Początek XX wieku. Atmosfera w Europie jest nerwowa, trwa wyścig zbrojeń, a wielkie mocarstwa starają się – na razie pokojowo – pokazać, kto dysponuje większą siłą. Polska wciąż jest pod zaborami i nie liczy się zupełnie w tej rozgrywce. Na domiar złego zaszło zjawisko Koniunkcji, w wyniku którego w kilku miejscach na świecie niespodziewanie pojawiły się Enklawy, czyli miejsca pełne magii, zjawisk paranormalnych, zmieniających swój kształt budynków i potworów nie z naszego świata. Rosjanie mają nie lada problem, bo muszą radzić sobie nie tylko z potworami z Enklaw zlokalizowanych w Moskwie i Petersburgu, ale też krnąbrnymi Polakami i magiczną strefą w Warszawie. Otoczona murem i strzeżona przez wojsko Enklawa przyciąga swoją niezwykłą mocą poszukiwaczy przygód i alchemików. Ci drudzy zainteresowani są przede wszystkim obecną tam materia prima, dzięki której możliwe staje się wytwarzanie bardzo silnych alchemicznych specyfików.
Jednym z badaczy fauny Enklawy jest warszawiak Olaf Arnoldowicz Rudnicki. Niepozorny aptekarz i początkujący alchemik dzięki częstym wyprawom do niebezpiecznego obszaru za murem poznał wiele jego tajemnic. To człowiek, który przede wszystkim pragnie spokoju i robi wiele, by trzymać się z dala od kłopotów, tymczasem co chwile wplątuje się w kolejne afery, które sięgają najwyższych szczebli władzy, z carską rodziną włącznie. Zdecydowanie „pomaga” mu w tym nowy znajomy, oficer carskiej armii Aleksander Borysewicz Samarin, którego Polak uratował przed śmiercią w Enklawie. Mężczyzn połączy nie tylko współpraca przy badaniu magicznego obszaru, ale też szorstka przyjaźń. Do tego duetu dołącza wkrótce również niezwykła kobieta, Anastazja. Niestety, odkrycie sekretów Enklawy sprowadza na młodego aptekarza i jego towarzyszy mnóstwo kłopotów, bo Olafowi zagrażają nie tylko potwory, lecz również ludzie, którym młody aptekarz stoi na drodze do osiągnięcia przede wszystkim politycznych celów.
Tak oto, w ciemnych uliczkach pełnej potworów strefy, rozpoczyna się akcja niezwykłej powieści Adama Przechrzty i pierwszego tomu cyklu Materia Prima. „Adept” od samego początku urzeka przede wszystkim niezwykłym klimatem i opisami Warszawy portretowanej w przededniu wybuchu I wojny światowej. Odwołanie do obyczajowości i wyglądu stolicy z początku XX wieku sprawia, że miasto zachwyca autentycznością. Powstanie Enklaw powoduje jednak, że historia zaczyna biec zupełnie innym torem, a świat wypełnia się magią, nadprzyrodzonymi zdolnościami i potworami rodem z koszmarnych snów. Ludzie i demony żyją obok siebie, oddzieleni zaledwie cienkim murem, który – na razie – stanowi dla potworów nieprzekraczalną granicę.
Co ciekawe, każda postać ma własne ukryte cele, których długo nie będzie dane nam poznać. Na niedomówienia i sekrety natykamy się na każdym kroku i dotyczą one nie tylko powstania magicznych stref, sposobu ich funkcjonowania i tego, czym tak właściwie są, ale też bohaterów, bo o tym, że każdy z nich coś ukrywa, zwłaszcza piękna Anastazja, wiemy od pierwszych stron powieści. Autor dzieli się wiedzą niechętnie, umiejętnie dawkując ją czytelnikowi. Obok tego mamy honorowe pojedynki, niebezpieczne wycieczki po Enklawie, walki z potworami, nadprzyrodzone zdolności, zaskakujące zwroty akcji oraz niezbyt nachalne wątki romansowe.
Adam Przechrzta bawi się też gatunkami literackimi, wplatając w „Adepta” elementy historyczne i steampunkowe, zapewniając jednocześnie ciekawą rozrywkę. Oczywiście zaostrza też nasz apetyt na więcej, bo odkrywa przed nami tylko nieliczne tajemnice – po przeczytaniu powieści pojawia się pragnienie rozwikłania zagadek Enklawy, ale też zgłębienia sekretów głównych bohaterów, bo ci, jak przekonujemy się w trakcie lektury, mają ich naprawdę wiele.
Na uwagę zasługuje także samo wydanie powieści, przede wszystkim przyciągająca wzrok okładka i znajdujące się wewnątrz czarno-białe, niekiedy przypominające karty z komiksu ilustracje. Zadbano też, by na końcu książki znalazł się słowniczek obcojęzycznych zwrotów i ciekawostek, często z obszernym wyjaśnieniem.
Czy opłaca się zatem sięgnąć po pierwszy tom Materia Prima? „Adept” na pewno przypadnie do gustu fanom alternatywnej historii, która dzięki zjawisku Koniunkcji zaczyna biec zupełnie innym torem. Entuzjaści steampunku i urban fantasy też znajdą tu coś dla siebie. Według mnie warto przeczytać tę powieść również ze względu na bohaterów, których stworzył Adam Przechrzta – są na tyle interesujący, że chce się poznać ich bliżej, odkryć motywy ich działania i dowiedzieć się, dokąd zaprowadzą kręte ścieżki ich losu.