Wysłali dziecko do Warszawy i dziecko się zgubiło
To znaczy nie dziecko, a Alex i nie zgubiła się, a wsiadła do złego autobusu i przybyła na konwent troszeczkę późno, ale co poradzisz, gdy wychowałeś się między drzewami, a największym miastem, do którego miałeś dostęp, był Tarnów, gdzie najwyższy budynek nie ma więcej niż 10 pięter.
W dniach 20-22 lipca uczestniczyłam w konwencie Animatsuri, tworzonym przez organizację o tej samej nazwie. Była to moja druga wycieczka do stolicy w życiu, więc mimo że kocham pociągi (ponieważ nie przyprawiają mnie o chorobę lokomocyjną) niemalże pięciogodzinna podróż w wagonie z ludźmi, których dieta składa się głównie z kiełbasy była – powiedzmy delikatnie – przygodą życia. Do Warszawy dotarłam więc w średnim humorze, niewyspana, pachnąc małopolskimi produktami wędliniarskimi.