Fantastyka

  • Neil Gaiman – „Koralina”

    koralina

    Neil Gaiman - „Koralina”

    mag newWydawnictwo: MAG
    Liczba stron: 112
    Cena okładkowa: 25,00 zł

    „Koralina” to niewielka, bo licząca zaledwie 103 strony minipowieść Naila Gaimana, która doczekała się ekranizacji w 2009 roku. Wydanie, które miałam przyjemność recenzować jest szóstym z kolei. Taka ilość wznowień świadczy o ciągłym zainteresowaniu czytelników nie tylko twórczością autora, ale również samą książką.

    Bohaterką powieści jest jedenastoletnia Koralina, która przeprowadziła się z rodzicami do starego domu otoczonego równie starym ogrodem. Oprócz Koraliny i jej rodziców, budynek zamieszkują panny Spink i Forcible, które w przeszłości były aktorkami, oraz „szalony starzec z wąsami” trenujący mysi cyrk.

    Dzień po przeprowadzce dziewczynka postanawia zwiedzić dom. Z natury jest ciekawa i bardzo lubi „badać” otaczający ją świat. Inspekcja mieszkania dowiodła, że jest w nim dwadzieścia jeden par okien i czternaścioro drzwi, z których tylko jedne są zamknięte na głucho. Koralina nie byłaby sobą, gdyby nie sprawdziła co się za nimi kryje… Gdy otwiera je pierwszy raz, widzi jedynie ceglaną ścianę. Nie byłaby jednak sobą, gdyby nie otworzyła ich ponownie. Wtedy odkrywa przejście do drugiego domu, który z początku wydaje się taki sam. Są w nim takie same meble, ale zabawki w pokoju Koraliny zdają się żyć własnym życiem a szafa wypełniona jest cudownymi ubraniami. W nowym domu są też nowi rodzice, którzy różnią się od prawdziwych rodziców Koraliny tym, że w miejscu oczu mają błyszczące czarne guziki. Pragną, by dziewczynka pozostała z nimi na zawsze. Druga matka próbuje przekupić ją smacznymi potrawami i nieograniczoną miłością, jednak Koralina czuje niepokój.

    W podróży do po drugiej stronie drzwi bohaterce towarzyszy kot. Jak powszechnie wiadomo, koty to zwierzęta tajemnicze i magiczne, widzące więcej i dalej niż inni. Są to także ulubieńcy samego autora, więc trudno się dziwić, że w tej powieści Gaiman umieścił czarnego futrzaka w roli przewodnika tytułowej postaci. Dzięki jego wskazówkom Koralina osiąga swój ostateczny cel, ratując wszystkich domowników przed złem.

    Twórczość Naila Gaimana to przede wszystkim fantastyka grozy. Autor w niebanalny sposób kreuje nowe światy, często bazując na mitologii czy ludowych podaniach i przesądach. Czytając jego powieści nie odczuwa się strachu, ale poznawaniu treści towarzyszy mały dreszczyk emocji, który narasta wraz ze zbliżaniem się do punktu kulminacyjnego. I tak właśnie jest w przypadku „Koraliny”, o której to postaci nie wiadomo zbyt wiele. Z resztą nie jest to niezbędne. Autor skupia się bardziej na relacjach bohaterki z rodzicami i jej walki z drugą matką. Podobnie nie precyzuje, czym konkretnie jest stwór podający się za drugą matkę Koraliny.

    Druga matka z guzikowymi oczyma kojarzy mi się z pająkiem. To odczucie towarzyszyło mi przez całą lekturę. Dowodem tego mogą być żuki, które jadła jak cukierki, błyszczące czarne guziki (pająki mają oczy jak guziczki), czy jej szponiaste palce u rąk. Myślę, że drugą matkę-pająka można uznać na pewien symbol zagrożenia, z którym kiedyś przyjdzie się każdemu zmierzyć. Koralinie się udało. Zmieniła się jej relacja z rodzicami a sąsiedzi zaczęli poprawnie wymawiać jej imię. Można więc uznać, że, pokonując zło, bohaterka zdjęła z siebie zły czar. Ale nie odbyło się to za sprawą różowej wróżki tylko gry o nie tylko własne życie.

    Historia Koraliny niektórym przypomina współczesną opowieść o Alicji w Krainie Czarów. Jest zwierzak-przewodnik, tajemnicze przejście i przede wszystkim starcie, oparte na sprycie i sile intelektu. Czy można więc uznać bohaterkę za współczesną Alicję? Myślę, że tak.

    Trudno stwierdzić do jakiego przedziału wiekowego skierowana jest ta książka. Myślę jednak, że zarówno nastolatkowie jak i starsi czytelnicy poszukujący przyjemnego dreszczyku podczas czytania będą zadowoleni.

  • Cosplayowe info Medalikonu

    Skoro już skusiliśmy Was informacjami o możliwości wygrania żyrandola na Medalikonie, to teraz trochę szczegółów dotyczących konkursu cosplay. Przede wszystkim, nie zapomnijcie się zgłosić, gdyż można to zrobić jeszcze tylko przez tydzień. 30 czerwca upływa termin zgłaszania się do konkursu.

    Sędziami konkursu zostali:
    Marta Kramer z „Martwa Craft & Cosplay”
    Marta Mazurek z Body Art
    Igor Cieślak z Stygian VI Cosplay

    Żyrandole Nagrody przyznawane będą za zdobycie I, II, III miejsca oraz za Projekt Własny. Dodatkowo liczyć można na wyróżnienia. Poniżej znajdziecie też pełny regulamin konkursu:

  • Zmiana daty Central Europe Comic Con!

    Dosłownie kilkanaście minut temu, organizatorzy Warsaw Comic Con - PTAK Warsaw EXPO - powiadomili o przeniesieniu terminu swojej jesiennej imprezy na 24-26 listopada, tak aby nie kolidowała ona z Coperniconem, ani 28. Międzynarodowym Festiwalem Komiksu i Gier w Łodzi (miał się on odbyć na tydzień przed dwoma powyższymi). Jest to świetna wieść dla ludzi, którzy chcieli odwiedzić obie imprezy, a nie uśmiechało im się wybieranie między jedną a drugą.

    Kolejną dobrą wiadomością są coraz częstsze obietnice, że blok komiksowy będzie o wiele większy i lepiej zorganizowany niż na pierwszej edycji wydarzenia. Jest też wiele innych przesłanek na to, że organizacja wzięła sobie do serca „głos ludu” i zamierza poprawić to, co niekoniecznie wypaliło. Żywimy gorącą nadzieję, że tak się też stanie i Warsaw Comic Con Fall Edition (bo tak brzmi nowa nazwa wydarzenia) będzie eventem, który będziemy wspominać przez długie miesiące.

    Jeżeli był to wybieg marketingowy, to trzeba przyznać, że udał się idealnie.

    Warsaw Comic Con Fall Edition logo

  • Worek ziemi i żyrandol... Przywitajcie Medalikon!

    Wczoraj, przy okazji Weekendów z Black Monkiem wspominaliśmy o ciekawych inicjatywach w ramach wydarzeń, o których piszemy. Dziś powiemy Wam o Medalikonie. Jest to niewielki (choć wcale też niemały) konwent odbywający się co roku w Częstochowie. Tegoroczna edycja o wdzięcznej nazwie „Medalikon 2017 - Lampa Alladyna” odbędzie się 7-9 lipca. I została oczywiście objęta naszym patronatem medialnym.

    No dobra, ale o co chodzi z tym workiem ziemi i żyrandolem? Otóż była to część nagród do zdobycia w konkursie cosplay i innych konkursach odbywających się podczas konwentu. Tak, poważnie, cosplayerzy mogli wygrać żyrandol... Czego to ludzie nie zrobią dla sławy, chwały i worka ziemi... Ba, żyrandoli nie brakowało, gdyż organizacja miała ich do rozdania aż 8 palet. Mamy nadzieję, że w tym roku będą meble kuchenne, albo chociaż tostery ;-). Chociaż żyrandol też może być!

    Medalikon 2017 logo

  • Dni Jakuba Wędrowycza opatrzone patronatem

    Fanów twórczości Andrzeja Pilipiuka jest wśród Was - czytelników portalu - niemało, dlatego pewnie ucieszy Was wieść o zbliżającej się dwunastej edycji Dni Jakuba Wędrowycza, które odbędą się już 21-23 lipca w Wojsławicach Kolonia! Podczas obchodów będziecie mogli uczestniczyć w takich atrakcjach jak picie bimru na czas, egzorcyzmowaniu zbłąkanych duchów, pogoń za Bardakamiprelekcje, konkursy i koń-kursy, gry terenowe i LARP-y! Zwyczajnie nie możecie tego przegapić, ale uważajcie, żeby nie wkurzyć Wędrowyczów. Inaczej możecie zostać w Wojsławicach już na zawsze ;-).

    Logo XII DNi Jakuba Wędrowycza

  • Zgłoś program na Polcon 2017 w Lublinie

    Żaden konwent nie mógłby się odbyć bez punktów programu, nawet Polcon, a przecież większość prowadzą osoby niezwiązane z organizacją. Takie jak Wy. A to oznacza, że żadne wydarzenie nie ma szans na odbycie się bez Was. Czy teraz czujecie się ważni? Bardzo dobrze! W takim razie jedyne co Wam pozostało, to zgłosić swoją propozycję na prelekcję, wykład, konkurs, warsztat czy inny rodzaj rozrywki dla innych uczestników. Formularz zgłoszeniowy znajdziecie pod adresem: http://polcon2017.pl/zgloszenia-programu/.

    Logo Polcon 2017 Lublin

  • Jagacon ponownie objęty patronatem

    Jagacon to świętokrzyski konwent miłośników fantastyki, mangi i anime, gier i tematom pokrewnym, trwający aż trzy dni w terminie 28-30 lipca. Tegoroczna, piąta już edycja odbędzie się w Miedzianej Górze w pobliżu Suchedniowa. Ten multifandomowy konwent z roku na rok przyciąga rzesze uczestników i zbiera całkiem dobre recenzje, co oznacza, że warto się tam wybrać. Dodatkowo nie mogliśmy odmówić organizacji i sobie samym, objęcia patronatu nad kolejną już edycją Jagaconu. Wszystkie potrzebne informacje jak zwykle znajdziecie w naszym kalendarium.

    Logo konwentu Jagacon

  • Recenzja książki: Susan Dennard - „Wiatrodziej”

    wiatrodziej

    Susan Dennard - „Wiatrodziej”

    sqnWydawnictwo: SQN
    Liczba stron: 400
    Cena okładkowa: 36,90 zł

    Uwaga! Poniższa recenzja może zdradzać wątki fabularne z poprzedniej części cyklu „Czaroziemie”. Recenzję pierwszego tomu powieści Susan Dennard można znaleźć tutaj.

    Drogi Czytelniku, zanim przejdę do właściwego tematu tego tekstu, czyli zdradzę Ci, czy warto sięgnąć po „Wiatrodzieja” Susan Dennard, muszę Ci się do czegoś przyznać: cierpię na pewnego rodzaju fobię. Boję się kolejnych tomów powieści. Zdecydowanie wolę opowieści zamknięte w jednej książce, które nie zmuszają mnie do ponownego zagłębiania się w konkretny powieściowy świat. Martwię się, czy zostaną zaspokojone moje oczekiwania, bo te w niektórych przypadkach bywają zbyt wysokie. Tym razem z pewnymi obawami sięgnęłam po kontynuację „Prawdodziejki”. Czy były one uzasadnione?

    „Wiatrodzieja” wypatrywała cała rzesza fanów Susan Dennard. Pisarka ponownie zafundowała swoim bohaterom mnóstwo niezwykłych przygód, brawurowych ucieczek, pogoni, porwań i wybuchów, a nam zaserwowała książkę interesującą, poziomem zbliżoną do pierwszej części cyklu. Trzeba też znów Dennard przyznać, że od pierwszych stron nie cacka się z czytelnikiem i wrzuca go w sam środek akcji, a ten – oszołomiony tym, co otrzymał – musi w locie łapać wszelkie informacje.

    Dwa tygodnie po wydarzeniach, które miały miejsce w „Prawdodziejce”, na Janie dochodzi do wybuchu. Wszystko wskazuje na to, że był to skrupulatnie zaplanowany zamach na życie Merika. Potwornie poparzony i poraniony książę cudem uchodzi z życiem, dla świata jednak umarł. Pozwala wszystkim sądzić, że napad był udany. Dzięki temu może bez skrępowania wieść życie człowieka cienia i spróbować odkryć zagadkę swojej „śmierci”, o zabójstwo posądzając własną siostrę, Vivię. Wkracza tym samym na mroczną i niebezpieczną ścieżkę zemsty, z której ciężko będzie mu zawrócić. Jednak chęć odkrycia prawdy i jej zrozumienia będą silniejsze niż strach, a to, czego się dowie, całkowicie odmieni jego sposób patrzenia na świat.

    Podobny wybuch jak na okręcie księcia ma miejsce także na statku cesarzowej Vanessy. Niestety, jej załoga nie ma tyle szczęścia, co ludzie Merika – prawie wszyscy giną w płomieniach morskiego ognia, którego woda nie jest w stanie ugasić. Dzięki magii Vanessa i Safi ratują życie, jednak wciąż nie są bezpieczne – w ślad za nimi podąża grupa piekielnych bardów, których zadaniem jest spacyfikowanie cesarzowej i dostarczenie domny Safiyi przed oblicze cesarza Henrica.

    Sytuacja Iseult oddzielonej od swojej więziosiostry również nie jest zbyt ciekawa. Uciekła z pola walki w Lejnie, jednak rozszczepieńcy wysłani przez Lalkarkę podążali za nią krok w krok aż na Ziemie Niczyje. Tam niespodziewanie więziodziejka znalazła sojusznika, dzięki któremu będzie w stanie poznać istotę swojej magii.

    Susan Dennard nie poprzestaje jednak na ukazywaniu losów tylko tej trójki głównych bohaterów znanych już z poprzedniej części. Przybliża nam także dwie inne postacie, które do tej pory mogliśmy uznawać za poboczne. Sporo miejsca poświęca krwiodziejowi, Aeduanowi, oraz siostrze księcia Merika, Vivii. Dzięki temu możemy spoglądać na wydarzenia z perspektywy już nie trzech, ale pięciu osób, w dodatku również tych, które do tej pory uznawaliśmy za przeciwników – poznajemy pobudki działaj Vivii, dowiadujemy się sporo o przeszłości Aeduana.

    Każda z tych postaci snuje własną historię, ma swoje przygody. Wywołuje to wrażenie pewnego „poszatkowania” fabuły, jednak nie przeszkadza specjalnie w odbiorze całości. Plusem takiego rozwiązania jest możliwość poznawania bohaterów dokładnie, kawałek po kawałku.

    Całość akcji powieści rozgrywa się w ciągu siedemnastu dni. W tym czasie losy wszystkich postaci ulegają gwałtownej zmianie. Dostajemy tym samym opowieść mroczniejszą od poprzedniczki: Merik stracił przyjaciela, jego kraj jest na granicy wojny, poddani głodują, na Safi polują bezwzględni piekielni bardowie, za Iseult podąża nie tylko Lalkarka, ale też krwiodziej. Na dokładkę władcy okolicznych państw pragną śmierci Vanessy oraz mocy prawdodziejki, która zapewni im zwycięstwo w zbliżającej się nieubłaganie wojnie. To wszystko składa się na dość ciekawą opowieść, jednak zawiedzie się ten, kto oczekiwał wyjaśnienia kwestii intrygujących już od czasu „Prawdodziejki”. Próżno szukać tu odpowiedzi na pytanie, czym właściwie są Cahr Aweni czy Prastudnie, na jakiej zasadzie działa magia tego świata, o co właściwie toczy się w Czaroziemiach wojna. Mam wrażenie, że Dennard ciągnie czytelnika za rękę, ponagla i przekonuje, że to, co nas wcześniej intrygowało i chcielibyśmy poznać bliżej, jest zupełnie nieistotne. Ważna jest akcja! Gdy spojrzy się na to w ten sposób, „Prawdodziejka” przestaje być prologiem do czegoś większego (a takie wrażenie odniosłam przy lekturze). Pisarka wprowadza nowe elementy bez wyjaśniania starych zagadek – ważniejsze jest to, co dzieje się wokół bohaterów, niż świat, w którym wszystko się rozgrywa.

    Jednemu jednak nie można zaprzeczyć: Susan Dennard posiada umiejętność kreowania ciekawych bohaterów. Wszyscy wydają się być postaciami z krwi i kości, mają konkretnie określone charaktery, a motywy ich postępowania są zrozumiałe i uzasadnione. Na pochwałę zasługuje również język – jest plastyczny i obrazowy, utrzymuje jednocześnie poziom z pierwszej części powieści.

    Jeśli chodzi o wydanie „Wiatrodzieja”, to wydawnictwo SQN jak zwykle stanęło na wysokości zadania, oddając czytelnikowi do rąk książkę z piękną okładką, która idealnie koresponduje z opowieścią w niej zawartą.

    Czy zatem moje obawy odnośnie do sięgnięcia po kontynuację „Prawdodziejki” były uzasadnione? Częściowo na pewno. Przede wszystkim miałam nadzieję, że autorka przybliży nam swój powieściowy świat, rozwieje chociaż niektóre wątpliwości, wyjaśni niezrozumiałe kwestie. Niestety, nie doczekałam się. Dostałam za to galopującą akcję, która momentami przyprawiała o zawrót głowy, oraz ciekawych bohaterów.

    Czy warto sięgnąć po „Wiatrodzieja”? Jeżeli przypadła Wam do gustu „Prawdodziejka”, to nie będziecie zawiedzeni. Poznacie dalsze losy ulubionych postaci i dowiecie się o nich kilku interesujących rzeczy, będziecie mogli też popłynąć z wartkim nurtem akcji wprost w otwarte zakończenie i oczekiwać kontynuacji powieści.

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #33

    Dziś pobijamy kolejny rekord. W dzisiejszym Poniedziałkowym Flashu Konwentowym aż 9 (!) wydarzeń! Będą to XXIV Międzynarodowy Festiwal Fantastyki w Nidzicy, Stalowowolskie Spotkania z Fantastyką 2017, Gdańskie Spotkania Komiksowe GDAK 2017, Zlot fanów Uniwersum Metro 2033, Gostkon 2017, Wondercon 4.0, Krzyżakon 2017, GoodGame League 2017 oraz LAGcon 2017. Nie ma co przeciągać, przejdźmy do dania głównego ;-).

  • LAGcon wspiera akcję „Cosplayer też człowiek”!

    Organizacja konwentu LAGcon wyraziła wsparcie dla organizowanej na rzecz wszystkich uciśnionych konwentowiczy akcji „Cosplayer też człowiek”. Wbrew nazwie, nasze działania mają znacznie szerszy zakres i mają na celu przysłużyć się każdemu uczestnikowi. Więcej szczegółów znajdziecie TUTAJ.

    Tymczasem jak się ma wsparcie do faktycznych działań? Dzięki uprzejmości Adrianny Mac, znanej także jako Daiyamondo, będziecie mogli odwiedzić prelekcję poruszającą tematykę konwentowego savior vivre, na którym także będzie poruszony temat naszej akcji. Serdecznie zapraszamy na jej panel, który odbędzie się w sobotę o godzinie 15:00, w sali panelowej 1. Atrakcja nazywa się „Cosplayowy savoir-vivre, czyli „weź mnie nie dotykaj””.

    Cały program atrakcji znajdziecie TUTAJ.

    logo konawentu Lagcon

  • Ostry patronat na Chrzanowskich dniach fantastyki

    Wiele miast ma swoje Dni Fantastyki. Między innymi Wrocław, Olsztyn czy Kutno. My opowiemy Wam o Chrzanowskich Dniach Fantastyki, których dziewiąta odsłona została objęta naszym patronatem medialnym. Impreza odbędzie się 16-17 września w Miejskim Ośrodku Kultury Sportu i Rekreacji w Chrzanowie, który jest jednocześnie organizatorem wydarzenia.

    W planach są oczywiście LARP-y, prelekcje o tematyce literackiej i pokrewnej oraz gry planszowe. Nie można także zapominać o konkursie literackim „Pigmalion Fantastyki”, którego rozstrzygnięcie planowane jest na drugi dzień CHDF.

  • Zagraniczni goście i program atrakcji Wrocławskich Dni Fantastyki

    Wysyp programów spowodowany jest zbliżającymi się terminami poszczególnych wydarzeń. Choć Wrocławskie Dni Fantastyki mają nieco więcej czasu w zapasie, także publikują swój program atrakcji (znajdziecie go TUTAJ). Jest on bardzo czytelny i podzielony na siedem bloków lun 17 sal. Możemy także przeszukiwać rozpiskę po tagach lub godzinowo, więc zaplanowanie sobie czasu jest niezwykle proste.

    To jednak nie wszystkie wieści. Zaproszono gości z zagranicy i to nie byle jakich. Wrocławski Zamek na poczatku lipca odwiedzą między innymi:
    Graham Masterton - brytyjski pisarz horrorów, który napisał dziesiątki świetnych książek z tego gatunku;
    Angus Watson - również pochodzący z Wielkiej Brytanii dziennikarz, podróżnik i odkrywca;
    Brian McClellan - wprost z USA, pisarz znany choćby ze swojej Trylogii Magów Prochowych;
    Lazare Gvimradze - mieszkający w stolicy gruzji rysownik współpracujący między innymi z Bioware przy produkcji „Mass Effect: Andromeda”.

    Jak widzicie, nie będzie można narzekać na nudę, a Dni Fantastyki jeszcze chyba nigdy aż tak nie kusiły do przyjazdu!

    Baner Wrocławskie Dni Fantastyki 2017

  • Arkhamer 2017 publikuje program atrakcji

    Niedawno Arkhamer opublikował program atrakcji najnowszej edycji wydarzenia. Co w nim znajdziecie? Prelekcje z zakresu popkultury i fantastyki, baśni i legend czy choćby kultury azjatyckiej. Ponadto będzie można wziąć udział w warsztatach i konkursach lub rozegrać LARP-a. Szczegóły i rozpiskę poszczególnych punktów znajdziecie w TEJ TABELI.

    Arkhamer 2017 baner

  • Fort 2017 pod patronatem

    Pora na kolejny patronat! Bardzo cieszy nas fakt, iż mogliśmy objąć nim trzynastą edycję konwentu Fort. 5 dni zabawy, gdzie główną atrakcją będzie Gra Terenowa na motywach Warhammer Fantasy Roleplay to z pewnością przepis na udany wyjazd. Dlatego jeżeli i Wy chcielibyście choć na chwilę przenieść się do świata wykreowanego przez Games Workshop, zajrzyjcie w dniach 5-9 lipca do Czyżowic w województwie śląskim.

  • Relacja z wydarzenia: Warsaw Comic Con - Do trzech razy sztuka

    Pyrkon długo nie miał godnej konkurencji, był też imprezą obowiązkową dla każdego fana fantastyki i nie tylko. Niemniej, prawdopodobnie przez ten swoisty monopol, impreza ta traciła na jakości, podejściu do uczestnika i kilku innych aspektach. I wtedy pojawił się Warsaw Comic Con, promujący się hasłem „Pierwszy Comic Con w Polsce”. I jest to prawda, lecz nie był to pierwszy Comic Con, który próbowano zorganizować. W zeszłym roku w Kielcach inna organizacja wpadła na podobny pomysł, który nie doszedł do skutku. Dodatkowo, tydzień po wydarzeniu, o którym traktować będzie ta relacja, miał się odbyć jeszcze inny Comic-Con, tym razem organizowany przez niemiecką firmę i posiadający prawa do marki (różnica to dywiz między członami nazwy). Niemal w ostatniej chwili, bo na nieco ponad trzy tygodnie przed planowanym terminem, impreza została odwołana i ogłoszono, że łączy się z Warsaw Comic Con, co spowodowało niewiarygodną liczbę problemów, od rezerwacji hotelowych w odpowiednim terminie, przez odwołanie zaproszonych gości, na zamieszaniu z akredytacjami kończąc. Ale z tego całego chaosu wyłonił się wreszcie ten jeden, właściwy Comic Con, który odwiedziło 46 896 osób! Jak wyszło? Sprawdźcie!

  • Fantastyczni goście Arkhamera

    10 dni pozostało jeszcze do kolejnej edycji konwentu Arkhamer. Wierzcie lub nie, ale możecie liczyć tam na naprawdę sporą ilość atrakcji. Czymże jednak byłby konwent fantastyki bez fantastycznych gości, prawda? Jeżeli jeszcze nie wiecie kogo możecie spodziewać się w Kaliszu, koniecznie zajrzyjcie poniżej.

  • Recenzja książki: Tomasz Marchewka - „Wszyscy patrzyli, nikt nie widział”

    wszyscy patrzyli nikt nie widzial.jpgTomasz Marchewka - „Wszyscy patrzyli, nikt nie widział”

    sqn Autor: Tomasz Marchewka
    Wydawnictwo: SQN
    Liczba stron: 336
    Cena okładkowa: 36,90 zł

    Tomasz Marchewka znany jest jako jeden ze scenarzystów z grupy CD PROJECT RED. Pracował przy takich produkcjach, jak „Wiedźmin: Krew i Wino” czy „Wiedźmin 3: Dziki Gon”. Mnie zaś wpadła w ręce jego debiutancka powieść, którą z nieskrywaną przyjemnością przyszło mi ocenić. Z klimatów słowiańskich wskakujemy prosto w brudny świat, gdzie prawu nie podlega nikt.

    Witajcie w Hausenbergu – mieście rządzonym przez oszustwo, grę w karty i przemoc. Mieszkańcy miasta są tak przesiąknięci nocnym życiem, że rozwija się ono także w dzień. Slava jest uzdolnionym młodym szulerem, który za wszelką cenę postanawia udowodnić wszystkim, że jest najlepszy. Jednak w tym mieście nie jest to najprostszą sztuką. W osiągnięciu celu pomagają mu zabójca Nino i złodziej Petr, „artyści” w swoim fachu. Niestety, podczas jednej z akcji nie wszystko idzie po ich myśli. Slava zostaje wystawiony, a do miasta przybywa nowy gracz.

    Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, jest oryginalna fabuła i interesujący klimat.  Autor pokazuje miasto, w którym trudno znaleźć powszechnie znane nam dobro, bo wszystko jest przesycone oszustwem i nieufnością. Na początku bałam się, jak Marchewka da sobie radę z tak zbudowanym światem, gdzie środek równowagi, granica pomiędzy dobrem a złem, jest nieokreślona. Muszę jednak przyznać, że Hausenberg jest bardzo spójnie pokazanym miejscem. Każda spotkana osoba jest świetnie dopasowana do lokalizacji, w której żyje.

    Jednym z największych plusów książki są doskonale zbudowane dialogi. Popychają akcję do przodu i pozwalają nam lepiej poznać bohaterów, którzy wypowiadają się we własny, specyficzny dla ich charakterów sposób. Bardzo łatwo czytelnikowi wpaść w „rytm” myślenia danej osoby.

    Warto zaznaczyć, że postacie są stworzone w interesujący sposób, a zwłaszcza Slava– chłopak jest uparty, sprytny, arogancki i nie wszystkie decyzje podejmowane przez niego są słuszne. Autor daje nam człowieka z krwi i kości, bez niepotrzebnej idealizacji, który idzie przez życie z całkowitym zaufaniem do swoich własnych wyborów. Uwagę zwraca również Petro, mający własne plany złodziej, a jednocześnie osoba, którą najciężej mi było rozgryźć. Jego intencje nie są do końca jasne.

    Powieść „Wszyscy patrzyli, nikt nie widział” jest napisana przystępnym językiem, który sprawia, że czyta się ją z przyjemnością. Przez książkę przechodzi się lekko, nie wiadomo kiedy dociera się do końca. Duże wrażenie robi również oprawa graficzna. Podkreśla monochromatyczny brud i zniszczenie zarówno moralne, jak i społeczne.

    Skupmy się jednak również na mniej pozytywnych aspektach książki Tomasza Marchewki
    Największym minusem powieści jest zabawa czasem, która powoduje chaos i dezorientację. Autor „skacze” o lata, tygodnie, dni do tyłu lub do przodu, często w zupełnie inne sytuacje. Zabieg wydaje się bezcelowy oraz przeszkadza w odbiorze akcji. Łatwo jest zgubić „kotwicę teraźniejszości” – miejsce, od którego następują dane skoki. Na szczęście nie jest to zabieg stosowany przez cały czas, występuje głównie w początkowych rozdziałach.

    W odbiorze przeszkadza również interpretowanie przez Marchewkę pojęcia główny bohater. Na początku myślałam, że główną postacią w książce będzie Slava, ale pod koniec opowieści byłam daleka od takiego stwierdzenia. Akcja dzieje się również wokół innych osób, którymi otacza się chłopak. Postać pierwszoplanowa jest zwykle punktem, który łączy wątki i splata je w logiczną całość. Głównym bohaterem w dziele jest Hausenberg – miejsce, w którym toczy się akcja. Mógłby występować tu też bohater zbiorowy, lecz Slava jest zbyt wysunięty na przód.  Nie daje mi to poczucia przywiązania do żadnej postaci, przez co mam wrażenie, że książce czegoś brakuje.

    Dzieło ma około 330 stron. Nie spodziewałam się tu takiej liczby wątków, które w pewnym momencie otoczą mnie niczym ściany w więzieniu i nie będę w stanie powiedzieć, co się w danym momencie w książce dzieje. Autor czasami skupia się na elementach wyglądających dla czytelnika na prozaiczne, przez co historia wydaje się niekompletna, czuć niedosyt.

    „Wszyscy patrzyli, nikt nie widział” jest na pewno książką wartą polecenia. Autor przedstawia nam się jako osoba potrafiąca zbudować niesamowity, ciężki klimat i interesujące postacie. Mam nadzieję, że Tomasz Marchewka ma w planach stworzenie kolejnej części, ponieważ z chęcią poznam dalsze losy bohaterów i dowiem się, jak toczy się „życie” Hausenberga.

    Zapisz

    Zapisz

    Zapisz

    Zapisz

    Zapisz

    Zapisz

  • Pomóż Funconowi

    Dokładnie 58 dni zostało do żywieckiego konwentu Funcon. Owszem, jest to jeszcze całkiem spora ilość dni, ale już teraz mamy dla Was kilka informacji związanych z tym wydarzeniem. Konkretnie trzy.

  • Patronat nad Dniami Fantastyki

    Nie tak dawno temu pisaliśmy jak możecie wesprzeć wrocławskie Dni Fantastyki. Dziś z kolei chcielibyśmy podzielić się z Wami wiadomością, iż zostały one objęte naszym patronatem medialnym. Dlatego tym bardziej zachęcamy Was do przybycia w dniach 7-9 lipca na zamek w Leśnicy, bo z pewnością i w tym roku wydarzenie udowodni, czemu określa się je mianem najstarszego w regionie.

  • Poniedziałkowy Flash Konwentowy #31

    Witamy w nocnej edycji Poniedziałkowego Flasha Konwentowego, w którym tym razem pojawi się tylko jedno wydarzenie. Nie jest to jednak informacja zła, bowiem wydarzeniem tym jest nic innego jak nadchodzący wielkimi krokami Warsaw Comic Con. Przekonajcie się sami, dlaczego warto się do niego dobrze przygotować.