Manga i anime

  • Recenzja mangi: Tsutomu Nihei - „Blame!”

    blame

    Blame!

    JPF

    Autor: Tsutomu Nihei
    Wydawnictwo: JPF
    Ilość tomów: 6
    Cena okładkowa: 63,00

    „Blame!” zdecydowanie jest tytułem przyciągającym wzrok swoim wydaniem. Powiększony format, piękna obwoluta, a do tego naprawdę solidna „treść”. Manga ta ewidentnie różni się od tych, z którymi dotychczas miałam do czynienia, i to nie tylko we względu na samą tematykę.

    W „Blame!” mamy doskonale oddaną stylistykę cyberpunkową. Mimo że nigdy nie lubowałam się w takowej, to przeglądając kolejne strony byłam nią coraz bardziej zachwycona i zaintrygowana (i coś czuję, że zrodziła się we mnie miłość do cyberpunku!). Autor kładzie bardzo duży nacisk na miejsce wydarzeń, co uwidacznia się poprzez naprawdę wspaniałe i nadzwyczajnie bogate w detale rysunki. Uważam, że jest to naprawdę bardzo ważne w tej historii, gdyż wprowadza czytelnika w ten świat tak bardzo, że można go niemalże poczuć całym sobą. Naprawdę, w kadry z tak piękną cyberpunkową architekturą mogłabym wpatrywać się godzinami i ciągle wynajdywać w nich ciekawe smaczki!
    Na wstępie wspomniałam, że manga jest pełna „treści”. Wyraziłam się tak, ponieważ manga raczy nas naprawdę skromną warstwą dialogową. Powala za to wspaniałą, niemalże „niemą” fabułą, pełną akcji i niejasności. Miałam pewne obawy co do samej historii, gdyż po przeczytaniu „Abary” Tsutomu Nihei bardzo długo składałam w głowie wątki w logiczną całość. Sądziłam, że ten sam problem będę miała z „Blame!”. Nie było jednak tak źle! Mimo bardzo podobnych zabiegów, małej ilości tekstu i niewielu odpowiedzi fabuła jest znacznie łatwiejsza do zrozumienia. Do tego akcja wciąga tak bardzo, że mimo grubości tomów chłonie się całość bardzo szybko i ma się ochotę na więcej. Kreacja samych bohaterów to również coś, co zasługuje na ogromną pochwałę. Różnorodność postaci czy ras wpływa bardzo dobrze na odbiór opowieści. Już na podstawie samego ich wyglądu czytelnik ma szanse na zbudowanie sobie opinii o każdej pojawiającej się nowej postaci, nie wspominając już o tym, jak niektóre z nich budzą niesamowity niepokój i zainteresowanie... Całość po prostu zachwyca! A cosplayera kusi...

    Jeśli chodzi o samą fabułę, to akcja rozgrywa się w niesamowicie tajemniczym miejscu – w czymś przypominającym ogromny pionowy „tunel” o wielu tysiącach kondygnacji (pięter). W tym właśnie świecie poznajemy bohatera o imieniu Killy, który wędruje po wspomnianych kondygnacjach, poszukując genu terminala sieciowego. W czasach, w których żyje Killy, gen ten jest już prawie niespotykany. Dowiadujemy się również, że w świecie bohatera panowała jakaś epidemia, która powodowała zmiany w genotypach. Wśród bardzo różnorodnych postaci (mniej lub bardziej cybernetycznych) Killy zdaje się być zupełnie zwyczajnym człowiekiem. Ma jednak potężną broń, która niejednokrotnie pomagała mu w podróży – Emiter Grawitonów (wyglądający zupełnie jak pistolet). Pewne jest też to, że w „Blame!” nie brakuje scen walk i emocjonujących akcji.

    Jest to bardzo specyficzna manga (co zdaje się być charakterystyczną cechą autora), ale z pewnością mogę ją polecić. Jest warta, by się z nią zapoznać chociażby ze względu na to, jak bardzo wyróżnia się na tle innych wydawnictw dostępnych na naszym rynku, oraz wspaniałe rysunki. A jeśli ktoś lubuje się w klimatach cyberpunku – to zdecydowanie jest to pozycja obowiązkowa!

  • Bytom wraca na konwentową mapę Polski

    Znamy lokalizację drugiego konwentu spod szyldu Tsuru. Odbywający się w dniach 15-17 lipca Mochicon zorganizowany zostanie w Państwowej Szkole Budownictwa w Bytomiu przy ul. Powstańców Śląskich 10, gdzie wcześniej  odbyły się takie imprezy, jak Balcon, Animachina, czy DoubleBack. Bogate doświadczenie konwentowe to jednak nie wszystko, bowiem szkoła położona jest w bardzo dogodnej lokalizacji, około 30 minut od centrum Katowic. Niebawem pojawią się także informacje dotyczące wystawców, helperów i punktów programu, dlatego nie regulujcie odbiorników!

  • Recenzja mangi: Masashi Kishimoto, Tomohito Ohsaki - „Tajemna historia Sakury”

    tajemna historia sakury

    Tajemna historia Sakury

    JPF

    Autor: Masashi Kishimoto, Tomohito Ohsaki
    Wydawnictwo: J.P.Fantastica
    Ilość tomów: 1
    Cena okładkowa: 24,90 zł

    Sakura Haruno jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w „Naruto”. Dziewczyna posiada liczne grono fanów, którzy gorąco jej kibicują, ale istnieje również spora grupa osób, które szczerze jej nienawidzą. Osobiście zaliczam się raczej do tego drugiego rodzaju, jednak w mojej recenzji postaram się być obiektywna.

    Autorami nowelki „Tajemna historia Sakury – Miłość niesiona wiosennym wiatrem” są Masashi Kishimoto i Tomohito Ohsaki. Pierwszego z twórców nikomu chyba przedstawiać i opisywać nie trzeba, natomiast drugi z nich uznawany jest za cenionego autora utworów historycznych i komediowych. Napisał również powieści związane z serią „Gintama”.

    Akcja noweli skupia się wokół czwórki bohaterów: Sakury, Ino Yamanaki, Saia oraz Sasuke Uchihy. Głównym wątkiem fabuły jest dochodzenie prowadzone w związku z atakami na ważne osobistości państwa oraz rzekomym spiskiem Sasuke, który szuka sprzymierzeńców mogących pomóc mu w zniszczeniu Konohy. Czy młodym Uchihą faktycznie ponownie zawładnęła nienawiść i pragnie zagłady wioski, jej mieszkańców oraz swoich przyjaciół? A może ktoś się pod niego podszywa? Czy w ataki terrorystyczne na przedstawicieli państwa zamieszani są skrytobójcy? Odpowiedzi na te pytania stara się znaleźć drużyna złożona z Sakury, Saia i Ino.

    Patrząc na podtytuł nowelki – „Miłość niesiona wiosennym wiatrem” – liczyłam na to, że Masashi Kishimoto wreszcie trochę bardziej rozwinie wątek miłosny Sasuke i Sakury. Niestety, czekało mnie rozczarowanie. Owszem, nowela opisuje gorące uczucia dziewczyny, ale nie wspomina ani słowem o uczuciach młodego Uchihy. Czyli mamy powtórkę z rozrywki – Sakurę, która wzdycha do Sasuke, a on sam nie zwraca na nią większej uwagi. Dokładnie tak samo, jak w zwykłej serii „Naruto”. Wątek miłosny Ino i Saia też jest bardzo okrojony. Autor w ogóle nie zagłębia się w ich uczucia. W sumie wszystkie opisy skupiają się głównie na śledztwie, walce i intencjach terrorystów.

    Samo dochodzenie też nie jest zbyt ciekawe. Opisy są bardzo lapidarne, a akcja wartko zmierza do przodu. Bohaterowie bardzo szybko odkrywają, kto stoi za zamachami. Nie ma żadnych trzymających czytelnika w napięciu niepewności czy zagadek, które muszą rozwiązać młodzi ninja. Mam wrażenie, że wszystkie wydarzania zostały opisane bardzo pobieżnie. Czarne charaktery nie posiadają żadnej ciekawej historii czy przeszłości. Niby pojawia się jakiś zarys wydarzeń z życia jednego z nich, który pchnął tego człowieka do zejścia na złą drogę, ale jest on bardzo krótki i według mnie wciśnięty trochę na siłę.

    Epizodycznie pojawiają się też inni bohaterowie, jak Kakashi, Naruto czy Hinata. Miałam nadzieję, że wprowadzą oni trochę humoru do historii. Tutaj czekało mnie kolejne rozczarowanie. Nowelka, przynajmniej według mnie, nie jest ani trochę zabawna. Żadna wypowiedź bohatera czy scenka mnie nie rozśmieszyły.

    Sięgając po tę pozycję liczyłam na to, że dowiem się czegoś więcej o poszczególnych bohaterach i odkryję wreszcie, jak to było z Sasuke i Sakurą. Niestety, nic takiego nie miało miejsca. Przeczytałam po prostu kolejny opis miłości Sakury i historię walki dobra ze złem, jakich pełno w „Naruto”.

    Jeśli lubicie Sakurę, to możecie przeczytać nowelkę. Jeśli jednak tak jak ja nie przepadacie za tą postacią, spokojnie możecie podarować sobie tę pozycję. Niczego nie stracicie.

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #19

    Poniedziałek wcale nie musi być zły. Wystarczy spojrzeć w kalendarz i od razu człowiekowi poprawia się humor. Jak mogłoby być inaczej, skoro już w ten weekend kolejna dawka wielkiego e-sportu na Intel Extreme Masters 2017: CS:GO i SC2? Do tego bydgoski Bykon, Pruszkowski Weekend Fantastyki i planszówkowy Ballcon. Chcecie wiedzieć więcej? Sprawdźcie więc nasz Poniedziałkowy Flash Konwentowy.

  • Recenzja mangi: Ayuko Hatta - „Wilczyca i czarny książę”

    wilczyca i czarny ksiaze

    Wilczyca i czarny książę

    waneko

    Autor: Ayuko Hatta
    Wydawnictwo: Waneko
    Ilość tomów: 16 (zakończona)
    Cena okładkowa: 19,99 zł

    Erika Shinohara to typowa nastolatka, która po rozpoczęciu nauki w liceum próbuje się dopasować do swojej nowej klasy. Aby nie zostać odludkiem, zaprzyjaźnia się z dwoma dziewczynami, które uwielbiają przechwalać się swoimi chłopakami. Sama oczywiście nie ma i nigdy nie miała chłopaka, więc postanawia skłamać. Udaje przed nimi, że jest w cudownym związku, ale przez przypadek dowiaduje się, że jej "przyjaciółki" nie do końca wierzą w jego istnienie. To skłania Erikę to zrobienia zdjęcia pierwszemu lepszemu przystojnemu chłopakowi, którego spotkała na mieście i pokazania go dziewczynom jako dowód, że naprawdę posiada partnera. I tu zaczyna się cała nasza historia, ponieważ okazuje się, że Sata, bohater miłosnych opowieści Eriki, chodzi z nią do tej samej szkoły. Dziewczyna postanawia porozmawiać z nim i przyznać się do swoich kłamstw. Ten natomiast zgadza się udawać jej chłopaka, pod warunkiem, że Erika zostanie jego... psem.


    "Wilczyca i czarny książę" to kolejny tytuł z gatunku shoujo, który został zekranizowany w 2014 roku w postaci 12 odcinków anime. Jest to jeden z wielu szkolnych romansów, którego akcja rozgrywa się, gdy nasi bohaterowie są licealistami. Biorąc to pod uwagę, zabierając się za lekturę pierwszego tomu spodziewałam się raczej czegoś, co będzie przyjemne i lekkie, jednak skończyłam czytać z dość mieszanymi uczuciami.
    Na pierwszy ogień autorka pokazuje nam Erikę i jej "przyjaciółki", które są nadzwyczaj irytujące. Serio, dziewczyny w romansach zwykle są nie do zniesienia, ale te przekraczają wszelkie granice. Na szczęście później robią się trochę bardziej znośne (może dlatego, że jest ich mniej?). Shinohara przez cały tomik jest dla mnie postacią zupełnie bez wyrazu – nie ma jakichś specjalnych cech charakteru, które w jakikolwiek sposób by ją wyróżniały, a jedyne, czego się o niej dowiadujemy to to, że bardzo chciałaby mieć chłopaka. Natomiast Kyouya Sata, cóż... Nie mam pojęcia, co o nim myśleć. Odnoszę wrażenie, że ma wątpliwe społecznie zboczenie na punkcie psów i zachowuje się co najmniej dziwnie. Kreowany jest na postać o dwóch osobowościach - jedną znaną wszystkim, wspaniałego "księcia" i drugą, tą "złą" i sadystyczną. Pomniejszą rolę gra tutaj też najlepsza przyjaciółka Eriki, która wydaje się być jedyną postacią zachowującą zdrowy rozsądek.
    Fabuła przebiega tak, jak ma to miejsce w każdym romansie - wspólny wypad nad morze, choroba Kyouya Sata i Erika nadciągająca z pomocą... Czyli dość banalnie i przewidywalnie. Nie ma tu nic zaskakującego. Pod koniec nasza bohaterka uświadamia sobie, że szukając miłości, może mogłaby dać szansę naszemu tytułowemu księciu.


    Nie chcę mówić, że ta manga jest zła – bo nie jest. Jest za to bardzo ładnie narysowana, to przede wszystkim. Nie jest to pierwsza pozycja tej autorki (o czym wspomina w swoim przywitaniu na samym początku) i to widać. Fabularnie przebiega... prawidłowo. Bo czego nowego spodziewać się po kolejnym romansie? Tylko samo rozpoczęcie perypetii naszej dwójki głównych bohaterów jest dość infantylne. Nie czyta się jej tak źle, kiedy zignoruje się dwie upierdliwe przyjaciółki i czasem lekkie przekoloryzowanie tej "ciemniejszej strony" Kyouya Sata.
    Przejdźmy do strony technicznej – na obwolucie pierwszego tomu mamy oczywiście naszego zabójczo przystojnego księcia. Niespecjalnie podoba mi się czcionka tytułu - ale wiadomo, to już raczej kwestia gustu. Na okładce nie ma nic ciekawego – zwykła, szara, z tytułem mangi. Na samym początku mamy spis treści - nie jest on zbytnio przydatny, bo strony są w większości nieponumerowane, ale jest. Dalej w mandze po boku strony mamy dwa dopiski autorki mangi, która opowiada trochę o swoim życiu i perypetiach z fryzjerką.
    Jeśli chodzi o tłumaczenie – czytało się raczej przyjemnie, w większości wypowiedzi były stylizowane na język młodzieżowy, ale jest jedna rzecz, która mnie drażniła – słowo "wkuźwia". To psuło każdą wypowiedź, w jakiej się pojawiło, bo ani nie brzmi dobrze, ani nigdzie nie pasuje.
    Podsumowując – jeśli jesteś fanem romansów, myślę, że tytuł przypadnie ci do gustu, bo im dalej w las, tym lepiej. Jeśli nie – raczej sobie odpuść i poczytaj coś innego.

  • Relacja z konwentu Aishiteru – Wrocław, „Miłość” w różnych językach.

    Kilka dni przed walentynkami, a dokładnie 11-12 lutego, odbyła się pierwsza edycja konwentu Aishiteru. Zorganizowany przez Wrocław Mangowcy oraz Wonderful Wonder Festiwal, wzbudził duże zainteresowanie w fandomie. Wielu z Was wyczekiwało tegorocznej edycji Love, jednak niestety bezskutecznie i nie ma żadnych oficjalnych informacji czy się odbędzie. Na szczęście pojawił się on, który w tym roku wypełnił lukę w kalendarzu po Lovie. Jak było? Czy dało się poczuć miłosny klimat w powietrzu? Na te i wiele innych pytań odpowiedź znajdziecie w relacji, serdecznie zapraszam i życzę miłej lektury.

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #18

    Najbliższy weekend minie nam pod znakiem wielkich e-sportowych emocji, a to za sprawą Intel Extreme Masters 2017: League of Legends. Nie jest to jednak jedyne wydarzenie, na które możecie się udać w tym tygodniu, bowiem najbliższa sobota i niedziela to także konwent Liskon. Chcecie wiedzieć więcej? Po szczegóły zapraszamy do naszego Poniedziałkowego Flasha Konwentowego.

  • Znamy datę tegorocznego Magnificon EXPO

    Wiele było pytań i spekulacji odnośnie kolejnej edycji Magnificonu. Obawiano się nawet, że konwent w ogóle nie dojdzie do skutku. MiOhi przerwało jednak milczenie i oficjalnie podało datę Magnificon EXPO 2017, które tym razem odbędzie się w dniach 26-28 maja. Z niecierpliwością czekamy teraz na więcej szczegółów.

  • Relacja z konwentu: Aishiteru 2017 - Czy to Love Anime!? Nie, to Aishiteru!

    Wszyscy czekaliśmy na informacje odnośnie tegorocznej edycji konwentu Love Anime!. Jak zaznaczyłem w TYM ARTYKULE, ciężko było uzyskać jakiekolwiek jednoznaczne informacje na ten temat. Niemniej w kalendarzu konwentów mangowych na luty, pojawiła się inna impreza o tematyce miłosnej. I to w dodatku we Wrocławiu! Myślę, że wielu ludzi pokładało nadzieję w tym wydarzeniu, jako swoistym zastępstwie znanego i lubianego eventu grupy MiOhi. Przełożyło się to na około 650 uczestników (nie licząc obsługi), co jest całkiem niezłym wynikiem jak na debiut.

  • Publicystyka: Co z Magnificonem 2017, czyli czego MiOhi nam nie mówi

    Ostatnimi czasy w fandomie mangowym dzieje się sporo, o czym statystyczny (żeby nie napisać "randomowy") uczestnik nie jest informowany. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest niezbyt dobrze prowadzona polityka PR-owa. Ale zacznijmy od początku.

  • Przedpłaty nawet w kolejce

    W związku z dużym zainteresowaniem biletami na konwent Aishiteru, organizatorzy postanowili wykorzystać możliwości ich systemu rezerwacyjnego i przedłużyli możliwość zakupu wejściówek w formie przedpłaty do 11 lutego. Oznacza to tyle, że będziecie mogli się w nie zaopatrzyć nawet stojąc już w kolejce do głównych drzwi. A później ominąć kolejkę i ograniczyć czas potrzebny na akredytację. Oczywiście, nadal będzie można nabyć bilety za gotówkę, odpowiednio w cenie 30 lub 40 zł, w zależności od tego, na jak długo przybywacie. Przedpłaty dokonać możecię tutaj.

  • Zmiany w konkursie cosplay w czasie Aishiteru

    Ważna informacja dotycząca konkursu cosplay w czasie zbliżającego się Aishiteru. Po pierwsze, wydłużony został termin nadsyłania zgłoszeń na konkurs. Możecie to zrobić jeszcze do 9 lutego. Po drugie, z uwagi na niewielką ilość zgłoszeń w kategorii “OC”, możecie liczyć na dodatkowe nagrody w pozostałych dwóch kategoriach. Innymi słowy poza “debiutami”, w konkursie na najlepszy strój rozdane zostaną aż 3 nagrody. Dodatkowe szczegóły oraz regulamin konkursu znajdziecie tutaj.

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #16

    Trudno już powiedzieć, czy powietrze wokół nas gęste jest od zawieszonego w nim pyłu, czy od oparów miłości, które zwiastują zbliżający się 14 dzień lutego. A może tak naprawdę nie ma tu różnicy? Faktem jest natomiast, że najbliższy weekend bogaty będzie w wydarzenia, a dowiecie się o nich z naszego Poniedziałkowego Flasha Konwentowego.

  • Ruszyła przedsprzedaż biletów na Bykon

    Ruszyła przedsprzedaż biletów na Bykon. Bilety nabyć możecie za pomocą specjalnego formularza, dostępnego na stronie wydarzenia. Obecnie w puli czeka na Was 300 wejściówek z gwarancją noclegu na terenie konwentu, każda w cenie 25 zł. Sama przedsprzedaż potrwa do końca lutego, chyba że wszystkie bilety zostaną wykupione wcześniej. W takim przypadku uruchomiona zostanie tura dodatkowa, trwająca od 24 lutego do 1 marca. Istnieje także możliwość zakupu biletu już na miejscu, z tym że jego cena wynosić będzie wtedy 30 zł, a dodatkowo nie będziecie mieli zagwarantowanego noclegu.

  • Ruszyła sprzedaż biletów na Ućkon 4

    Najsmaczniejszy konwent tego roku - Ućkon, rozpoczął wczoraj pierwszą turę rezerwacji biletów. W puli dostępne są póki co jedynie karnety dwudniowe, a sama rejestracja potrwa do 11 lutego. Dla spóźnialskich oraz osób, które preferują opcję wejścia jedynie w sobotę, dostępna będzie druga tura rejestracji, odbywająca się między 12 lutego a 4 marca. Wejściówki nabyć możecie za pośrednictwem serwisu Fouton. Istnieje także możliwość zakupu biletów na miejscu. Dodatkowo, na stronie Tanzaku pojawiły się formularze zgłoszeniowe dla wystawców, a także na helperów. Jeżeli zatem chcecie pomóc w organizacji wydarzenia, koniecznie się z nimi zapoznajcie.

  • Relacja z konwentu: Namicon - dobre rozpoczęcie roku.

    Namicon Wrocław 14-15.01.2017r.

    Zimowy spokojny poranek, lekki mróz szczypał w twarz, a z nieba spadały delikatne płatki śniegu. Dzień zapowiadał się spokojnie i w takim oto klimacie odbył się po raz kolejny wrocławski konwent Namicon. Początek imprezy – sobota, godzina 10:00, koniec – niedziela, godzina 15:00. Przed zapoznaniem się z relacją prosimy zdjąć buty, serdecznie zapraszam do lektury.

  • Patronat medialny nad Sakurakon V

    Znów przenosimy się myślami w ciepłe objęcia piątego miesiąca roku, kiedy to kwitną kasztany, a wielu zdaje egzamin dojrzałości. Przenosimy się tam za sprawą konwentu Sakurakon V, który objęliśmy naszym patronatem medialnym. Odbędzie się on w Opolu i pomimo faktu, iż jest to już piąta edycja, po raz pierwszy konwent ten potrwa dwa dni, między 13 a 14 maja. Wydarzenie to z pewnością spodoba się wszystkim fanom Dalekiego Wschodu, nie tylko tym gustującym w tamtejszych animacjach, dlatego warto przyjrzeć się mu bliżej.

  • Ućkon 4 i pyszny patronat

    Patronat. To słowo ostatnio często przewija się w naszych wiadomościach. I bardzo nas to cieszy. A jeszcze bardziej cieszy nas fakt, że możemy pochwalić się Wam kolejnym, tym razem nad organizowanym przez Tanzaku konwentem Ućkon. Czwarta edycja zapowiada się naprawdę pysznie, a to za sprawą podejścia do kultury Dalekiego Wschodu od strony gastronomii. Innymi słowy, będzie dużo jedzenia. Jeżeli zatem jesteście głodni nowych smaków, zajrzyjcie do Łodzi między 18 a 19 marca. Podobno mają nowy dworzec.

  • Fantasmagoria VIII i patronat

    Bardzo miły mamy dzisiaj dzień, bo oto nasz smok spotkał się z orłem gnieźnieńskim, dzięki czemu możemy teraz ogłosić Wam kolejny patronat. Tym razem nad VIII edycją konwentu Fantasmagoria, który odbędzie się między 17 a 19 lutego. Niech jednak nazwa Was nie zwiedzie, bowiem poza fantastyką, swoje miejsce znajdą tam też fani mangi i anime, a także innych rzeczy nie do końca z tego świata. Zaiste, jest to godny powód, by odwiedzić naszą pierwszą stolicę.

  • Aishiteru muzycznie i w Internecie

    Mamy dla Was dwie ciekawostki związane ze zbliżającym się konwentem Aishiteru. Pierwsza z nich to ciekawostka muzyczna. Mianowicie zagra dla Was zespół Sir Fink Funk, których świat może nie jest do końca jednoznaczny, ale za to dostarcza naprawdę sporo pozytywnej energii, pokazując jednocześnie, że życie choć ciężkie, nie musi być nudne.

    Druga ciekawostka z pewnością ucieszy wszystkich, którym nie uda się dotrzeć do Wrocławia. Całą główną galę Aishiteru będziecie mogli obejrzeć na żywo, za pośrednictwem specjalnego live-streama. Póki co czekamy na więcej szczegółów, ale jak widać, nawet nieobecni nie będą samotni.