskusji o dyskryminacji, przemocy, represjach czy segregacji rasowej i nie należy patrzeć na nią jedynie jak na fantastykę. Pod tą „magiczną” warstwą kryje się opowieść o rasizmie, nienawiści i strachu przed odmiennością. To także historia o silnych kobietach, które dzięki swojej odwadze i chęci wprowadzenia zmian są w stanie zdziałać cuda.

    Na naszą szczególną uwagę zasługuje wykorzystanie rzadko spotykanej w książkach mitologii afrykańskiej. Autorka wprowadza nas w świat mitów Czarnego Lądu, przedstawiając je w interesujący sposób i umiejętnie wplatając w fabułę. Może nas zainteresować również ciekawy system magiczny, w którym magowie przypisani są do klanów ze względu na typ czarów, którymi się posługują.

    Mimo wszystko obawiam się, że dla polskiego czytelnika historia Oriszy i jej mieszkańców nie będzie miała takiego wydźwięku, jak na przykład dla Amerykanina. I Polak powinien jednak dostrzec w niej uniwersalne wartości i prawdy, zwłaszcza tę, że przemoc zawsze rodzi tylko przemoc, a zatrzymanie spirali nienawiści jest niezwykle trudne.

    Zastanawiać może jedynie określenie tej książki jako powieści przeznaczonej dla młodzieży. Wprawdzie bohaterowie mają około osiemnastu lat, ale doświadczają rzeczy, z którymi nawet dojrzały człowiek mógłby sobie nie poradzić. Mamy tu do czynienia z zabójstwami, gwałtami, znęcaniem się psychicznym i fizycznym, torturami, a opisy są na tyle sugestywne, że u bardziej wrażliwych czytelników mogą powodować dyskomfort.

    Czy warto zatem sięgnąć po „Dzieci krwi i kości”? Odpowiedź może być tylko jedna: tak! Narrację poprowadzono w taki sposób, że od powieści trudno się od oderwać, akcja nie zwalnia (choć autorka zapewnia nam chwile na złapanie oddechu), jej zwroty są dokładnie zaplanowane i uzasadnione, zaś bohaterowie – prawdziwi i ludzcy w swych wątpliwościach. Wszystkie zachwyty nad tą książką z pewnością znajdują uzasadnienie, a za sukcesem sprzedażowym stoją nie tylko konkretne liczby, lecz także satysfakcja tych osób, które sięgnęły po książkę Tomi Adeyemi. Nie wahajcie się i śmiało wkroczcie do królestwa Oriszy!

  • Legendarium – dzień Tolkiena pod patronatem!

    Postaci J.R.R. Tolkiena nie trzeba nikomu przedstawiać. Napisane przez niego książki takie jak „Hobbit”, „Władca Pierścieni” czy „Silmarillion” na stałe wpisały się w kanon literatury fantastycznej, a na ich temat można godzinami snuć długie wywody. Jednak o ile przeciętny zjadacz chleba będzie mógł przynajmniej częściowo nakreślić fabułę chociaż jednej wyżej wymienionych powieści, o tyle na temat samego Tolkiena powie niewiele, żeby nie mówić – nic.

    Swoją wiedzę będzie można jednak uzupełnić, wybierając się 15 czerwca do Kina Starachowickiego Centrum Kultury, gdzie odbędzie się konwent Legendarium. Poza prelekcjami, cosplayem, sesjami RPG i games roomem, główną atrakcją i jednocześnie zwieńczeniem całej imprezy będzie seans filmu biograficznego pt. „Tolkien”, opowiadający o najważniejszych wydarzeniach z życia wybitnego pisarza.

    Bilety:

    • Normalny: 27 zł
    • Ulgowy: 25 zł
    • Senior: 22 zł
  • Relacja ze Śląskich Dni Fantastyki - Prawie idealnie

    Od Śląskich Dni Fantastyki w Chorzowie minęło półtora tygodnia. Ten czas pozwolił możliwie obiektywnie spojrzeć na konwent, ponieważ emocje zdążyły opaść, a jednocześnie wspomnienia są na tyle świeże, że raczej nic ważnego nie umknie przy pisaniu tej relacji. ŚDF-y odwiedziło około 350-400 uczestników i była to druga edycja wydarzenia z rzędu po paroletniej przerwie. Co wyróżnia ten konwent na tle innych i czy warto się nań wybrać? Zobaczmy.

  • Zoolog Adler na tropie tajemnic

    adler tajemnica zamku bazinaSpokój w angielskim miasteczku Pelham zostaje zakłócony. Wokół zamku Bazina zaczynają dziać się dziwne rzeczy, więc sir George podejmuje decyzję o wezwaniu specjalisty, który zajmie się tajemniczymi przypadkami. W ten oto sposób do Pelham trafia Adler, najmłodszy członek elitarnego klubu zoologów. Jaką tajemnicę skrywają mury zamku Bazina? Tego na pewno Wam nie zdradzimy! Podpowiemy jednak, czy warto sięgnąć po książkę Marty Merriday. Recenzję powieści „Adler. Tajemnica zamku Bazina” znajdziecie tutaj.

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #109

    Pierwszy tydzień kwietnia przynosi nam wieści o pięciu wydarzeniach, z czego jedno całkiem nieoczekiwanie wyrosło na konwentowej mapie kraju. Fantastyczny Krówkon w Olkuszu, LARP-owy SPOT w Przywidzu, Wołów Nerd Festival w Wołowie, RPG-owo planszówkowy Lajconik w Krakowie oraz Wrocławski Festiwal Gier Planszowych Gratislavia XX tylko czekają na Wasze przybycie! Jaki kierunek obierzecie?

  • Recenzja książki: Jacek Piekara – „Świat Inkwizytorów. Płomień i Krzyż tom III”

    plomien i krzyz 3

    Jacek Piekara - „Świat Inkwizytorów. Płomień i Krzyż tom III”

    fabryka slowWydawnictwo: Fabryka Słów
    Liczba stron: 480
    Cena okładkowa: 39,90 zł

    Poszukiwania, jakie Narses/inkwizytor Arnold Lowefell prowadził w Koblencji, gdzie niemal ryzykował śmiercią („niemal”, bo na szczęście ocaliła go piękna oraz błyskotliwa czarodziejka Katrina), zakończyły się częściowym sukcesem. Chociaż nie udało się ustalić bezpośrednio, gdzie w danej chwili może się znajdować życiowa esencja Roksany, byłej uczennicy perskiego czarnoksiężnika przemienionego w wiernego sługę Pana, skromne poszlaki uzyskane dzięki temu jakże szalonemu i niebezpiecznemu przedsięwzięciu (patrz: moja poprzednia recenzja) wystarczyły, by agenci Officjum ustalili z wysoką precyzją, gdzie należy szukać duchowych szczątków jedynej osoby, która być może zna sekrety Czarnej Księgi. Są one w posiadaniu Herenniusza Furiusa – przeklętego ożywieńca, jednego z nielicznych ocalałych świadków zstąpienia Mesjasza z krzyża i rzezi, jaką uczynił w Jerozolimie. Lowefellowi przyjdzie oto wyruszyć na wschodnie rubieże Europy w pogoni za ponad tysiącletnim wampirem. Nie samemu jednak – towarzyszyć mu bowiem będą zdolny i bywały czarodziej Barnaba Biber, piękna mauretańska księżniczka Hildegarda „Nontle” Reizend, a nawet… młody inkwizytor Mordimer Madderdin. Tak pokrótce przedstawia się zawiązanie fabuły kolejnej już książki z Cyklu Inkwizytorskiego, najsłynniejszej serii autorstwa Jacka Piekary – oto „Płomień i Krzyż. Tom III”.

    Pierwszym wnioskiem, jaki nasuwa się po lekturze trzeciego tomu (według chronologii serii, nie zaś kolejności wydania!) jest to, że przejście do bardziej zwartej, powieściowej formy zdecydowanie wyszło serii na dobre – całość czyta się dużo lepiej niż mało konkretny pod tym względem tom drugi, uwięziony gdzieś na pograniczu opowiadań i powieści. I chociaż wciąż da się tu rozpoznać pewne znamiona poprzednika, miałem wrażenie, że związek pomiędzy kolejnymi „rozdziałami” (ciężko powiedzieć, czy mają to być osobne teksty połączone logicznym ciągiem, czy może po prostu oddalone w czasie i przestrzeni epizody) jest tu trochę większy, przez co opowieść sprawia wrażenie bardziej spójnej, a śledzenie rozwoju wypadków wymaga od czytelnika nieco mniej skupienia niż miało to miejsce poprzednio.

    Fabularnie także jest tu nieco lepiej. Dopiero po lekturze tomu trzeciego daje się zrozumieć, dlaczego tom drugi był taki, jaki był – koniecznym było nakreślenie konturów wszystkich ważnych dla fabuły wydarzeń, motywów i postaci, aby stworzyć podwaliny pod całą akcję. Spora szkoda, że z całego tego dorobku liczą się tak naprawdę dwie protagonistki (Roksana i Katrina), podczas gdy pozostałe pojawiają się albo epizodycznie (Matylda), albo wzmiankowo (Katarzyna), albo… wcale (Enya). Autor zaś jedną z głównych bohaterek uczynił kolejną, ledwo co wprowadzoną do historii postać kobiecą, o której wiemy tyle, co nic, a jej pochodzenie i motywacja są niejasne, w czym w ogóle nie pomaga płytka prezentacja (wspomniana we wstępie Nontle). Fani Mordimera mogliby ucieszyć się z informacji, że także i on pojawia się w powieści. Zapał ten natychmiastowo studzimy – jego rola w całym przedsięwzięciu jest niewielka, służy tu bardziej jako furtka do rozwiązania niektórych problemów, jakie napotyka drużyna, niż pełnoprawny bohater, którego obecność przejawia się w jakiś widoczny sposób.

    Niewielką pociechą jest to, że uświadczymy tu stosunkowo niedużo Katriny, dzięki czemu sam Lowefell ma okazję pokazać, co potrafi i trochę lepiej niż poprzednio zaprezentować się jako samodzielna postać, obdarzona nieco większą dawką charakteru niż do tej pory. Pod koniec dostaniemy nawet coś na kształt wyjaśnienia, jak to się stało, że strzaskany umysł wszechpotężnego perskiego czarnoksiężnika spoczywa teraz w ciele inkwizytora oraz co miało to na celu, co, chociaż nie jest może idealnym rozwinięciem tego wątku, daje pewną satysfakcję.

    Największym zarzutem, jaki wysunąłem pod adresem poprzedniego tomu serii był brak jakiegokolwiek poczucia, że bohaterom coś zagraża, przez co spotykające ich wydarzenia nie były w stanie zaciekawić ani trzymać w napięciu. W tomie trzecim jest nieco lepiej (głównie przez nieobecność ratującej wszystkim tyłki wszechpotężnej Katriny) – i chociaż wiemy, że Mordimer musi przeżyć (w końcu ma do przebycia cały Cykl Inkwizytorski!), to, że reszta bohaterów dotrwa końca przygody w dobrym stanie co najmniej dwukrotnie wydaje się mocno wątpliwe. Wciąż sporą bolączką jest to, że protagoniści nie muszą się szczególnie starać, by pokonać stawiane przed nimi problemy – rozwiązanie każdego z nich jest cudownie pod ręką, choćby za sprawą inkwizytorskiej magii albo znakomitego przygotowania członków wyprawy. Cóż powiedzieć – poczyniono kroki w dobrą stronę, ale niewielkie i raczej niespieszne. Może w kolejnym tomie będzie już się czym przejmować?

    Również prezentacja świata przedstawionego ma się tu nieco lepiej – dostajemy trochę mniej metafizycznych bełkotek, a trochę więcej faktycznego opisu świata, w jakim przyszło żyć bohaterom. Interesujący jest choćby opis samej Rusi, na którą muszą wyruszyć bohaterowie w poszukiwaniu prastarego wampira – z jednej strony kraju żarliwej wiary, z drugiej – cierpiącego od pogańskich naleciałości, furtki złych sił do serc prostych ludzi.

    „Płomień i Krzyż. Tom III” jest książką dużo bardziej zajmującą niż poprzednia z serii, choć do ideału wciąż dużo jej brakuje. Nie wątpię, że dla fanów stworzonej przez Jacka Piekarę alternatywnej wizji chrześcijańskiego świata wciąż będzie to nie lada kąsek – ci jednak, którzy jego sztandarowego cyklu nie znają albo znają go pobieżnie wciąż jednak mogą czuć się nieco rozczarowani.

  • Koncert „Rodziny Addamsów” na Pyrkonie!

    We wrześniu na scenie poznańskiego Teatru Muzycznego premierę miała polska wersja musicalu kultowego już filmu „Rodzina Addamsów”. Spektakl opowiada historię córki Gomeza i Morticii Addamsów, Wednesday, która zakochuje się i próbuje ukryć swój związek przed matką. Nie przewiduje jednak pewnej kolacji, przy której spotykają się dwie zupełnie różne rodziny.

    Specjalnie dla Pyrkonu na Sali Ziemi odbędzie się koncert, podczas którego uczestnicy festiwalu będą mogli posłuchać większości utworów z musicalu, przedstawianych przez artystów w pełnej charakteryzacji. Po spektaklu znajdzie się również czas na zrobienie sobie pamiątkowego zdjęcia.

    Banner Festiwalu Fantastyki Pyrkon

     

  • Goście Pyrkonu 2019

    Festiwal Fantastyki Pyrkon to wydarzenie, o którym słyszał niemal każdy. Niezależnie od tego, czy na konwenty jeździ dla prelekcji, LARP-ów, wystawców, czy aby spędzać czas w sleeproomie – na „Pyrze” z pewnością znajdzie to, po co przyjechał, zwłaszcza jeśli poszukuje możliwości zobaczenia na własne oczy osób, o których co prawda od dawna słyszał, ale nigdy dotąd nie miał możliwości spotkać. Zasłużeni w fandomie pisarze, blogerzy, cosplayerzy, mangowcy, twórcy LARP-ów, słynni mistrzowie gry, aktorzy, twórcy filmowi... Będą tam na pewno.

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #108 - Ostatni weekend marca

    Marzec niedługo będzie za nami, ale zanim to nastąpi, będziemy mogli wziąć udział w jednym z pięciu wydarzeń! Tak, dokładnie tyle dzieje się w ten weekend. Będą to:

    1. 8. Krakowski Festiwal Komiksu
    2. Świdkon XII
    3. 1. Festiwal OSTROwPLANSZE
    4. Planszówki w Arenie Gliwice!
    5. Gdańskie Targi Książki

    A Wy dokąd wybieracie się w tym tygodniu? Jeżeli jeszcze nie wiecie, zapraszamy do czytania dalszej części!

  • Znamy program Pyrkonu!

    Choć zdawać by się mogło, że do Pyrkonu zostało jeszcze trochę czasu, to organizatorzy przypominają o nadchodzącym wydarzeniu, udostępniając jego program. Ciężko jest sprecyzować, jakie atrakcje czekają na uczestników w ciągu trzech dni trwania festiwalu, gdyż pojawi się ponad 900 paneli o bardzo zróżnicowanej tematyce – znajdziemy między innymi blok fantastyczny, dalekowschodni, filmowy, gier elektronicznych i bez prądu oraz strefę fabularną. Z całością możecie zapoznać się na oficjalnej stronie Pyrkonu

    Banner Festiwalu Fantastyki Pyrkon

  • Kiedy łowca staje się ofiarą...

    lowcyCzas, kiedy musieliśmy polować, by przeżyć, już dawno minął. Teraz niektórzy robią to dla rozrywki, ale czy strzelanie z broni palnej do zaszczutej, często bezbronnej zwierzyny możemy tak naprawdę nazwać rozrywką czy sportem? A co by się stało, gdyby wyrównać szanse i współczesnego myśliwego postawić naprzeciwko największych drapieżników? Na tak postawione pytanie próbował odpowiedzieć Miroslav Zamboch w książce „Łowcy”. Sprawdźcie w naszej recenzji, kto na kogo zapoluje.

  • Krzyżakon 2019 pod patronatem!

    Czy jest lepsze miejsce na organizację konwentu fantastycznego niż gotycki zamek będący dawną siedzibą krzyżacką? W takim miejscu, w Muzeum Zamkowym w Malborku, 13 i 14 lipca odbędzie się trzecia edycja Krzyżakonu, po raz kolejny pod naszym patronatem medialnym.

    Banner konwentu Krzyżakon