Wsi spokojna, wsi wesoła, gdzie czas płynie leniwie, a ludziom żyje się dostatnio. Bogini Holga dba tu o swoich wyznawców, prostując ich ścieżki i zapewniając obfitość plonów, dobrobyt i szczęśliwy żywot. Czasem jednak świat we władanie bierze bóg Saszy – wtedy niespodziewanie przychodzi Rok Szczura, a wraz z nim wszystko, co złe. Niewielkiej wsi w tsarstwie Rintaru, Przybłociu, ten czas przyniósł niespotykaną dotąd suszę – plony uschły, w studniach brakło wody, nie było gdzie wypasać zwierząt, bo łąki przypominały pogorzeliska.
Dla 8-letniej Ryski, bohaterki powieści Olgi Gromyko „Rok szczura. Widząca”, każdy rok jest Rokiem Szczura. Od najmłodszych lat dziewczynka jest wioskowym wyrzutkiem. Matka jej nie kocha, ojczym bije za każde, nawet najmniejsze przewinienie, rówieśnicy dokuczają, gdy tylko znajdzie się w zasięgu ich wzroku, a wszystko to dlatego, że Ryska jest owocem gwałtu. W dodatku odziedziczyła po ojcu, sawriańskim żołnierzu, jasne, podobne do żabich oczy, które wszystkim mieszkańcom Przybłocia przypominają o czasie wojny Rintaru z Sawrią. Ale ten Rok Szczura, gdy poznajemy Ryskę, przynosi dziewczynce niespodziewaną odmianę losu. Ojczym, który nie może znieść jej widoku, oddaje pasierbicę na wychowanie swojemu bogatemu krewnemu, Świstakowi. W majątku Świstaka Ryska odnajduje spokój i zyskuje przyjaciela – niewiele starszego od niej chłopca o imieniu Żar, a także niespodziewanie i za sprawą spotkania z Wędrowcem budzi w sobie niezwykły i rzadki dar jasnowidzenia. Mieszkańcy majątku uznają ją za Widzącą, która dostrzega ścieżki ludzkiego życia wytyczone przez Holgę i potrafi wybrać tę najlepszą.
Sielanka nie trwa jednak długo. W wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności Ryska traci przyjaciela. Żar opuszcza Przybłocie, a w gospodarstwie Świstaka zostaje uznany za zmarłego. Dziewczyna nie może się z tym pogodzić, a w końcu – po kilku latach – decyduje się na desperacki krok, który na zawsze odmieni jej życie: zabiera swojemu chlebodawcy krowę i udaje się do najbliższego miasta na poszukiwania Żara. Po drodze ratuje życie należącemu do Wędrowca szczurowi, który tak naprawdę szczurem nie jest… I tutaj, po około 200 stronach, zaczyna się właściwa historia powieści „Rok Szczura. Widząca” Olgi Gromyko. Ryska, gadający szczur Alk i Żar, który po opuszczeniu wioski został wprawnym złodziejem, wyruszają w niezwykłą podróż po sto złotych monet oraz na poszukiwania odpowiedzi na pytanie, jak przywrócić Alkowi jego dawną postać.
Pierwszy tom cyklu „Rok Szczura” to w głównej mierze opowieść o rodzącej się w bólach przyjaźni między trojgiem bohaterów różniących się między sobą niczym trzy żywioły. Ryska jest typową wiejską dziewczyną, która pragnie założyć rodzinę i wieść szczęśliwe życie wraz z mężem i dziećmi w zaciszu własnego domu. Dla niej dobro to dobro, zło to zło. Często działa impulsywnie i nie ma w zwyczaju rozważać konsekwencji swoich decyzji (bo często nie ma o nich pojęcia), czym wprawia towarzyszy w konsternację. Żar marzy o tym, by stać się doskonałym złodziejem pławiącym się w bogactwie. To młody mężczyzna o przenikliwym umyśle, sprytny i pewny siebie. Alk natomiast, oprócz bogactwa, chce władzy i łaknie zemsty za niesprawiedliwość, która go spotkała. Jego cięty język nieraz sprawia, że Ryska i Żar mają ochotę zostawić go na pastwę losu. Razem ta trójka tworzy mieszankę wybuchową. Dopiero czas pokaże, czy będą w stanie dogadać się i obdarzyć zaufaniem, a nawet zrezygnować ze swoich dążeń, by pomóc towarzyszom.
Olga Gromyko stworzyła bohaterów, których lubi się od samego początku. Są prawdziwi, mają wady i zalety, a zachodzące między nimi interakcje nieraz wywołują salwy śmiechu. Ryska, Żar i Alk to mocne punkty tej powieści.
Fabularnie też jest nieźle. Pisarka zastosowała ciekawy zabieg, dzieląc powieść na dwie części. Pierwsza z nich to wprowadzenie w cykl i przybliżenie postaci Ryski i Żara, ich dzieciństwa i dojrzewania, opis sielskiego życia w gospodarstwie Świstaka. Dzięki temu możemy wejść w świat wykreowany przez Gromyko, poznać rządzące nim prawa, a nawet dowiedzieć się, kim są Wędrowcy i na czym polega dar Widzących (chociaż autorka starannie dawkuje wiedzę na ten temat, mówiąc nam tyle, ile w danym momencie potrzebujemy). Wstęp jest jednak długi i podejrzewam, że niektórym może wydać się nużący. Potem akcja rozwija się zdecydowanie szybciej. Ryska decyduje się opuścić rodzinne strony i udaje się na wędrówkę w poszukiwaniu szczęścia, swojego miejsca na ziemi oraz odpowiedzi na ważne nie tylko dla niej pytania. Spotkanie gadającego szczura stanie się przełomowym momentem dla prostej dziewczyny, ale nie zawiodą się także czytelnicy. Dla mnie była to chwila, od której na długi czas straciłam całą sympatię dla Ryski – z dobrodusznego i nieporadnego dziewczęcia zmieniła się na moich oczach w głupią wieśniaczkę bez krzty rozumu.
Fabułą będą zawiedzeni ci, którzy oczekują wielu wątków, wielkich intryg, krwi, wojen, zdrad. Historia rozwija się stopniowo, jednowątkowo i wokół trójki bohaterów – to ich przygoda jest najważniejsza i toczy się gładko, bez zbyt gwałtownych zwrotów akcji. Poza tym książka kończy się zanim na dobre rozwinie się opowieść!
Jeśli chodzi o elementy fantastyczne, to u pani Gromyko mamy ich niewiele i nie możemy mówić w tym przypadku o „twardym” fantasy. „Widząca” to raczej powieść przygodowa osadzona w realiach zbliżonych do średniowiecznych. Poszerzono je tylko o niezwykły dar jasnowidzenia.
Niestety, mimo wielu pozytywnych aspektów, książka ma jedną znaczącą i utrudniającą odbiór powieści wadę – po prostu w całym procesie wydawniczym zabrakło chyba korektora, próżno szukać jego nazwiska w stopce redakcyjnej, bądź nie było dość czasu na wprowadzenie poprawek… Przecinków nie ma tam, gdzie ewidentnie być powinny (przed „by”, „aby”, „a”, „ale”), są tam, gdzie nie należało ich wstawiać, zamiast nich pojawiają się czasami kropki. Zauważalne są literówki, które całkowicie zmieniają sens słów (np. „brać” zamiast „brak”), do tego brakuje spacji między znakami (np. po pauzie dialogowej) lub mamy ich nadmiar (przed przecinkiem lub podwójne). Dodatkowo, aby wyróżnić kwestie wypowiadane przez szczura, w dialogach zastosowano kursywę, jednak niezbyt konsekwentnie, bo czasem okazuje się, że kursywą „mówi” inny bohater lub nie wprowadzono jej tam, gdzie być powinna. Do tego dochodzi dzielenie wyrazów (zm-rokiem, nied-ojedzony, ni-etoperze, uc-iekły), które przelało czarę goryczy i sprawiło, że miałam ochotę rzucić książkę w kąt. Ostatecznie nie poddałam się i powieść skończyłam, aczkolwiek niesmak pozostał.
Mimo wszystko „Widzącą” mogę polecić czytelnikom poszukującym niezbyt ambitnej rozrywki, bo to przyjemna powieść przygodowa. Nie brakuje w niej żywych, humorystycznych dialogów i zabawnych sytuacji – interakcje między Ryską, Żarem i Alkiem niejedną osobę rozbawią do łez. Jeśli jesteście w stanie znieść dość spore nagromadzenie błędów w warstwie tekstowej książki, to sięgnijcie po „Widzącą”. Na pewno nie będziecie się nudzić, a być może – tak jak ja – zechcecie poznać dalsze losy niezwykłego tria, któremu przewodzi arogancki gadający szczur.