Tematyka nordycka zdaje się być w ostatnim czasie dość popularna na polskim rynku wydawniczym. Nic dziwnego więc, że zawitała też do komiksów – pojawiając się w wielu większych i mniejszych seriach. Skandynawska mitologia jest jedną z najciekawszych, choć zdecydowanie mroczniejszych opowieści o bohaterach i okrutnym przeznaczeniu, pobudzających wyobraźnię odbiorców na całym świecie. Dlatego też mocno zaciekawiła mnie pozycja wydana przez Non Stop Comics, „Vei”, której opis zapowiadał klasykę młodzieżowego nordyckiego fantasy z całym panteonem tamtejszych bóstw, rodem prosto ze Szwecji. Co kryje w sobie piękna okładka komiksu?
Wikingowie płynący do Jotunheimu nie mają szczęścia. Wyprawa dowodzona przez młode książątko, chronione i hołubione przez grupę wojowników, zmierza jednak wytrwale do celu. Wielkim zaskoczeniem dla nich jest wyłowienie z morza nieprzytomnej z wyczerpania dziewczyny. Ciekawość zastępuje jednak strach, gdy tylko ta otworzy oczy – odmienny kształt jej źrenic wyraźnie świadczy o pochodzeniu. Vei z zastępu Veidara, jak przedstawia się niedoszła ofiara fal, będzie musiała, jako zakładniczka wikingów, poprowadzić ich do swojej ojczyzny. Zbiega się to co prawda z jej pragnieniem powrotu, jednak ani ona, ani jej przygodni towarzysze nie wiedzą jeszcze, że to, co czeka ich na miejscu, dalekie będzie od ich wyobrażeń.
Początek historii nie wydaje się być zachęcający, głównie ze względu na postać księcia Eidyra, młodego i wyraźnie nienauczonego życia, nie ceniącego ani doświadczonych wojowników, którzy mu towarzyszą, ani oddanego mu przybocznego, Dala. Na szczęście na pierwszy plan szybko wysuwa się Vei, przejmując narrację i przedstawiając swoje dzieje – także to, dlaczego znalazła się w tak specyficznym położeniu. Czy jednak na pewno dobrze zrobi, wracając do Jotunheimu i jeszcze przywożąc ze sobą bandę wikingów? Historia bohaterki jest pełna zawiłości i niedopowiedzeń, które ona sama będzie musiała wyjaśnić na drodze konfrontacji z osobami odpowiedzialnymi za jej sytuację – co nie będzie takie proste, bo w czasie jej nieobecności wiele się zmieniło. Dawni przyjaciele stają się odlegli i obojętni, wioski są wyludnione, ludzie pozostają w ukryciu… Kraina przygotowała się na przybycie wroga.
Mowa była o fantasy kierowanym do młodzieży i faktycznie, występuje tu znany i powszechnie stosowany motyw rozwoju protagonisty w formie „od zera do bohatera”, jednak ujęty z dwóch różnych punktów widzenia. Mamy więc Vei (jej imię znaczy po prostu „droga”), która całe życie przygotowywała się do walki, która właśnie ma nastąpić – szykowała się, ale nie do końca wierzyła, że to naprawdę się wydarzy. Z drugiej strony jest Dal – z którym zresztą bohaterka nawiązuje dość specyficzną relację – będący postacią o głębszym konflikcie wewnętrznym. Przeżywa on kryzys wartości i wiary, przekonania skonfrontowane z rzeczywistością okazały się bowiem z gruntu nieprawdziwe, runęło też dotychczasowe ugruntowanie ich w towarzyszących mu wikingach. Ci także nie są tak wspaniali, jak może chcieliby być, nie zawahają się nawet przed zdradą…
Wizualnie jest bardzo dobrze. Komiks wydano w solidnej, twardej oprawie, dialogi są czytelne, nie zauważyłam żadnych uchybień od strony technicznej. Rysunki autorstwa Karla Johnssona (o dziwo w stopce redakcyjnej komiksu wpisanego na pozycji scenarzysty, czy to jakiś chochlik się wkradł?) są czyste, szczegółowe i estetyczne, choć komiks zdecydowanie przeznaczony jest dla starszego widza, głównie ze względu na sceny nagości rysowane z dość dużą dbałością o szczegóły. Kolorystyka tomu jest żywa i miła dla oka, odpowiednio tonowana w zależności od klimatu danej sceny.
Pierwszy tom „Vei” przedstawia historię starć wikingów i lodowych olbrzymów nieco inaczej niż spotyka się to obecnie z popkulturze, zdecydowanie gloryfikującej nordyckie bóstwa. Tu wszyscy, łącznie z bogami, a może przede wszystkim oni, mają wady i przywary, czyniące z nich kogoś na kształt ludzi – choć większych i nieśmiertelnych. To właśnie, jak też i postać Dala, zdecydowało o tym, że chętnie sięgnę po kolejny tom a ten ocenię jako dobry –zdecydowanie też liczę na to, że kontynuacja historii Vei pojawi się w niedługim czasie.