Manga i anime

  • Relacja z konwentu: AnimeCon Halloween 2017

    Konwent z duchami, wampirami i innymi potworami...

    W dniach 27-29 października odbyła się w Poznaniu pierwsza edycja konwentu AnimeCon Halloween. Event zorganizowany został przez anime24.pl - rozpoznawalny w Polsce portal dla miłośników popkultury japońskiej. Głównym motywem, ze względu na datę, był mrok związany z duchami, wampirami, czarownicami. AnimeCon odbył się na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich znanych z Pyrkonu czy PGA.

  • Animecon Halloween - zmiany i info na ostatnią chwilę

    Organizatorzy konwentu Animecon Halloween w Poznaniu długo milczeli. Nie podali żadnych informacji poza datą i miastem. Nic więc dziwnego, że kiedy nieco ponad miesiąc przed wydarzeniem zaczęto promocję, zadziało się bardzo dużo w krótkim czasie. Niestety, nie wpłynęło to zbyt dobrze na PR imprezy, co można zauważyć po ilości hejtu i krytyki względem organizacji. Nie pomogły nawet konkursy ze świetnymi nagrodami (laptopy za 6000 zł...). Zaistniał problem ze znalezieniem wielu konkretnych informacji, ponieważ wszystko było ogłaszane za pomocą Facebooka i nie ma właściwie strony www wydarzenia, która zawierałaby w jednym miejscu najważniejsze dane.

    Podsumujmy. W krótkim czasie ogłoszono adres imprezy i zgłoszenia na wystawców, helperów czy konkurs cosplay. Następnie zmieniono miejsce - wydarzenie, zamiast w szkole, odbędzie się na halach MTP znanych z Pyrkonów czy PGA, a zaledwie wczoraj przedłużono czas trwania o piątek (od godziny 19:00). I to jest pierwsza nowość, którą chcemy Wam przekazać.

    Pojawiały się także pytania o program atrakcji konwentu.

    A Wy? Czy wybieracie się na Animecon? Pamiętajcie, że jest to pierwsza edycja oraz debiut grupy Anime24, więc może warto jednak dać im szansę ;-)?

    Logo konwentu Animecon Halloween

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #50

    To już 50. wydanie Poniedziałkowego Flasha Konwentowego. Cieszymy się, że przez tyle tygodni mogliśmy polecać Wam kierunki wypraw i to nie tylko tych konwentowych. Obiecujemy, że tak prędko się nie poddamy! A teraz do rzeczy, czyli na co warto się wybrać w nadchodzący, ostatni weekend października? Tym razem padło na wiejący grozą AnimeCon Halloween.

  • AnimeCon zmienia lokalizację

    Jak już informowaliśmy, pierwsza w historii konwentów edycja AnimeConHalloween odbędzie się w Poznaniu. Jednak zmieniła się jej lokalizacja.

    Organizatorzy pierwotnie zaanonsowali, że konwent odbędzie się w szkole na Wichrowym Wzgórzu, ale po namowach fanów oraz wewnętrznych rozmowach zdecydowali się przenieść imprezę na Międzynarodowe Targi Poznańskie. Jest to niewątpliwie skok w górę, zarówno pod względem prestiżu lokalizacji, jak i jej rozmiarów. Tym bardziej warto więc zawitać do Poznania!

  • Recenzja mangi: Kumichi Yoshizuki - „Dar trzech króli”

    dar trzech kroli

    Dar trzech króli

    waneko

    Autor: Kumichi Yoshizuki
    Wydawnictwo: Waneko
    Ilość tomów: 1
    Cena okładkowa: 19,99 zł

    „Dar trzech króli” to historia o niezwykłej miłości dwójki młodych ludzi: Akari i Daichiego. Ona – wiecznie zapatrzona w niebo, zafascynowana gwiazdami, uwielbiana przez wszystkich i zwana dziewczyną zbyt piękną na astronoma. On – zupełne przeciwieństwo, jego wzrok zawsze był skierowany ku ziemi, interesowała go geologia. Od dzieciństwa byli nierozłączni i mimo przeciwieństw zakochali się w sobie. Złożyli obietnicę, że będą ze sobą już na zawsze. Jednak rozdzieliła ich śmierć.

    Piękna opowieść, w której Daichi pięć lat po śmierci swojej ukochanej wspina się na górę, na której zginęła Akari. Wspomnienia o miłości jego życia zaczynają zanikać. Ona zaś obserwuje go z miejsca zwanego Niebem i stara się za wszelką cenę uniemożliwić mu wejście na szczyt, przepełniona pragnieniem, by w końcu o niej zapomniał i żył własnym życiem. Opowieść o trudnej wędrówce Daichiego, którą obserwujemy zarówno z perspektywy Ziemi, jak i Nieba, przeplatana jest wspomnieniami.

    Po przeczytaniu kilku pierwszych stron nie byłam specjalnie przekonana do tej historii. Im dłużej czytałam, tym bardziej uświadamiałam sobie, jak błędne było moje pierwsze wrażenie. Świetnie poprowadzona narracja sprawia, że wydaje się, jakby uczucia i pragnienia Daichiego były naszymi własnymi i kibicujemy mu, by dotarł na szczyt, na spotkanie z Akari. Niesamowita historia to nie jedyna zaleta tej mangi. Postacie są bardzo wyraziste, a tła bardzo szczegółowo narysowane.

    „Dar Trzech Króli” to kolejna jednotomówka od wydawnictwa Waneko. Jest to chyba jedna z lepszych pozycji na polskiej scenie mangowej. Obwoluta jest bardzo ładna i świetnie oddaje klimat tej historii. Nie jest to zwykły romans, lecz doskonała historia zarówno z elementami humorystycznymi, jak i dramatycznymi, a także z bardzo dobrze przemyślanym zakończeniem.

  • Recenzja mangi: Kaoru Inai - „Niesamowite opowieści pana Shiranui”

    niesamowite opo pana shiranui

    Niesamowite opowieści pana Shiranui

    waneko

    Autor: Kaoru Inai
    Wydawnictwo: Waneko
    Ilość tomów: 1
    Cena okładkowa: 19,99 zł

    Pan Shiranui sam o sobie mówi, że jest badaczem tajemniczych opowieści i historii ludowych. Pojawia się znikąd i podróżuje po świecie w poszukiwaniu nowych legend.

    Ciężko napisać coś więcej o „Niesamowitych opowieściach pana Shiranui”. Tomik zawiera siedem krótkich historii grozy. Jedna jest dłuższa i zajmuje dwa rozdziały. Legendy nie są może straszne, ale potrafią wywołać uczucie niepokoju. Nie będę opisywać tutaj każdej z nich, bo nie ma to najmniejszego sensu i odbierze wam przyjemność z czytania, jeśli zdecydujecie się sięgnąć po ten tytuł. 

    Postać pana Shiranui przewija się zwykle w tle, a główną rolę odgrywają bohaterowie danej opowieści. Nie są to wyraziste postacie i nie ma w tym nic dziwnego, skoro ich chwila sławy trwa zaledwie kilka stron, jednak doskonale prowadzą nas przez opowiadaną straszną legendę.

    Na polskiej scenie mangowej nie ma zbyt wielu tytułów z gatunku horroru, dlatego tym bardziej cieszę się, że wydawnictwo Waneko zdecydowało się opublikować „Niesamowite opowieści pana Shiranui”. Niekonwencjonalny sposób prowadzenia historii – siedem odrębnych legend, w których jedyną postacią wspólną jest pan Shiranui – sprawia, że manga jest jeszcze ciekawsza. Prócz bardzo dobrej narracji jest też świetnie narysowana. Szkoda, że jest to tylko jednotomówka, bo naprawdę przyjemnie się czyta i z chęcią zobaczyłabym w takim wydaniu więcej historii. 

    Myślę, że z czystym sumieniem mogę tę mangę polecić każdemu. Sama przeczytałam ją już dwa razy i wiem, że sięgnę po nią jeszcze nie raz.

    Pan Shiranui sam o sobie mówi, że jest badaczem tajemniczych opowieści i historii ludowych. Pojawia się znikąd i podróżuje po świecie w poszukiwaniu nowych legend.

    Ciężko napisać coś więcej o „Niesamowitych opowieściach pana Shiranui”. Tomik zawiera siedem krótkich historii grozy. Jedna jest dłuższa i zajmuje dwa rozdziały. Legendy nie są może straszne, ale potrafią wywołać uczucie niepokoju. Nie będę opisywać tutaj każdej z nich, bo nie ma to najmniejszego sensu i odbierze wam przyjemność z czytania, jeśli zdecydujecie się sięgnąć po ten tytuł.

    Postać pana Shiranui przewija się zwykle w tle, a główną rolę odgrywają bohaterowie danej opowieści. Nie są to wyraziste postacie i nie ma w tym nic dziwnego, skoro ich chwila sławy trwa zaledwie kilka stron, jednak doskonale prowadzą nas przez opowiadaną straszną legendę.

    Na polskiej scenie mangowej nie ma zbyt wielu tytułów z gatunku horroru, dlatego tym bardziej cieszę się, że wydawnictwo Waneko zdecydowało się opublikować „Niesamowite opowieści pana Shiranui”. Niekonwencjonalny sposób prowadzenia historii – siedem odrębnych legend, w których jedyną postacią wspólną jest pan Shiranui – sprawia, że manga jest jeszcze ciekawsza. Prócz bardzo dobrej narracji, jest też świetnie narysowana. Szkoda, że jest to tylko jednotomówka, bo naprawdę przyjemnie się czyta i z chęcią zobaczyłabym w takim wydaniu więcej historii.

    Myślę, że z czystym sumieniem mogę tę mangę polecić każdemu. Sama przeczytałam ją już dwa razy i wiem, że sięgnę po nią jeszcze nie raz.

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #47

    Ładną mamy jesień, prawda? Cóż, ta piękna pora roku ma niestety swoje minusy, a jednym z nich jest duża szansa na złapanie przeziębienia. Chorzy czy nie i tak przygotujcie się na kolejną odsłonę Poniedziałkowego Flasha Konwentowego, w którym będzie dziś mocno przekrojowo. I poznańsko. W tym tygodniu mamy dla Was: Mantikorę, Warszawskie Targi Fantastyki, Poznań Game Arena, Japanicon, Comics Wars, Larp Now! i PlanSówki.

  • Recenzja mangi: Scarlet Beriko - „Czwarty: Tatsuyuki Oyamato”

    czwarty tatsuyuki oyamato

    Czwarty: Tatsuyuki Oyamato

    waneko

    Autor: Scarlet Beriko
    Wydawnictwo: Waneko
    Ilość tomów: 1
    Cena okładkowa: 19,99 zł

    „Czwarty: Tatsuyuki Oyamato” to manga z gatunku yaoi przeznaczona dla dorosłego czytelnika, więc jeśli nie interesują was bardzo bliskie relacje męsko-męskie, możecie spokojnie zapomnieć o tym tytule.

    W rejonie Kanto rządzi grupa przestępcza Oyamato, a tytułowy Tatsuyuki jest jej czwartym w kolejności liderem, jednak wcale nie jest zainteresowany tym stanowiskiem. Jedyną rzeczą, o której ostatnio myśli, jest zawód miłosny. Młodszy lider, Asoda, postanawia wysłać go do prefektury Fukuoka, by załatwił tam pewne sprawy. Załamany Tatsuyuki, zamiast zająć się przydzielonym mu zadaniem, woli wlewać w siebie ogromne ilości alkoholu, aż w końcu zasypia w parku. Odnajduje go pewien młodzieniec, który – wydaję się – skądś zna młodego Oyamato.

    Muszę przyznać, że ten tytuł nie powalił mnie na kolana. Jest bardzo dużo scen seksu, momentami bardzo fetyszystycznego i podchodzącego pod gwałt. Sama historia nie jest specjalnie wciągająca, porywająca czy zaskakująca. Czasami nawet zbyt przekoloryzowana. Wprowadzony później „czarny charakter” jest dla mnie bez sensu, a cała opowieść byłaby lepsza bez tego wątku. Zachowanie dwójki głównych bohaterów jest również trochę przesadzone i irracjonalne, ale czego ja wymagam od tytułu z gatunku yaoi? Przecież chcemy patrzeć głównie na ładnie narysowanych chłopców! I to zdecydowanie zapewnia nam ta manga. Co jak co, ale bohaterowie są świetnie narysowani i nie ma żadnych zgrzytów anatomicznych.

    Polską edycją mangi zajęło się wydawnictwo Waneko. Obwoluta jest... bardzo poprawna, nie przyciąga specjalnie wzroku (o ile można tak powiedzieć o obwolucie, gdzie jeden mężczyzna wkłada drugiemu pistolet w majtki). Na okładce, jak to często bywa, znajduje się humorystyczny komiks. Do całości nie mam żadnych zastrzeżeń, a wręcz wyrażam podziw dla kreatywności tłumaczki przy redagowaniu onomatopei podczas stosunku.

    „Czwarty:Tatsuyuki Oyamato” to nie jest tytuł, który spodoba się każdemu. Jeśli jednak bardzo kręci was miłość męsko-męska i nie przeszkadzają wam brutalne sceny seksu, to śmiało, bierzcie się za tę mangę!

  • Recenzja mangi: Tetsuya Tashiro - „Akame ga kill”

    akame ga kill

    Akame ga kill

    waneko

    Autor: Tetsuya Tashiro, Takahiro
    Wydawnictwo: Waneko
    Ilość tomów: 1+
    Cena okładkowa: 21,99 zł

    Tatsumi, młody chłopak doskonale władający mieczem, wyrusza wraz z przyjaciółmi do stolicy, by zarobić tam pieniądze i uratować przymierającą głodem rodzinną wioskę. Brzmi dość schematycznie, prawda? Na szczęście to tylko wrażenie, bo „Akame ga kill” to coś więcej.
    Niestety, nie wszystko jest tak kolorowe, jak mogłoby się wydawać. Na samym początku swojej przygody Tatsumi zostaje okradziony ze wszystkich oszczędności. Wstąpienie do wojska też nie obyło się bez problemów. Kiedy w końcu za sprawą pewnej dobrodusznej dziewczyny Tatsumi odnalazł promyk nadziei, sytuacja jak zwykle obróciła się przeciwko niemu. Rezydencja dziewczyny, która postanowiła wyciągnąć do niego pomocną dłoń, została zaatakowana przez grupę „Night raid”, a ludzie znajdujący się na terenie posiadłości zamordowani z rąk jej członków.
    Koniec końców, Tatsumi postanawia dołączyć do zgrupowania zabójców. Tam także poznajemy tytułową Akamę, świetną zabójczynię, którą w pierwszym tomie niespecjalnie zachwyca – jak z resztą cały pierwszy tom. Wiadomo, jak to jest: najgorzej jest zacząć historię – trzeba wprowadzić czytelnika w klimat. Pierwszy wolumin to głównie chodzenie na zakupy i zbieranie składników na obiad. Akcji nie ma zbyt wiele, lecz to mnie nie zraziło. Myślę, że większość z was kojarzy tę mangę dzięki ekranizacji anime. „Akame ga kill” jeszcze nie pokazało, na co stać ten tytuł, dlatego z niecierpliwością czekam na kolejne tomy, zwłaszcza że manga w pewnym momencie obiera inny tor niż anime.
    Polskim wydaniem zajęło się wydawnictwo Waneko i muszę przyznać, że jestem z niego zadowolona. Obwoluta prezentuje się bardzo ładnie i mam nadzieję, że dalej będzie utrzymywana w takim klimacie – czarne tło i jeden bohater. Na okładce pierwszego tomu znajduje się oczywiście sama Akame. Pod obwolutą umieszczono „Dziennik Tatsumiego”, czyli krótki, humorystyczny komiks z godzinowym planem dnia bohatera.
    „Akame ga kill” to manga, którą zdecydowanie warto poznać. Pierwszy tom może i nie jest bardzo przekonujący, ale całość zapowiada się bardzo obiecująco. Jeśli szukacie czegoś dobrego, a nie mieliście jeszcze przyjemności obcować z tym tytułem – nie macie na co czekać!

  • Recenzja mangi: Yuji Iwahara - „Dimension W”

    dimension w

    Dimension W

    waneko

    Autor: Yuji Iwahara
    Wydawnictwo: Waneko
    Ilość tomów: 12
    Cena okładkowa: 19,99 zł

    Jest rok 2072, ludzkość spełniła wreszcie swoje największe marzenie i odnalazła niewyczerpane źródło energii. Koniec z problemami dotyczącymi zaopatrzenia w prąd oraz wyczerpaniem surowców potrzebnych do jego produkcji. Wszystko dzięki międzywymiarowym induktorom energii elektromagnetycznej, zwanym ogniwami. Jednak, jak to w życiu bywa, wraz z tym odkryciem na rynku pojawiły się również nielegalne ogniwa, których używanie może mieć niebezpieczne skutki dla całego ludzkiego wymiaru. Odnajdywaniem takich przypadków zajmują się tzw. zbieracze. Jednym z nich jest Kyouma Mabuchi, który podczas misji spotyka na swojej drodze tajemniczego androida – Mirę. Zdarzenie to pociąga za sobą wiele konsekwencji i jest powiązane z tajemniczym wymiarem W, który zaopatruje ludzkość w energię.

    Przyznam, iż nie zaliczam się do grona fanów science fiction. Oczywiście zdarzyło mi się obejrzeć jakieś filmy, czy przeczytać trochę książek z tego gatunku, ale te całe historie z robotami, statkami kosmicznymi, innymi wymiarami itp. nigdy jakoś szczególnie mnie nie porwały. Dlatego sięgając po tę pozycję liczyłam, że zmieni ona mój sposób patrzenia na tego typu historie.

    Wątek fabularny „Dimension W” jest dość interesujący. Akcja jest dokładnie przemyślana i uporządkowana. Autor naprawdę dobrze opisał wszystkie wymiary i zjawiska, jakie w nich zachodzą, nic nie dziej się bez przyczyny. Fabuła z czasem ze zwykłej opowieści science fiction przeradza się w ciekawą opowieść kryminalną, a nawet momentami nabiera cech grozy. A wszystko to jest idealnie ze sobą splecione i ściśle powiązane z innymi wymiarami oraz tym, jaki wpływ mają one na to, co nazywamy naszą  rzeczywistością.  

    Jeśli chodzi o kreskę, to nie jest ona może zbyt szczegółowa czy bardzo dopracowana, jednak wygląd postaci jest naprawdę różnorodny. Są one intrygujące, ciekawe. Co najważniejsze, nie cierpią na „syndrom tej samej twarzy”. Dzięki temu historia staje się bardziej przyjazna dla odbiorcy.

    Bohaterowie mangi również są bardzo zróżnicowani. Mamy tutaj całą gamę postaci, zaczynając od naukowców, przedstawicieli wymiarów bezpieczeństwa, aż po roboty czy wiecznie rozrabiające dzieciaki. Kyouma Mabuchi – główny bohater serii – jest postacią, która na pewno wzbudzi zainteresowanie czytelnika. Jest bowiem dość ekscentryczny, a także jest zagorzałym przeciwnikiem najnowszej technologii, w tym także ogniw. Używa wyłącznie przestarzałego sprzętu działającego na baterie. Wszystkie inne rzeczy zasilane nową technologią budzą w nim odrazę. Dlaczego zatem pracuje jako zbieracz i ryzykuje swoje życie, aby odnaleźć nielegalne ogniwa, skoro aż tak ich nienawidzi? Jak na ironię losu jego partnerka, która pomaga mu w prowadzeniu poszukiwań, jest androidem. W dodatku jedynym w swoim rodzaju, ponieważ zdaje się, że posiada własną świadomość, a także uczucia. Nie ma drugiego robota tak podobnego do istoty ludzkiej, jak ona. Cała ta sytuacja, związana ze współpracą tej dwójki jest bardzo groteskowa i wprowadza wiele wątków humorystycznych. Tworzą oni dość nietypowy
    i ciekawy duet.

    Tajemniczą sprawą jest również relacja łącząca Kyoumę z Albertem Schummanem – kierownikiem biura kontroli wymiaru. Nie zapominajmy też o intrygującej postaci Losera, przestępcy, który kocha rozgłos na swój temat, poluje na cenne eksponaty, ale jeszcze nigdy nie udało mu się niczego ukraść. W jaki sposób jego drogi skrzyżują się z Kyoumą?

    Żadnej z tych postaci nie da nazwać się bezbarwną czy nijaką. Wszystkie te ciekawe i różnorodne osobowości wrzucone do jednej mangi sprawiają, że jej fabuła nabiera pewnego smaczku, a czytelnik nie skupia się tylko i wyłącznie na losie głównych bohaterów, ale również rzeczach dotyczących postaci pobocznych.

    Manga porusza również wiele ważnych tematów i problemów, z którymi możliwe, że w przyszłości będą musiały zmierzyć się i nasze pokolenia. Czy świat zarządzany i kontrolowany na każdym kroku przez komputery to dobry pomysł? A co, jeśli ktoś przejmie nad nimi kontrolę? Gdzie leży granica między człowiekiem a robotem? Czy androidy zasługują na to, aby traktować je na równi z ludźmi?

    Jaka jest moja opinia na temat mangi? Po przeczytaniu siedmiu tomów z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że fabuła mi się podoba i jeśli tylko będę miała okazję, chętnie przeczytam dalsze przygody bohaterów. Co prawda opisywanie wzajemnego przenikania się wymiarów czy objaśnianie budowy robotów bywa dla mnie trochę nużące, ale myślę, że fanom science fiction przypadnie do gustu. Niestety manga nie była na tyle porywająca, aby rozbudzić we mnie zainteresowanie tym gatunkiem, jednak wszystkich gorąco zachęcam do zapoznania się z tą pozycją.

  • Tsuru Japan Festival - zbiór informacji, rozwiewamy wątpliwości!

    Niewiele brakowało, by tegoroczny Tsuru Japan Festival w ogóle się nie odbył. Po bardzo udanym Mochiconie w Bytomiu wydawać by się mogło, że nic nie stoi na przeszkodzie by i główna impreza firmy Tsuru odbyła się w tej samej szkole. Niestety, okazało się, że konwent – mimo niewiarygodnej frekwencji – przyniósł straty i TJF stoi pod dużym znakiem zapytania. Na szczęście organizacja postanowiła zaryzykować i podała wreszcie niezbedne informacje.

    Po kolei. Konwent będzie trwał dwa dni: 11-12 listopada i odbędzie się ponownie w Rybniku (w tej samej lokalizacji co poprzednie edycje). Cena wejściówki w przedpłatach w systemie Ramiel wynosi obecnie promocyjne 45 zł, od października wzrośnie do 50 zł. Na miejscu trzeba będzie zapłacić całe 10 zł więcej (względem obecnej ceny promocyjnej), czyli 55 zł za oba dni. Liczba wejściówek ograniczona jest do 1600, więc warto się pospieszyć!

    Logo konwentu mangi i anime Tsuru Japan Festival

  • Program Lotusu już do wglądu!

    Wrzesień niczym pociąg pędzi pełną parą, a wraz z wrześniem na stację wtacza się Podkarpacki Festiwal Kultury Japońskiej Lotus – Jesień 2017. Rzecz dziać się będzie w Rzeszowie dopiero w najbliższy weekend, ale niecierpliwym i żądnym informacji już dzisiaj uchylić możemy rąbka tajemnicy dotyczącej programu (jeżeli „rąbkiem” nazwać możemy pełny i finalny plan konwentu).

  • Relacja z konwentu: Asucon - Remake po latach

    Remaki obarczone są dużo większą odpowiedzialnością niż nowe twory. Na przykład w przypadku gier czy filmów automatycznie porównujemy dzieło do pierwowzoru. W jeszcze gorszej sytuacji są twórcy, którzy próbują wskrzesić coś, co wcześniej było dobre. I dokładnie w takim położeniu znalazła się organizacja Asuconu, przywracając do życia konwent po trzech latach nieobecności (ostatni, piętnasty Asucon odbył się w 2014 roku w Katowicach). Nie można też zapominać, że w fandomie naprawdę wiele się zmieniło przez ten czas i większość imprez ewoluowała, dostosowując się do nowych warunków. Jak więc połączyć stare z nowym i sprawić, żeby był to wciąż dobry konwent, na który warto się wybrać? Czy Śląskiemu Klubowi Fantastyki powiodła się ta misja?

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #43 - Środa Edition

    Pierwszy weekend roku szkolnego to pięć różnych wydarzeń w pięciu częściach Polski. Tarcon 2017, Asucon 2017, Pilkon 2017, LemCon 2017 i Festiwal Fantastyki „Twierdza” 2017 – każdy z nich proponuje gościom coś zupełnie innego. Zajrzyjmy zatem za kulisy tych konwentów.

  • Recenzja mangi: Tetsuya Tsutsui - „Reset”

    reset

    Reset

    studiojg

    Autor: Tetsuya Tsutsui
    Wydawnictwo: Studio JG
    Ilość tomów:1
    Cena okładkowa: 22,90 zł

    W ostatnim czasie często słyszy się o złym wpływie gier komputerowych na młodzież. Stworzono przecież wiele gier „propagujących” przemoc i zabijanie. Ale czy naprawdę powstał tak doskonały wirtualny świat, że ludzie zaczęli zupełnie mylić go z rzeczywistym? „Dystopia” to przerażająca gra sieciowa, którą zaczęto podejrzewać o bycie powodem fali samobójstw. Czy zwykła gra może popychać ludzi do odbierania sobie życia?

    „Reset” jest jednotomówką o standardowej ilości stron. Na wstępie dowiadujemy się o szeregu dziwnych samobójstw. „Twoje życie to porażka. Zresetuj.” - takie słowa będą jedną z zagadek, które spróbuje rozszyfrować pracownik policji – Shunsuke Kitajima – w towarzystwie Hitomi Shinohary. Shinohara to zwykła gospodyni domowa, która została przypadkowo wciągnięta w temat „Dystopii” za sprawą swojego męża. W jaki sposób? Dowiecie się, czytając mangę.
    Grę, która podejrzewana jest o niepokojące działania, można uruchomić tylko na konkretnym osiedlu (gdyż działa w sieci LAN). Dlatego też czynności policji skupione są na określonym obszarze. Żeby rozwiązać tą tajemniczą zagadkę, trzeba oczywiście poznać sprawę od środka – czyli zagrać w „Dystopię” i postawić się Mistrzowi Gry.

    Po przeczytaniu mangi „Reset” miałam wrażenie, że porusza ona dość ważny problem współczesnego świata – zagubienie pomiędzy rzeczywistością a światem wirtualnym. Oczywiście pokazany w niej przypadek uważam za bardzo mocno przekoloryzowany, ale to był raczej umyślny zabieg. Sami bohaterowie nie wzbudzili mojej sympatii – główna bohaterka Shinohara była dla mnie zupełnie nijaka, za to druga postać równie ważna w fabule jest trochę... za dobra w tym, co robi? Wydawało się, że Kitajima po prostu zbyt wiele wie od samego początku. Prawdopodobnie wynikało to z faktu, iż cała historia musiała zmieścić się w jednym tomie, jednak niestety nadało to za szybkiego tempa fabule. Dla mnie wszystko zostało po prostu zbyt nagle zakończone i czułam zdecydowany niedosyt. Spokojnie można by było taką fabułę bardziej rozbudować i być może manga naprawdę dużo by na tym zyskała.

    Jeśli chodzi o kreskę, to niestety nie zachwyca. Przypomina mi stylem raczej starsze tytuły. Nie jest to jednak jakaś tragedia, ale uważam, że główni bohaterowie powinni być jednak nieco ciekawiej wykreowani, żeby wyróżniali się na tle mniej ważnych postaci. Jedynie Mistrz Gry okazał się bardzo charakterystyczny, ale główni bohaterowie byli wizualnie szarzy jak wszystkie inne postacie przewijające się w fabule.

    Zauważyłam w tym tytule ciekawą zależność. Być może jest to moja nadinterpretacja, ale fabuła skojarzyła mi się z „Koszmarem z ulicy Wiązów”. Nie pod względem gatunku, bo „Reset” zdecydowanie nie jest horrorem, jednak wiele motywów pokrywało mi się z zamysłami wspomnianego wyżej filmu. Może po tym stwierdzeniu osoby, które przeczytają moja recenzję i skuszą się na przeczytanie mangi, również znajdą to powiązanie. Główna różnica jest taka, że nie mamy tutaj do czynienia z mieszaniem świata snów z rzeczywistością, a mieszaniem świata cyfrowego z prawdziwym. Ponadto Mistrz Gry mocno przypominał mi pewną postać...

    Podsumowując: mam co do tej mangi mieszane uczucia. Na pewno nie żałuję, że poświęciłam jej czas, bo w ogólnym rozrachunku całkiem mi się podobała. Ma jednak sporo minusów, które wpływają na odbiór fabuły. Szarość bohaterów oraz bardzo duże przyspieszenie fabuły zdecydowanie zakłóca przyjemność z lektury. Przekaz jednak jakiś w sobie ma i można się nad nim zastanowić. Ale czy naprawdę warto sięgnąć po „Reset”? Nie jest to jakiś priorytet, lecz nic nie stoi na przeszkodzie, aby zapoznać się z tym tytułem w przerwie pomiędzy innymi seriami.

  • Ruletka z samymi wygrywami - relacja z konwentu Gakkon 4

    Do łódzkiego Gakkonu miałam awersję, bo ostatnia edycja nie powaliła mnie na nogi. Postanowiłam jednak pojawić się na nim ze względu na znajomych, poza tym daleko za specjalnie nie mam. I było warto.

  • Relacja z konwentu Fotocon (10-13 sierpnia) – Wielka Integracja

    Fotocon to dosyć specyficzna impreza, na którą nie zawita zwykły uczestnik. Udałem się na nią po raz drugi, tym razem w dwóch rolach: jako media i helper. W tym roku odbyła się trzecia edycja tego konwentu. W porównaniu do pierwszej, na której byłem, trochę się zmieniło. Czym jest Fotocon?  Co się tam dzieje, dla kogo jest i kto na niego przybywa? Na te i wszystkie inne pytania postaram się Wam odpowiedzieć w tekście poniżej.

  • Relacja z konwentu. Advik 2017

    Odbywający się w Pradze od 27 do 30 lipca Advik to druga największa w Czechach impreza zrzeszająca fanów mangi i anime. Wraz z kilkoma osobami z Polski udałem się tam, aby również móc w niej uczestniczyć. Poziom organizacji, rozmach oraz sam przebieg imprezy przewyższyły oczekiwania związane z moim pierwszym wyjazdem na zagraniczny konwent, który pozytywnie mnie zaskoczył.

  • Relacja z konwentu: NiuCon 8 - Niczym feniks z popiołów?

    NiuCon jest jednym z największych konwentów mangowych w Polsce. Bywały lata, w których pod względem ilości uczestników przebijał wszystkie tego typu imprezy. Nic dziwnego, jako że event ten należał do kategorii lepiej zorganizowanych i promowanych aż do roku 2014 i nieszczęsnej, szóstej edycji (o której przeczytacie TUTAJ). Błędy tego konwentu odbiły się na opiniach uczestników i jeszcze rok później, na dużo lepiej zorganizowanym NiuConie 7 pojawiało się mnóstwo głosów krytycznych, z czego jednak część była bezzasadna. Roczna przerwa w działalności mogła mieć zbawienne skutki dla organizacji, o ile kolejny event od fundacji Popcooltura byłby zrobiony porządnie. Czy był i odkupił swoje błędy? A może okazał się kolejną klapą i gwoździem do trumny? Przyjrzyjmy się temu bliżej.

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #40

    Czterdzieste wydanie Poniedziałkowego Flasha Konwentowego to dość konkretna liczba, dlatego dzisiaj konkretnie przedstawimy Wam trzy propozycje na pierwszy weekend drugiej połowy sierpnia. A będą to: Kreskon, Gakkon 4 oraz Zombie LARP 6.