Manga i anime

  • Relacja z konwentu: Kulinarne wojny w Łodzi, czyli cztery smaki Ućkonu 4

    Rodzimy łódzki konwent Ućkon, jako część mojego życia, jest dla mnie istotnym eventem w kalendarzu konwentowym, szczególnie ze względu na to, że jestem w sporej części jego matką. Po trzeciej edycji nie spodziewałam się po nim za wiele, jednak konwencja… zapowiadała się pysznie.

  • Mochicon 2017 - bądź jak VIP!

    Mochicon ujawnia kolejne informacje. Tym razem dotyczące specjalnych biletów VIP, dzięki którym dostaniecie specjalne uprawnienia i nie tylko. Do wyboru macie opcję złotą i srebrną, za 70 zł lub 60 zł, w zależności od wyboru. Co otrzymujecie w zamian? Przede wszystkim ładny, materialny bilet oraz:

    Złoty VIP:
    - poczęstunek;
    - osobny sleeproom z pozostałymi Złotymi VIPami;
    - osobną kolejkę;
    - wcześniejsze wejście (od 7:00 do 9:00 rano);
    - box niespodziankę.

    Srebrny VIP:
    - osobna kolejka;
    - wcześniejsze wejście (od 7:00 do 9:00 rano);
    - box niespodziankę.

    Zakup biletu VIP jest dostępny tylko i wyłącznie przez e-mail wysłany na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript., w którym podajecie imię i nazwisko oraz ilość i rodzaj biletów jakie zakupujecie. Ilość biletów jest oczywiście ograniczona.

    Normalne bilety kosztują 40 zł i ich zakup będzie możliwy od 1 kwietnia.

    Mochicon 2017 logo

  • Relacja z konwentu: Ućkon 4 - Czy w Łodzi są dobre konwenty mangi i anime?

    Jakoś tak się złożyło, że w podróży po konwentowej mapie nigdy nie zdarzyło mi się zawitać do Łodzi. Nie to, żeby nie było tam dobrych imprez. Po prostu odstraszała mnie bardzo długa podróż. W tym roku było jednak inaczej. Splot przypadków doprowadził do tego, że zaplanowałem wyjazd na czwartą edycję łódzkiego konwentu mangi i anime Ućkon. Odbył się on w dniach 18–19 marca, a tematyką okazało się być jedzenie. Oczywiście nie mogłem odmówić sobie zrelacjonowania przebiegu imprezy, do czego zresztą przygotowałem się jak najlepiej. W dalszych akapitach odkryję przed Wami sekrety tego wydarzenia, które – według oficjalnych danych – odwiedziło ponad 600 osób.

  • Eliminacje do CWM na Magnificon Warm Up Party!

    Wielu cosplayerów z pewnością nadal czeka na wieści dotyczące polskich eliminacji do zagranicznych konkursów cosplay. Nie tak dawno pisaliśmy o potwierdzeniu przez MiOhi informacji o eliminacjach do EC (EuroCosplay) oraz CCCC (Clara Cow's Cosplay Cup) na konwencie Magnificon EXPO 2017. Tym razem pojawiły się wieści na temat CWM (Cosplay World Masters).

  • Patronat medialny nad ósmą edycją NiuConu

    Między 11 a 13 sierpnia we Wrocławiu odbędzie się ósma już edycja znanego wszystkim konwentu NiuCon. Jak zawsze skupiać się on będzie głównie na tematyce związanej z mangą i anime, jednak znajdzie się też miejsce na inne atrakcje. Tegoroczny NiuCon objęty został również naszym patronatem medialnym, dlatego jak tylko dowiemy się czegoś więcej, z pewnością Wam te informacje przekażemy.

  • Recenzja mangi: Nobuaki Tadano - „7 miliardów igieł”

    7 miliardow igiel 01

    7 miliardów igieł

    JPF

    Autor: Nobuaki Tadano
    Wydawnictwo: J.P.FANTASTICA
    Ilość tomów: 2
    Cena okładkowa: 44,90 zł

    Każdy czasem marzy o chwili spokoju, kiedy nikt od nas nic nie chce, kiedy możemy utonąć w swoim własnym świecie. No właśnie, kluczowym słowem jest „czasem”.

    Hikaru zawsze chodzi ze słuchawkami na uszach – czy to idąc przez miasto, czy siedząc w szkole na zajęciach. Odcina się od świata zewnętrznego oraz stroni od rówieśników. Jednak podczas szkolnej wycieczki, gdy spaceruje po plaży ma miejsce niezwykłe zdarzenie i od tamtej pory dziewczyna nie jest już sama. Budzi się podczas zajęć w szkole i nie pamięta nic, co działo się od czasu tego wypadku. W swojej głowie słyszy głos kosmicznego przybysza, który przybył na naszą planetę, by zniszczyć potwora, który chce doprowadzić do zagłady ludzkości.

    „7 miliardów igieł” łączy w sobie elementy science-fiction jak i okruchów życia. W ciele Hikaru zagnieżdża się Tengai, który towarzyszy jej całymi dniami. Prosi ją, by pomogła mu zmierzyć się z wrogiem, który chce zniszczyć całą ich planetę. Z początku dziewczyna marzy tylko o tym, żeby się odczepił. Dlatego gdy ten mówi jej, że da jej spokój, gdy już ocalą świat, zgadza się mu pomóc. Aby odnaleźć wrogiego przybysza, Hikaru jest zmuszona do rozpoczęcia interakcji z innymi rówieśnikami, co nie jest dla niej łatwe. Jednak po czasie zaczyna się otwierać na świat, dzięki dwóm nowo poznanym dziewczynom. Prócz wydarzeń fantastycznych, możemy więc również zaobserwować tutaj przemianę psychiczną naszej bohaterki, której udaje się nawiązać nowe przyjaźnie.

    Po lekturze pierwszego tomu miałam uczucie, że ta manga mogłaby się skończyć w tym momencie i też byłoby dobrze. Jednak czekał na mnie jeszcze drugi, pełen zupełnie nowych wydarzeń i faktów, które czasem stwarzają nowe pytania, a czasem odpowiadają na stare. Zdecydowanie nie ma czasu na nudę, akcja cały czas brnie do przodu, wzbudzając w czytelniku nieprzemijającą ciekawość, dlatego nie chcę zdradzać żadnych dalszych szczegółów, jeśli chodzi o fabułę – trzeba to po prostu samemu przeczytać. Czasem jednak pewne wydarzenia sprawiają, że czytelnik może się lekko zgubić w tym, co się obecnie dzieje. Jedyną rzeczą, która mi trochę przeszkadzała, to nadzwyczaj spokojne reakcje znajomych Hikaru na wszystkie paranormalne rzeczy, które wokół niej miały miejsce.

    Czytając „7 miliardów igieł” nie da się przeoczyć wspaniałego warsztatu Nobuakiego Tadano, autora mangi, który z wielką dokładnością prezentuje nam najmniejsze szczegóły, zwłaszcza jeśli chodzi o tło i krajobrazy. Każda nowa strona zapewnia nam mistrzowsko wykończone kadry, które zachwycają przede wszystkim starannością wykonania.

    Obwoluty obydwu tomików przedstawiają Hikari i są po prostu cudowne – od samego patrzenia na nie aż chce się czytać. Pod nimi kryją się ich czarno-białe kopie. W oryginale seria w czterech tomach, jednak w polskiej wersji dostajemy dwa opasłe tomiszcze z serii Mega Manga od J.P.F., która jest większa i zarazem droższa od przeciętnego tomu. Jednak w tym przypadku było to jak najbardziej trafne posunięcie, ponieważ cała grafika jest dzięki temu lepiej wyeksponowana. Pierwsze kilka stron zarówno w pierwszym jak i w drugim tomie wydrukowanych jest w kolorze – co jest kolejną zaletą. Na końcu drugiej części znajduje się dodatek – jednorozdziałowa historia „Hikikomori – dziewczyna w słuchawkach”, która w niewielkim stopniu nawiązuje do Hikaru i jej problemu z asymilacją w społeczeństwie. Ostatnia strona to krótki opis autora, o którym niestety nie dowiadujemy się zbyt wiele, ponieważ woli nie ujawniać o sobie za dużo informacji.

    „7 miliardów igieł” to jedna z ciekawszych pozycji, z jakimi miałam ostatnio przyjemność się zetknąć. Bardzo dobrze się ją czyta (tu również zasługa tłumaczy, ponieważ w większości dialogi są bardzo naturalne), wzbudza zainteresowanie i jest genialnie wykonana. Jeśli szukacie historii innej niż większość wydawana na polskim rynku i macie chwilę, by zachwycić się rysunkowymi krajobrazami – nie wahajcie się i bierzcie się za lekturę!

  • Wiosenne przebudzenie Magnificonu

    MiOhi chyba również poczuło wiosnę, bowiem wczoraj szczodrze obsypało nas informacjami na temat tegorocznej, piętnastej już edycji Magnificonu. W pakiecie znajdziemy informacje o biletach, zgłoszeniach atrakcji, konkursach cosplay, pierwszym koncercie...Jest tego trochę, a wszystkie szczegóły dostępne są poniżej.

  • Ruszyła oficjalna strona Sakurakonu

    Wydłużenie do dwóch dni to nie jedyna nowość tegorocznego konwentu Sakurakon. Z myślą o wygodzie uczestników i biorąc pod uwagę wcześniejsze problemy, organizatorzy postanowili uruchomić oficjalną stronę wydarzenia. Znajdziecie tam nie tylko odpowiedzi na wszelkie nurtujące Was pytania odnośnie konwentu, ale także formularze zgłoszeniowe na helperów, do konkursu cosplay, czy dla twórców atrakcji. Strona jest cały czas aktualizowana, a link do niej znajdziecie tutaj oraz w naszym kalendarzu.

  • VI Dzień Kultury Japońskiej i Festiwal Kultur Azjatyckich pod patronatem

    Ósmego kwietnia Łódź pozna smak Azji. Wszystko za sprawą uczniów II LO im. Gabriela Narutowicza i grupy Japoński w dwójce, organizatorów VI Dnia Kultury Japońskiej oraz Festiwalu Kultur Azjatyckich. Pokazy sztuk walki, warsztaty, konkursy, cosplay, każdy miłośnik Orientu znajdzie tam coś dla siebie. Dlatego też miło nam poinformować że objęliśmy owo wydarzenie naszym patronatem medialnym. Tego typu inicjatywy z pewnością warte są uwagi.

  • Znamy pełny program czwartej edycji Ućkonu

    Pamiętacie jak wczoraj wspominaliśmy we Flashu o zbliżającym się Ućkonie i ile pysznych atrakcji na Was czeka? No to teraz możecie sobie je sprawdzić we własnym zakresie, bowiem na stronie Tanzaku dostępny jest już pełny program. Do wyboru, do koloru. Smacznie, zdrowo i wesoło. 

    Tabelkę znaleźć możecie w tym miejscu.

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #21

    W powietrzu coraz mocniej czuć już wiosnę. To niewątpliwie dobry znak, bo wiosną wszystko budzi się do życia, nawet w poniedziałki. W poniedziałki serwujemy Wam także porcję propozycji na nadchodzący weekend. Tym razem będzie to Lajconik, Arena Gier 2017 i smaczny Ućkon.

  • C4 jednak na Magnificonie

    Przepraszamy za małe opóźnienie, ale informacja ta przyszła do nas z zagranicy. Na tegorocznym Magnificon Expo odbędą się eliminacje do trzeciej edycji Clara Cow’s Cosplay Cup, czyli międzynarodowego, zrelaksowanego konkursu cosplay.

  • Recenzja mangi: Tsutomu Nihei - „Blame!”

    blame

    Blame!

    JPF

    Autor: Tsutomu Nihei
    Wydawnictwo: JPF
    Ilość tomów: 6
    Cena okładkowa: 63,00

    „Blame!” zdecydowanie jest tytułem przyciągającym wzrok swoim wydaniem. Powiększony format, piękna obwoluta, a do tego naprawdę solidna „treść”. Manga ta ewidentnie różni się od tych, z którymi dotychczas miałam do czynienia, i to nie tylko we względu na samą tematykę.

    W „Blame!” mamy doskonale oddaną stylistykę cyberpunkową. Mimo że nigdy nie lubowałam się w takowej, to przeglądając kolejne strony byłam nią coraz bardziej zachwycona i zaintrygowana (i coś czuję, że zrodziła się we mnie miłość do cyberpunku!). Autor kładzie bardzo duży nacisk na miejsce wydarzeń, co uwidacznia się poprzez naprawdę wspaniałe i nadzwyczajnie bogate w detale rysunki. Uważam, że jest to naprawdę bardzo ważne w tej historii, gdyż wprowadza czytelnika w ten świat tak bardzo, że można go niemalże poczuć całym sobą. Naprawdę, w kadry z tak piękną cyberpunkową architekturą mogłabym wpatrywać się godzinami i ciągle wynajdywać w nich ciekawe smaczki!
    Na wstępie wspomniałam, że manga jest pełna „treści”. Wyraziłam się tak, ponieważ manga raczy nas naprawdę skromną warstwą dialogową. Powala za to wspaniałą, niemalże „niemą” fabułą, pełną akcji i niejasności. Miałam pewne obawy co do samej historii, gdyż po przeczytaniu „Abary” Tsutomu Nihei bardzo długo składałam w głowie wątki w logiczną całość. Sądziłam, że ten sam problem będę miała z „Blame!”. Nie było jednak tak źle! Mimo bardzo podobnych zabiegów, małej ilości tekstu i niewielu odpowiedzi fabuła jest znacznie łatwiejsza do zrozumienia. Do tego akcja wciąga tak bardzo, że mimo grubości tomów chłonie się całość bardzo szybko i ma się ochotę na więcej. Kreacja samych bohaterów to również coś, co zasługuje na ogromną pochwałę. Różnorodność postaci czy ras wpływa bardzo dobrze na odbiór opowieści. Już na podstawie samego ich wyglądu czytelnik ma szanse na zbudowanie sobie opinii o każdej pojawiającej się nowej postaci, nie wspominając już o tym, jak niektóre z nich budzą niesamowity niepokój i zainteresowanie... Całość po prostu zachwyca! A cosplayera kusi...

    Jeśli chodzi o samą fabułę, to akcja rozgrywa się w niesamowicie tajemniczym miejscu – w czymś przypominającym ogromny pionowy „tunel” o wielu tysiącach kondygnacji (pięter). W tym właśnie świecie poznajemy bohatera o imieniu Killy, który wędruje po wspomnianych kondygnacjach, poszukując genu terminala sieciowego. W czasach, w których żyje Killy, gen ten jest już prawie niespotykany. Dowiadujemy się również, że w świecie bohatera panowała jakaś epidemia, która powodowała zmiany w genotypach. Wśród bardzo różnorodnych postaci (mniej lub bardziej cybernetycznych) Killy zdaje się być zupełnie zwyczajnym człowiekiem. Ma jednak potężną broń, która niejednokrotnie pomagała mu w podróży – Emiter Grawitonów (wyglądający zupełnie jak pistolet). Pewne jest też to, że w „Blame!” nie brakuje scen walk i emocjonujących akcji.

    Jest to bardzo specyficzna manga (co zdaje się być charakterystyczną cechą autora), ale z pewnością mogę ją polecić. Jest warta, by się z nią zapoznać chociażby ze względu na to, jak bardzo wyróżnia się na tle innych wydawnictw dostępnych na naszym rynku, oraz wspaniałe rysunki. A jeśli ktoś lubuje się w klimatach cyberpunku – to zdecydowanie jest to pozycja obowiązkowa!

  • Bytom wraca na konwentową mapę Polski

    Znamy lokalizację drugiego konwentu spod szyldu Tsuru. Odbywający się w dniach 15-17 lipca Mochicon zorganizowany zostanie w Państwowej Szkole Budownictwa w Bytomiu przy ul. Powstańców Śląskich 10, gdzie wcześniej  odbyły się takie imprezy, jak Balcon, Animachina, czy DoubleBack. Bogate doświadczenie konwentowe to jednak nie wszystko, bowiem szkoła położona jest w bardzo dogodnej lokalizacji, około 30 minut od centrum Katowic. Niebawem pojawią się także informacje dotyczące wystawców, helperów i punktów programu, dlatego nie regulujcie odbiorników!

  • Recenzja mangi: Masashi Kishimoto, Tomohito Ohsaki - „Tajemna historia Sakury”

    tajemna historia sakury

    Tajemna historia Sakury

    JPF

    Autor: Masashi Kishimoto, Tomohito Ohsaki
    Wydawnictwo: J.P.Fantastica
    Ilość tomów: 1
    Cena okładkowa: 24,90 zł

    Sakura Haruno jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w „Naruto”. Dziewczyna posiada liczne grono fanów, którzy gorąco jej kibicują, ale istnieje również spora grupa osób, które szczerze jej nienawidzą. Osobiście zaliczam się raczej do tego drugiego rodzaju, jednak w mojej recenzji postaram się być obiektywna.

    Autorami nowelki „Tajemna historia Sakury – Miłość niesiona wiosennym wiatrem” są Masashi Kishimoto i Tomohito Ohsaki. Pierwszego z twórców nikomu chyba przedstawiać i opisywać nie trzeba, natomiast drugi z nich uznawany jest za cenionego autora utworów historycznych i komediowych. Napisał również powieści związane z serią „Gintama”.

    Akcja noweli skupia się wokół czwórki bohaterów: Sakury, Ino Yamanaki, Saia oraz Sasuke Uchihy. Głównym wątkiem fabuły jest dochodzenie prowadzone w związku z atakami na ważne osobistości państwa oraz rzekomym spiskiem Sasuke, który szuka sprzymierzeńców mogących pomóc mu w zniszczeniu Konohy. Czy młodym Uchihą faktycznie ponownie zawładnęła nienawiść i pragnie zagłady wioski, jej mieszkańców oraz swoich przyjaciół? A może ktoś się pod niego podszywa? Czy w ataki terrorystyczne na przedstawicieli państwa zamieszani są skrytobójcy? Odpowiedzi na te pytania stara się znaleźć drużyna złożona z Sakury, Saia i Ino.

    Patrząc na podtytuł nowelki – „Miłość niesiona wiosennym wiatrem” – liczyłam na to, że Masashi Kishimoto wreszcie trochę bardziej rozwinie wątek miłosny Sasuke i Sakury. Niestety, czekało mnie rozczarowanie. Owszem, nowela opisuje gorące uczucia dziewczyny, ale nie wspomina ani słowem o uczuciach młodego Uchihy. Czyli mamy powtórkę z rozrywki – Sakurę, która wzdycha do Sasuke, a on sam nie zwraca na nią większej uwagi. Dokładnie tak samo, jak w zwykłej serii „Naruto”. Wątek miłosny Ino i Saia też jest bardzo okrojony. Autor w ogóle nie zagłębia się w ich uczucia. W sumie wszystkie opisy skupiają się głównie na śledztwie, walce i intencjach terrorystów.

    Samo dochodzenie też nie jest zbyt ciekawe. Opisy są bardzo lapidarne, a akcja wartko zmierza do przodu. Bohaterowie bardzo szybko odkrywają, kto stoi za zamachami. Nie ma żadnych trzymających czytelnika w napięciu niepewności czy zagadek, które muszą rozwiązać młodzi ninja. Mam wrażenie, że wszystkie wydarzania zostały opisane bardzo pobieżnie. Czarne charaktery nie posiadają żadnej ciekawej historii czy przeszłości. Niby pojawia się jakiś zarys wydarzeń z życia jednego z nich, który pchnął tego człowieka do zejścia na złą drogę, ale jest on bardzo krótki i według mnie wciśnięty trochę na siłę.

    Epizodycznie pojawiają się też inni bohaterowie, jak Kakashi, Naruto czy Hinata. Miałam nadzieję, że wprowadzą oni trochę humoru do historii. Tutaj czekało mnie kolejne rozczarowanie. Nowelka, przynajmniej według mnie, nie jest ani trochę zabawna. Żadna wypowiedź bohatera czy scenka mnie nie rozśmieszyły.

    Sięgając po tę pozycję liczyłam na to, że dowiem się czegoś więcej o poszczególnych bohaterach i odkryję wreszcie, jak to było z Sasuke i Sakurą. Niestety, nic takiego nie miało miejsca. Przeczytałam po prostu kolejny opis miłości Sakury i historię walki dobra ze złem, jakich pełno w „Naruto”.

    Jeśli lubicie Sakurę, to możecie przeczytać nowelkę. Jeśli jednak tak jak ja nie przepadacie za tą postacią, spokojnie możecie podarować sobie tę pozycję. Niczego nie stracicie.

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #19

    Poniedziałek wcale nie musi być zły. Wystarczy spojrzeć w kalendarz i od razu człowiekowi poprawia się humor. Jak mogłoby być inaczej, skoro już w ten weekend kolejna dawka wielkiego e-sportu na Intel Extreme Masters 2017: CS:GO i SC2? Do tego bydgoski Bykon, Pruszkowski Weekend Fantastyki i planszówkowy Ballcon. Chcecie wiedzieć więcej? Sprawdźcie więc nasz Poniedziałkowy Flash Konwentowy.

  • Recenzja mangi: Ayuko Hatta - „Wilczyca i czarny książę”

    wilczyca i czarny ksiaze

    Wilczyca i czarny książę

    waneko

    Autor: Ayuko Hatta
    Wydawnictwo: Waneko
    Ilość tomów: 16 (zakończona)
    Cena okładkowa: 19,99 zł

    Erika Shinohara to typowa nastolatka, która po rozpoczęciu nauki w liceum próbuje się dopasować do swojej nowej klasy. Aby nie zostać odludkiem, zaprzyjaźnia się z dwoma dziewczynami, które uwielbiają przechwalać się swoimi chłopakami. Sama oczywiście nie ma i nigdy nie miała chłopaka, więc postanawia skłamać. Udaje przed nimi, że jest w cudownym związku, ale przez przypadek dowiaduje się, że jej "przyjaciółki" nie do końca wierzą w jego istnienie. To skłania Erikę to zrobienia zdjęcia pierwszemu lepszemu przystojnemu chłopakowi, którego spotkała na mieście i pokazania go dziewczynom jako dowód, że naprawdę posiada partnera. I tu zaczyna się cała nasza historia, ponieważ okazuje się, że Sata, bohater miłosnych opowieści Eriki, chodzi z nią do tej samej szkoły. Dziewczyna postanawia porozmawiać z nim i przyznać się do swoich kłamstw. Ten natomiast zgadza się udawać jej chłopaka, pod warunkiem, że Erika zostanie jego... psem.


    "Wilczyca i czarny książę" to kolejny tytuł z gatunku shoujo, który został zekranizowany w 2014 roku w postaci 12 odcinków anime. Jest to jeden z wielu szkolnych romansów, którego akcja rozgrywa się, gdy nasi bohaterowie są licealistami. Biorąc to pod uwagę, zabierając się za lekturę pierwszego tomu spodziewałam się raczej czegoś, co będzie przyjemne i lekkie, jednak skończyłam czytać z dość mieszanymi uczuciami.
    Na pierwszy ogień autorka pokazuje nam Erikę i jej "przyjaciółki", które są nadzwyczaj irytujące. Serio, dziewczyny w romansach zwykle są nie do zniesienia, ale te przekraczają wszelkie granice. Na szczęście później robią się trochę bardziej znośne (może dlatego, że jest ich mniej?). Shinohara przez cały tomik jest dla mnie postacią zupełnie bez wyrazu – nie ma jakichś specjalnych cech charakteru, które w jakikolwiek sposób by ją wyróżniały, a jedyne, czego się o niej dowiadujemy to to, że bardzo chciałaby mieć chłopaka. Natomiast Kyouya Sata, cóż... Nie mam pojęcia, co o nim myśleć. Odnoszę wrażenie, że ma wątpliwe społecznie zboczenie na punkcie psów i zachowuje się co najmniej dziwnie. Kreowany jest na postać o dwóch osobowościach - jedną znaną wszystkim, wspaniałego "księcia" i drugą, tą "złą" i sadystyczną. Pomniejszą rolę gra tutaj też najlepsza przyjaciółka Eriki, która wydaje się być jedyną postacią zachowującą zdrowy rozsądek.
    Fabuła przebiega tak, jak ma to miejsce w każdym romansie - wspólny wypad nad morze, choroba Kyouya Sata i Erika nadciągająca z pomocą... Czyli dość banalnie i przewidywalnie. Nie ma tu nic zaskakującego. Pod koniec nasza bohaterka uświadamia sobie, że szukając miłości, może mogłaby dać szansę naszemu tytułowemu księciu.


    Nie chcę mówić, że ta manga jest zła – bo nie jest. Jest za to bardzo ładnie narysowana, to przede wszystkim. Nie jest to pierwsza pozycja tej autorki (o czym wspomina w swoim przywitaniu na samym początku) i to widać. Fabularnie przebiega... prawidłowo. Bo czego nowego spodziewać się po kolejnym romansie? Tylko samo rozpoczęcie perypetii naszej dwójki głównych bohaterów jest dość infantylne. Nie czyta się jej tak źle, kiedy zignoruje się dwie upierdliwe przyjaciółki i czasem lekkie przekoloryzowanie tej "ciemniejszej strony" Kyouya Sata.
    Przejdźmy do strony technicznej – na obwolucie pierwszego tomu mamy oczywiście naszego zabójczo przystojnego księcia. Niespecjalnie podoba mi się czcionka tytułu - ale wiadomo, to już raczej kwestia gustu. Na okładce nie ma nic ciekawego – zwykła, szara, z tytułem mangi. Na samym początku mamy spis treści - nie jest on zbytnio przydatny, bo strony są w większości nieponumerowane, ale jest. Dalej w mandze po boku strony mamy dwa dopiski autorki mangi, która opowiada trochę o swoim życiu i perypetiach z fryzjerką.
    Jeśli chodzi o tłumaczenie – czytało się raczej przyjemnie, w większości wypowiedzi były stylizowane na język młodzieżowy, ale jest jedna rzecz, która mnie drażniła – słowo "wkuźwia". To psuło każdą wypowiedź, w jakiej się pojawiło, bo ani nie brzmi dobrze, ani nigdzie nie pasuje.
    Podsumowując – jeśli jesteś fanem romansów, myślę, że tytuł przypadnie ci do gustu, bo im dalej w las, tym lepiej. Jeśli nie – raczej sobie odpuść i poczytaj coś innego.

  • Relacja z konwentu Aishiteru – Wrocław, „Miłość” w różnych językach.

    Kilka dni przed walentynkami, a dokładnie 11-12 lutego, odbyła się pierwsza edycja konwentu Aishiteru. Zorganizowany przez Wrocław Mangowcy oraz Wonderful Wonder Festiwal, wzbudził duże zainteresowanie w fandomie. Wielu z Was wyczekiwało tegorocznej edycji Love, jednak niestety bezskutecznie i nie ma żadnych oficjalnych informacji czy się odbędzie. Na szczęście pojawił się on, który w tym roku wypełnił lukę w kalendarzu po Lovie. Jak było? Czy dało się poczuć miłosny klimat w powietrzu? Na te i wiele innych pytań odpowiedź znajdziecie w relacji, serdecznie zapraszam i życzę miłej lektury.

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #18

    Najbliższy weekend minie nam pod znakiem wielkich e-sportowych emocji, a to za sprawą Intel Extreme Masters 2017: League of Legends. Nie jest to jednak jedyne wydarzenie, na które możecie się udać w tym tygodniu, bowiem najbliższa sobota i niedziela to także konwent Liskon. Chcecie wiedzieć więcej? Po szczegóły zapraszamy do naszego Poniedziałkowego Flasha Konwentowego.

  • Znamy datę tegorocznego Magnificon EXPO

    Wiele było pytań i spekulacji odnośnie kolejnej edycji Magnificonu. Obawiano się nawet, że konwent w ogóle nie dojdzie do skutku. MiOhi przerwało jednak milczenie i oficjalnie podało datę Magnificon EXPO 2017, które tym razem odbędzie się w dniach 26-28 maja. Z niecierpliwością czekamy teraz na więcej szczegółów.